Rozdział 15

173 20 1
                                    

Nie ma to jak wstać o 6.00 i iść do szkoły po czym dowiedzieć się, że szkoła jest zamknięta cały tydzień z powodu wandalizmu,a bardziej szczegółowo, to jacyś nastolatkowie po imprezie byli pod wpływem narkotyków,włamali się do szkoły i ją zdemolowali.Powinnam się cieszyć, ale okazało się, że jestem zagrożona z czterech przedmiotów :matmy, chemii, fizyki i geografii.Miałam zdawać egzamin, który oblałam z tych przedmiotów.Cały tydzień siedzę w domu, podejdę i podziękuję tym którzy tak rozwalili szkołę, ale pobiję ich za to,że przez nich nie zdam...
Życie ma swoje plusy i minusy.
Z samego rana zadzwoniłam do szefa i powiedziała, że biorę wolne na ten tydzień bo wyjeżdżam.
Szef nie był zadowolony, ale powiedział, że powinnam odpocząć po tym co się ostatnio w moim życiu działo.Fajnie, że trafiłam na takiego wyrozumiałego szefa. W sumie, to mam zajebistego chłopaka, przyjaciół, i fajnego szefa... no i muzykę.
Obiecałam sobie, że posprzątam cały dom. Jak na razie to posprzątałam całe drugie piętro.
Mikey musiał iść na wizytę z jednym chłopcem, który go potrzebował akurat dziś.
Zrobię sobie małą przerwę i pójdę do parku na spacer.Założyłam bordową bluzkę,czarne spodnie, kurtkę moro, i glany. Pogoda była deszczowa jak to jesienią.Nie wiedziałam dokąd idę, ale cały czas szłam przed siebie nie zważając na ludzi, światła...szłam, a może odpowiednia nazwa, to igranie z życiem?Szłam i nagle jakby z nikąd na przeciwko mnie zaczęło jechać rozpędzione auto, przez chwilę całe moje życie przeleciała mi przed oczami, a więc to tak czuję się człowiek przed śmiercią? Zamknęłam oczy nie chciałam tego widzieć jak skończę...Nagle ktoś szybko zepchnął mnie na ziemię poczułam silny ból, ale nie taki jak przez potrącenie. Bałam się otworzyć oczy nagle usłyszałam łagodny męski głos.

-Już jesteś bezpieczna...
Otworzyłam oczy... Nie znam chłopaka. Miał brązowe oczy i czarne włosy.
-Jestem Cody, a ty?
Powiedział chłopak trzymając mnie w swoich ramionach.
-Sama nie wiem kim jestem...
Chłopak popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Nie za bardzo wiedział co odpowiedzieć.Wstał i oczywiście podał mi rękę, żebym wstała razem z nim.
-A więc Cody dziękuję Ci za uratowanie życia...
Chłopak nadal patrzył ze zdziwieniem.
-Czekaj zadzwonię na pogotowie.
-Czemu niby?
Zapytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
-Wiesz przed chwilą prawie przejechało by cię auto i upadłaś na ziemię może masz coś złamanego.
-Nie dziękuję,nic mi nie jest.
Wypowiedziałam te słowa i ruszyłam w stronę domu. Chłopak zaczął za mną biec.
-Dlaczego uciekasz?
-Podziękowałam i idę do domu.
Starałam się nie patrzeć na chłopaka.
On cały czas szedł obok mnie.
-Czy mógłbyś zostawić mnie samą?
Zapytałam lekko zirytowana jego towarzystwem.
-Skoro tego chcesz, to dobrze... Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy...
Powiedział chłopak i pobiegł w przeciwną stronę.Wyszeptałam ciche "mam nadzieję chyba..."

