17. JAK NA SZYDEŁKACH.

26 1 0
                                    

Z czasem, zapomniałam o Jacobie. Kiedy skończyłam studia, wyprowadziłam się z domu rodzinnego do nowego domu, z Leo. Moje życie wlekło się jak na szydełkach. Raz było prosto, i elegancko a raz krzywo, skośnie i nieetycznie. To było normalne. Pracowałam jako chirurg, a Leo był szefem ogromnej firmy. Zarabialiśmy duże sumy pieniędzy i nigdy nam niczego nie brakło. Dodatkowo kupiliśmy sobie dom.
- Jest piękny, prawda? - zapytał mnie Leo, obejmując mnie ramieniem.
- Brak mi słów, Leo...
Wzięliśmy ślub, który był na dużej sali, z pięknymi ozdobami. Po każdego przyjechał bus i zawiózł na salę. Oczywiście, brakowało mi Jacoba, który stałby pewnie ze swoją żoną i zapewne dziećmi, gratulując mi takiego szczęścia.
Planowaliśmy też dzieci, co z latami też się spełniło. Mieliśmy córeczkę, o imieniu Charlie. Nasza mała rodzinka żyła sobie spokojnie. Czasami odwiedzałam rodziców i braci. Jake miał już żonę i trójkę dzieci. Dwóch synów i jedną córkę. Noah,Liam i córeczka Susan.
Connor, miał jednego syna o imieniu Elijah. Jacoba także odwiedzałam. Strasznie tęskniłam. Kochałam go do końca mojego życia. Madison i mój tata mieli kolorowy dom, z dużym ogrodem z dużą ilością kwiatów. Jak widać, zajęła się tym Madi. Styl tego domu był taki cudny!
Tak już sobie żyliśmy, długo i szczęśliwie. Mieliśmy dużo urodzin naszych dzieci, dużo wesel i chrztów do upadłego. Wigilię spędzaliśmy bardzo wesoło [...]

Naucz mnie żyć Where stories live. Discover now