Rozdział 4

431 40 5
                                    

Ała... moja głowa... cholera, która godzina?! Ból głowy nie dawał za wygraną głupi kac. Spojrzałam na zegarek gdy zobaczyłam, że jestem spóźniona już na dwie lekcje nie mal momentalnie wyskoczyłam z łóżka. Biegałam po całym domu jak szalona, żeby zdążyć na chociaż 4 lekcję. Gdy byłam gotowa wzięłam tabletkę przeciw bólową na głowę i wyszłam z domu.Biegłam tak szybko jak mogłam na autobus. Nareszcie jestem na przystanku za dwie minuty będzie autobus.
***
-Przepraszam za spóźnienie...
Weszłam do sali przyrodniczej. Ku mojemu zdziwieniu lekcję prowadził pan Mikey,a na tabilcy przeczytałam napis "Godzina psychologiczna ".No pięknie oby to była pierwsza i ostatnia godzina spędzona z nim.
-O panna Lily usiądź na swoim miejscu.
Odparł Pan Clifford z zadziornym uśmiechem. Palant.Usiadłam w ostatniej ławce byle, żeby nie widzieć tego idiotę.
-Panno Lily za karę, że się pani spóźniał będzie pani musiała zostać ze mną po lekcjach i pomóc mi w sprawdzaniu waszych psychologicznych testów.
Odżekł Clifford. Jak on tak może? Boję się go strasznie.
-Pani Rose kazała wam przekazać, że dzisiaj macie tylko 4 lekcje,także możecie iść już do domu.
-Do widzenia!
Powiedzieli wszyscy i wyszli zostałam tylko ja i pan Clifford, przez co strasznie się bałam. Pan Clifford zamknął drzwi sali na klucz i uśmiechnął się mierząc mnie od góry do dołu. Podchodził do mnie,a ja cofałam się do tyłu, ale niestety pozostała mi tylko ściana. Clifford przycisnął moje nadgarstki do ściany a swoje ciało do mojego. Czułam jego oddech.
-Uciekłaś mi wczoraj...
Szepnął do mojego ucha, moje ciało momentalnie się spięło.
-Nigdy więcej tego nie rób...
Szepnął całując moje ucho. Próbowałam się uwolnić, ale niestety nie umiałam był za silny. Pocałunkami zszedł niżej na moją szyję,a potem wrócił do mojego ucha.
-Pieprzył bym cię na tym biurku tak, że cała szkoła słyszał by moje imię z twoich ust.
Szepnął, a przez moje ciało przeszedł dreszcz. Nagle poczułam coś miękkiego na moich ustach, to były usta pana Clifforda całował mnie lecz ja nie chciałam tego, ale nie mogłam przstać nie wiem dlaczego. W końcu oderwałam się od pana Clifforda.
Mocno go popchłam i uciekłam do drzwi przekręcając kluczyk i uciekając na ulicę dobrze, że chwyciłam swój plecak.
***
-Już jestem szefie!
Krzykłam do szefa gdy wchodziłam do sklepu muzycznego gdzie nikogo nie było nawet szefa, a za kasą stał znajomy blondyn.
-Luke!
Krzykłam do chłopaka,podbiegając do kasy.
-Lily co ty tu robisz?
Zapytał uśmiechając się i mnie mocno przytulając tak po przyjacielsku.
-Przyszłam do nowej pracy.
Spojrzałam na chłopaka który czegoś szukał w szafce obok kasy.
-A więc to ty jesteś nową pracownicą,proszę...
Podał mi do rąk bluzkę z napisem "Rock is life "(nazwą sklepu ) i plakietkę z moim imieniem i nazwiskiem.
-Idź się przebrać na zaplecze, a potem tu wróć i pomogę ci się tu odnaleźć.
Gdy wróciłam zza zaplecza już przebrana podeszłam do Luka.
-Okay, tu jest plan twoich zmian są po południu po twoich lekcjach, a w soboty masz na 9.00.Ja tu tylko pracuje czasami szef jest za kasą.
-Dzięki Lukey.
Uderzyłam go w ramię po przyjacielsku.
-Dobra tu są gitary,tam instrumenty klawiszowe,a tu instrumenty dente.
-Chyba połapię.
Odpowiedziałam.
-Zmianę kończysz o 19.00,Mogę po ciebie podjechać jeśli chcesz?
-Pewnie!
-Do zobaczenia Lily!
Odparł Lukas wychodząc ze sklepu i zostawiając mnie samą.
----
Jeśli się podoba,to zostaw gwiazdkę,a komentarze miło widziane :)
----
Hejka misie!
Rozdział do dupy!
Brak weny!
Do następnego aniołki!❤

Psychologist//Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz