Na zakupach kupiłam sobie kilka ubrań, takich modnych, tych, których nie miałam w swojej bogatej garderobie. Poczułam się, że jestem córeczką tatuśka. Wróciliśmy dość późno i poszłam się umyć. Po ciepłej kąpieli, rozgrzana, przetruptałam do łóżka. Moja pościel była niesamowicie mięciutka i gruba. Obejrzałam jakiś film na netflixie. Zasnęłam, po czym obudziłam się w nocy z ciężkim bólem głowy. Nie byłam w stanie określić, która godzina i wstać z łóżka, a co dopiero ruszyć jakąś częścią ciała. Zawołałam więc tatę, miejąc szczerą nadzieję, że Jerry się nie obudzi, nie będzie wrzeszczał a przy tym obudzi cały dom. Drzwi od mojej Komnaty się otworzyły. Ktoś wchodził bardzo cichutko. Był to mój najstarszy brat William.
- Hej, skarbie! Co się dzieje? Potrzebujesz wsparcia? - zapytał głaszcząc mnie po głowie.
- Potrzebuje pomocy i wsparcia. Mam chyba gorączkę, i przeżywam rozstanie z przyjacielem...
- Rozumiem, słoneczko. Dam ci tabletkę, i położę się obok ciebie.
Poszedł na 5 minut i zaraz wrócił, podając mi wodę i lekko pomagając mi wstać. Kiedy połknęłam bez trudu tabletkę.Iż była ona malutka, jakimś cudem nie miałam z nią problemu. Rano obudziłam się obolała.
Tego dnia miałam jechać na urodziny do Belli - mojej przyjaciółki. Jak wstałam, poczułam się lepiej i zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie placki i gorącą herbatę ziołową. Zasiadłam do stołu i wsłuchiwałam się w telewizję. Martwą ciszę przerwała narzeczona mojego ojca. Już na sam jej widok, oczy spuściłam na podłogę. Nie lubiłam, gdy siadała blisko mnie, doliczając mi obowiązki. Moje błagania, by nie usiadła obok mnie, nie posłuchały mnie.
- Za jakim chłopakiem rozpaczasz? - zapytała, patrząc spode łba jednym okiem na mnie, a drugim na telewizję.
Zamarłam.
Wiedziała. William jej powiedział! Tak! Napewno, to przecież musi być on!
- No to odpowiesz mi? - rzuciła pod swoją słabą niecierpliwością.
- Nie.
- Czy ty masz mnie za idiotkę? Chce wiedzieć co dzieje się u ciebie w życiu, tym bardziej kiedy z tobą mieszkam i pełnie role rodzica! - wrzasnęła.
- Nie krzycz na mnie, co? Nie życzę sobie, żeby obca kobieta, krzyczała na mnie, uważając że pełni rolę rodzica, a ja mam spełnić jej oczekiwania. Nie obchodzi mnie, że tu mieszkasz! Jeśli by cię tu nie było, nie zauważyłabym. A teraz daj mi w spokoju zjeść, i zamknij dziób! - wykrzyczałam.
- Jestem dorosła, a ty mała. Masz spełniać moje oczekiwania, ponieważ jesteś pod moją opieką!
- Jestem mała, a ty dorosła? Niezła mi wymówka ,,rodzicielska,,. Słuchaj mnie teraz, albo powiem tacie, żeby cię stąd wyniósł, oby jak najszybciej! Jeżeli ja mam mieć do ciebie szacunek, a ty masz mnie oblewać kwasem codziennie, to już wole żebyś i ty się do mnie nie odzywała. Nie jesteś pępkiem świata, ani moją matką, więc ja nie chce, byś mną rządziła! A teraz odejdź , albo powiem tacie!
Poszła.
Moje słowa może ją zabolały, ale ile razy jej słowa mnie zabolały, to nie zliczę. Niech da mi już święty spokój. Nie miałam ochoty zdzierać się z nią,niczym tata z moją dawną mamą. Miałam dużo lekcji, wiele nauki na sprawdziany, a do tego, pani od polskiego kazała nam napisać rozprawkę.
- AAAA! - wrzasnęłam do siebie.
Mój wrzask usłyszał cały dom. Najpierw przyszedł, spodziewany, William, później ojciec, no i...matka.
- Skarbie? - zapytał tata,widocznie zdenerwowany.
- Czy ty myślisz, do jasnej cholery, że każdy będzie latał wokół ciebie? Naprawdę, nikt...NIKT! Nie ma ochoty słuchać,cholernej,kurde, nastolatki, która przechodzi okres buntu! - wrzasnął Jerry.
- JERRY! Idź do swojego pokoju! Nie potrzebujemy osób twojego pokroju! - wrzasnęła matka.
