Dziś na godzinę dwunastą miałam korki z języka polskiego, które były bardzo ważne. Nie było
żadnego ochotnika by mnie zawiózł, więc wybrałam się na pieszo.
-Wychodzę! - krzyknęłam z korytarza, ubierając buty i lekki sweter, bo tego dnia była jeszcze wiosna, która przez ten rok strasznie się dłużyła i była zimna.
- Hej! Mała! - krzyknął Jake z kuchni.
- Gdzie leziesz? - zapytał.
- Idę na korki.
- Zawiozę cię! - krzyknął, zdejmując z siebie obrzydliwie słodki fartuch.
- Pójdzie sama - powiedział przestępcze Jacob, z rogu obok.
Jacob podszedł do mnie, pocałował tym razem w policzek i powiedział:
- Uważaj na siebie.
Fuj. Był tylko moim bratem a traktował jak córkę. To wyglądało jak jakiś serial, którego głównym bohaterem był jakiś żartowniś który myśli że rozkocha każde dziewczyny,swoim tęczowym spojrzeniem.
Debil.
Poszłam na pieszo. Szło mi się dość przyjemnie i szybko. Na korkach też nie było najlepiej. Gdy wychodziłam z korków, przy bramie czekał na mnie Jacob.
- Co ty tu robisz,Jacob?
- Przyszedłem po ciebie, Maya.
- Nie potrzebuje ochroniarzy - powiedziałam z poirytowaną miną.
- A ja nie potrzebuje afer w moim ,cholernie bogatym świecie.
- Bogaty świat - prychnęłam, po czym doszłam szybkim krokiem do domu.
Gdy weszłam, już miałam wejść po schodach, ale zatrzymał mnie Jacob. Złapał mnie za koszulkę i przyciągnął do siebie.
- Dlaczego mnie tak nienawidzisz?
- Bo zachowujesz się jak mój prawnik lub ojciec! - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Po prostu jesteś moją siostrą, będę dbał o twoje bezpieczeństwo, mała.
- NIE JESTEM MAŁA! - w końcu wyrywając mu się pobiegłam na górę.
- Po dziewiętnastej masz być u mnie w pokoju, zobaczę czy wpisujesz się do mojej listy ulubionych stylów - krzyknął z dołu Jacob.
- Zamknij jadaczkę, ty dzbanie ceramiczny! - warknęłam trzaskając drzwiami.
Oh, gdyby tylko Madison to widziała. Tak bardzo zależało jej na mojej relacji z chłopcami.
Leżałam w łóżku przed kilka godzin. Zasnęłam na dwie godziny. Obudziłam się o siedemnastej. Grzebała w myślach, czy czasem nie odwołać tej imprezy. Czułam się nie na siłach.
- Tato? - zapytałam schodząc niewinnie po schodach.
- Maya? Nie szykujesz się na imprezę?
- Właśnie dlatego przyszłam. Nie jestem na siłach. Pokłóciłam się z Jacob'em dziś rano. Nie chce mieć z nim kontaktu wzrokowego. Nie chce tam jechać.
- Jasne, skarbie. Na imprezę cię nie zmuszę. Choć, dobrze byłoby, gdybyś pokazała się tam z chłopcami. Okej, idź zrób sobie herbatę, weź ciepły prysznic i pooglądaj serial. Poinformuje chłopaków - mówił wolno i dokładnie mój tata.
Tak zrobiłam. Leżałam w łóżku, dopóki nie przyszła mi wiadomość. Od mojej przyjaciółki Belli. Wysłała mi zdjęcie, jak całuje się z jakimś ciachem. Nie ciężko było się domyślić kto to jest. Był to Jacob.
Zamarzłam. Drgnęłam. Zagryzłam wargę na raz. Nie, ja tego nie widziałam.
Chłopcy wrócili dosyć wcześnie, tłumaczyli się, że były nudy.
- Jacob chyba się aż tak nie nudził, prawda? - zapytałam, uśmiechając się złośliwie.
- Słowo mała dziewczynko, słowo.
- Słowo - odezwałam się, a on uśmiechnął się złośliwie.
Uciekłam. Uciekłam,bo nie chciałam żeby mnie dopadł. On, i jego idiotyczny plan na dokuczanie mi.
YOU ARE READING
Naucz mnie żyć
Teen FictionDziewczyna o imieniu Maya, prowadzi spokojne życie, w którym uprzykrza jej macocha,Gina. Pewnego dnia ojciec nie wytrzymuje krzyków ze strony Giny, więc pakuje jej walizki i bez słów ją wywala. Ojciec - Finn przyznaje się, że ma już żonę, która wpro...