12.ZWYCZAJNY DZIEŃ.

15 1 0
                                    

Nocy nie mogłam przespać. Myślałam o sytuacji z Leo i Jacob'em. Nie chciałam, by ktokolwiek się o tym dowiedział. Spałam tylko pięć godzin, co bardzo przykro mi przyznać. Obudziłam się na podłodze. Widocznie spadłam z łóżka w nocy. Może los chciał, bym w końcu się otrząsnęła. Potrzebowałam orzeźwienia i dlatego odrazu poszłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic i ubrałam się w dres. To miał być zwyczajny dzień. Zrobiłam sobie wysoką kitkę. Pościeliłam łóżko, otworzyłam okna i ułożyłam moje ubrania, z których wczoraj nie mogłam się wykopać.
Wreszcie zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Zastałam tam wszystkich domowników. Język stanął mi w gardle. Nie zatrzymałam się, ale zwolniłam tępo marszu. Każdy siedział na krześle i czekali, chyba, na mnie.
- Witaj, Maya - przywitała się poważnym głosem Madison.
- Hej. Co to za nielegalne spotkania? Beze mnie? Będzie mi przykro...- żartowałam sobie, by dać im znać, że jestem niewinna. Cokolwiek na mnie mieli.
- Śniadanie leży tu - wskazał palcem ojciec na stół, gdzie rzeczywiście znajdowało się śniadanie. Wyglądało pysznie.
Kiedy usadowiłam się na krześle wygodnie, spojrzałam każdemu w oczy, tylko różnicą było to, że ja patrzyłam na nich sama, a na mnie patrzyło pięć osób na raz.
-Hej! Co jest? - zapytałam, zmęczona już wiecznym domyślaniem, się co mają na myśli moi bliscy.
- To my pytamy. Co to ma być! - rodzice pokazali mi zdjęcie, na którym widać, jak całuje się z Jacob'em.
Natychmiast wstałam i uciekłam do pokoju. Nie musiałam długo czekać także na reakcje Jacoba. Pobiegł za mną. Do mojego pokoju wpadłam najpierw ja, później on. Rzuciłam się na łóżko, a on stał i gładził sobie czoło.
- Co teraz? - zapytał, zmęczony drążeniem tematu.
- Mnie się pytasz? - natychmiast podniosłam się z pozycji leżącej, teraz już siedząc krzyczałam.
- Polecenie było jasne. Precz od dziewczyn. A ty, debilu puszysty, musiałeś się pocałować z jakąś laseczką! - warczałam, próbując gonić go wzrokiem.
- Po pierwsze, ty wybitna królewno, nie jestem puszysty, a po drugie, nikt nie kazał ci mnie całować, hazbaciaro! Teraz już każdy, każdy pomyśli ze jesteśmy razem. Ja nie mogę...- drążył, póki nie podeszłam i przywaliłam mu w twarz.
- Hazbaciaro?! Tak nazywasz swoją siostrę która pomogła wyjść ci z depresji? Codziennie cię pocieszała? Uczyła cię do egzaminów? Okej, dobrze. Trzeba było trzymać usta blisko twarzy, a nie dawać je pierwszej lepszej! - krzyknęłam, a na odchodne, dodałam :
- Wiesz co? Nienawidzę cię, najgorszy bracie!
I wyszłam. Poszłam na dół, do stołu. Dokładnie do tego, od którego dwanaście minut temu uciekłam. Podeszłam i powiedziałam:
- Madison, może powiesz, jaka była moja misja?
- Miałaś udawać jego dziewczynę, ale nie całować się z nim! To jednak, twój cholerny, brat! - wrzasnęła matka Jacoba. Teraz to ona wstała z pozycji siedzącej i uciekła.

Naucz mnie żyć Where stories live. Discover now