Rano pobiegłam do kuchni, by jak zwykle, zastać tam ojca. Była wczesna godzina, a ja tylko teraz mogłam porozmawiać na osobności, bez zbędnych doładowań moich braci.
- Cześć, Tato.
- Hej Maya! Masz na stole placuszki bananowe z zieloną herbatą. Takie zawsze robiła ci mama - uśmiechnął się smutnie.
- Tato?
- Hm?
- Tęsknisz za Giną?
- Słucham? Haha! Skarbie! Ja się tak cieszę, że w pretekście miałem ciebie. Kocham cię. Bez twojej niewiadomej pomocy, pozbyłem się tej kobiety - śmiał się wciąż tata.
- Z resztą, dziś przychodzi do nas moja nowa kobieta. Byłem z nią już od roku. Chciałem to wykorzystać na tą okazje. Tak bardzo los mnie obdarował! - kontynuował.
- He? To fajnie. Ma dzieci? Małe? - zapytałam, z powodu mojej obsesji do dzieci, zwłaszcza maluchów.
- Ta...ma. Trzech synów, Jake, Jacob, no i najmłodszy Connor.
- Co z moimi braćmi? Nie pomieścimy się tu! - wkurzyłam się, już na samą myśl ile będę mieć mężczyzn w domu.
- Chłopcy się wyprowadzają. Na ich miejsca wchodzą synowie Madison.
- YAY!!!! - ucieszyłam się, a zaraz zwiędła mi mina bo nie będę miała obok siebie Willa.
- Ile synowie Madison mają lat? - zapytałam, siorbiąc moją herbatę.
- Jake ma siedemnaście, Jacob piętnaście, a Connor czternaście.
- Jacob ma tyle samo co ja? - zapytałam, zastygając jak asfalt.
- Ta. Jadę do pracy skarbie. Przyjadę z twoimi nowymi braćmi i nową mamusią. Chłopcy już się wynieśli.
Ojciec widząc moje oczy pełne niepokoju, jeszcze dodał:
- Ależ kotku, mieszkają dom obok.
Uff. Tak bardzo chciałam by tak właśnie było. No i się udało, będę mieć ich obok. No dobra, nie tak bardzo jak zawsze, ale też coś!
Po śniadaniu, stwierdziłam że jestem chora, ponieważ było mi zimno, byłam rozpalona i miałam zatkany nos. Dopiero gdy położyłam się do łóżka, dotarło do mnie, że wprowadza się tu moich trzech braci przyrodnich, a tak zawsze się to w filmach kończy,że któryś z braci zakochuje się w tej siostrze no i bum.
Fujj!
Nie!
O czym ja myślałam. Po południu, około trzynastej, usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie, nie,nie. Tylko nie to! Jestem brzydko ubrana, roztrzepana i niewyraźna, a miała mnie zobaczyć nowa rodzina. Nie tak to sobie planowałam. Myślałam ze wejdą sami, a mnie pozostawiają w spokoju, póki nie wezmę sie za swój wygląd. Cóż, los miał inne plany.
- Say hello to my little friend - powiedziałam głosem bandziora, gdy otwierałam drzwi nowym gościom.
- Witam, uprzejmie.
Otworzyłam drzwi i odrazu powiedziałam, że jestem chora, więc uciekam do pokoju. Co też zrobiłam. Zasnęłam, a obudziło mnie pukanie do drzwi. Był to któryś z braci. Ale ciacho. Nie, co? Czekaj, czekaj. Co ja powiedziałam...
Dobra, okej, nie ważne. Był ubrany w luźną, czarną bluzę i białe dresy. Miał blond włosy i ciemną karnację, a jego oczy były tak błękitne jak niebo.
- Siema siostra.
- Hej - rzuciłam, nie chowając się, ponieważ było za późno by jakoś ukryć mój wygląd.
- Jesteś chora? Ehh, tez byłem w tym tygodniu. Okropne.
O nie. Wyczytał z mojego wyglądu, że jestem chora.
- Tak. Źle się czuje.
- Oh, potrzebujesz czegoś,Maya? - zapytał, widocznie niezadowolony.
-Samotności.
-Okej, zostawię cię samą. Ale pamiętaj wołaj mnie, lub kogokolwiek jeśli coś będziesz chcieć.
Wyszedł, ale jeszcze przed tym, pocałował mnie w gorące czoło, które zrobiło się jeszcze bardziej gorętsze. Nie wierzę. Moje wizje z filmów, które były tak dobrym przemyśleniem, mnie nie zmyliły.
YOU ARE READING
Naucz mnie żyć
Teen FictionDziewczyna o imieniu Maya, prowadzi spokojne życie, w którym uprzykrza jej macocha,Gina. Pewnego dnia ojciec nie wytrzymuje krzyków ze strony Giny, więc pakuje jej walizki i bez słów ją wywala. Ojciec - Finn przyznaje się, że ma już żonę, która wpro...