- Tak jak i twojego,pokroju - wyolbrzymiłam, przewracając oczami. Nie spodobało jej się to.
- Debilstwo to ty masz, we krwi. Panno.
Po tym słowie, nie musiałam długo czekać na reakcje ojca.
- Czekaj,czekaj. Coś ty powiedziała?! Jakie debilstwo?!
- Poniosło mnie. Ale wcale nie żałuje,tego co powiedziałam. D-E-B-I-L-S-T-O ....WE KRWI - tłumaczyła się Gina.
Nie miałam siły. Nie miałam siły, kłócić się. Co nie znaczyło, że nie mogłam zrobić tego fizycznie. Dałam jej z plaskacza.
-Auć! - syknęła.
Jerry i William pobili mi brawo. Nie zauważyłam, że Jerry tu jeszcze stał.
Ojciec, nie zareagował, widocznie
Jeszcze tego wieczora, gdy wróciłam z urodzin, rzuciłam się na łóżko, odczytując tysiąc nieodebranych połączeń od Leo.
- Hej? -zaczął Leo.
- Dzień Dobry...- rzuciłam szybko.
- Nie daje rady - zaczął.
- Kocham Cię, i kochałem i bede kochać. Nie rozumiesz moich uczuć!
- Ja nie rozumiem? Ja? No tak, bo przecież to ja lecę na dwie dziewczyny
- Nie rozumiesz...- westchnął.
- Chciała tylko, żebym udawał jej chłopaka,c'nie? Więc, to zrobiłem - tłumaczył się.
- Zgodziłeś się udawać chłopaka, innej dziewczyny, a mnie tak po prostu nie poinformowałeś? Zostawiłeś bez żadnych informacji, pozostawiłeś płacząca na wietrze? - pytałam, ledwo powstrzymując się przed płaczem, czułam, że nie mam ochoty na rozmowę z nim.
- Postawiłeś mnie na drugim miejscu! - kontynuowałam już płacząc.
- Nigdy nie byłaś na drugim miejscu.
I się rozłączył. Rzuciłam telefonem na podłogę, sama zawijając się w koc.
- Znajdziesz nowego - usłyszałam głos w mojej sypialni, po czym odrazu wzdrygnęłam i się podniosłam. Była to matka, Gina.
Podsłuchiwała mnie!
- Wynoś się, zdradziecka szujo! Jeszcze będziesz mnie podsłuchiwać? Ach tak?! Spoko, już mam załatwione życie na ulicy!
Patrzyłam na nią, ze wściekłą miną a ona, uśmiechała się swoim typowym uśmieszkiem.
- Dzień Dobry, Gina.
To mój ojciec. Przyszedł z trzema walizkami, jeśli dobrze policzyłam, następnie dał jej przestępcze spojrzenie.
- Co ty robisz? Frank! - krzyczała,ocierając łzy o swoje puste, niewinne (winne) dłonie.
- Spakowałem cię. Od dziś...od zaraz, nie mieszkasz w tym domu. Nie będę tolerował takiego zachowania, zwłaszcza, dla mojej królewny...zrobię WSZYSTKO! - odpowiedział wcale nie wzruszony płaczem Giny. O wow! Tata nazwał mnie królewną. Mogę umierać.
- To jak? Przestaniesz się mazać i już wyjdziesz? - westchnął widocznie niezadowolony bazgraniem kobiety.
To zamykało pewien, smutny, rozdział w moim życiu. W końcu mogłam żyć, bez opieki cholernie toksycznej matki. Nie wiem, jak bardzo jeszcze tamtego wieczora nie zdawałam sobie sprawy, jaki cudny jest mój tata...
Nie mogłam przestać myśleć o wieczorze. Wróciłam już z urodzin i się umyłam. Leżałam w łóżku i trochę się obwiniałam, bo gdyby nie ja i moje skargi na Ginę, byłaby tu dalej. A mój tata, byłby obrzydliwie, tak jak zawsze, szczęśliwy. Nie wiedziałam, co zrobić. Nie chciałam, by tata był smutny, z powodu utraty kobiety, która tak bardzo do uratowała, po zginięciu mojej mamy. W tym momencie, zatęskniłam za moją kochaną mamą. Była przy mnie zawsze, kiedy jej pilnie potrzebowałam. Pomagała mi w pracy domowej, wspierała przy kłótniach z Leo.
YOU ARE READING
Naucz mnie żyć
Teen FictionDziewczyna o imieniu Maya, prowadzi spokojne życie, w którym uprzykrza jej macocha,Gina. Pewnego dnia ojciec nie wytrzymuje krzyków ze strony Giny, więc pakuje jej walizki i bez słów ją wywala. Ojciec - Finn przyznaje się, że ma już żonę, która wpro...