***
Przyszłam do domu i ujrzałam mojego kochanego chłopaka z jakimś chłopcem.
-Hej kochanie a co to za chłopiec?
Przywitałam się i uśmiechnęłam spoglądając na chłopca.
Chłopczyk miał blond włosy i piękne niebieskie oczy.
Podszedł do mnie, podał mi rękę i się przedstawił.
-Jestem Harry.
-Jestem wujkiem Harrego...
Powiedział lekko zakłopotany Mikey.
-Jesteś moją nową ciocią?
Te pytanie mnie lekko zaskoczyło nie za bardzo wiedziałam co odpowiedzieć spojrzałam na Mikey'a który kiwną głową, żebym przytaknęła chłopakowi na pytanie.
-Tak można tak powiedzieć mam na imię Lily.
Harry poszerzył swój szczery uśmiech i pokazał mi na swoich rączkach cztery palce.
-Widzisz tyle dzisiaj kończę latek.
Zaśmiałam się cicho.
-Lily mogę cię prosić?
Zapytał Clifford chwytając mnie za rękę i prowadząc do kuchni.
-Co jest Mikey?
Zapytałam spoglądając pytająco w jego oczy.
-Chodzi o to, że mama Harrego leży w szpitalu wczoraj ją wywieźli... To dla mnie wielki wstrząs.Harry nie wie, że to poważna choroba bo jest za mały, żeby to zrozumieć, wie tylko, że mama leży w szpitalu.Chciałem się zapytać czy nie miałabyś nic przeciwko, żeby na czas choroby jego mamy Harry u nas zamieszkał, on nie ma nikogo oprócz mnie i swojej mamy?
Popatrzyłam na niego i go mocno przytuliłam.
-No oczywiście, że może zostać, nie śmiałabym nawet zwątpić głuptasku.
Pocałowałam Clifforda nawet nie zauważyłam,że przyszedł do nas Harry.
-Blee...to ohydne...
Powiedział chłopczyk zakrywając sobie rączkami oczy,ja i Mike zaśmialiśmy się.
-Jak będziesz starszy i będziesz miał dziewczynę to też będziesz się z nią całował.
Odparł Clifford,a Harry tylko kiwną przecząco głową.
-Dziewczyny są nie fajne nie lubię ich...
Chłopczyk pokazał Michael'owi język.
-Oj...to znaczy,że mnie też nie lubisz?
Zapytałam chłopca udając smutną.
-Ty jesteś inna i ładna,i fajna.
Odpowiedział,podeszłam do Harrego i dałam mu buziaka w policzek.
-Podoba mi się.
Powiedział zaczerwieniony chłopak.
-Ej...to moja dziewczyna!
Odparł Mike,zaśmiałam się i powiedziałam,że idę się myć.

Weszłam pod gorący strumień wody,który mnie rozluźnił.
Nie myślałam już o niczym innym tylko o tym,że mam kochającego mnie chłopaka i nowego urwisa(Harrego).Tak bardzo chciałabym spełnić swoje marzenie dotyczące mojego wykształcenia.
Wyszłam z pod prysznica,ubrałam się w piżamkę i założyłam na nogi ciepłe papcie.
Zeszłam do chłopaków.
Harry był już przebrany w piżamkę tak jak ja,a Mikey grał mu na gitarze i śpiewał.
Przysięgam,że ten widok po prostu sprawił,że moje serce mocniej zabiło.
Clifford był by świetnym tatą.
-Lily zaśpiewasz mi coś?Proszę....
Powiedział nagle Harry.
-Ja nie umiem śpiewać...
Odpowiedziałam lecz Mikey wszytko zepsuł.
-Pff...jak ty kotku nie umiesz śpiewać to ja jestem świętym,a do tego mi dużo brakuje...Nie ładnie jest kłamać Lily...
Oczywiście spojrzał na mnie tymi zielonymi,dużymi,świecącymi oczami boga seksu.
-Oh...no dobrze...
Mikey wziął gitarę i zaczął grać Ed'a Sheeran'a Small Bump.
Zaczęłam śpiewać patrząc na Clifford'a.
Patrzyliśmy sobie w oczy w których obydwoje ujrzeliśmy przyszłość.
Gdy piosenka się skończyła,Harry zaczął ziewać.
-Harry myślę,że pora spać pościele ci w jednym z pokoju.
Powiedziałam wstając z sofy.
-Mogę spać z wami?Ja boję się spać sam...
Mikey spojrzał na mnie wzrokiem,że się zgadza ale nie wie czy ja też.
-Pewnie...
Odpowiedziałam Harremu.
-Kocham cię Lily!!
Powiedział chłopak mocno mnie przytulając.

***
Obudziłam się wcześniej niż zwykle.
Gdy obróciłam się żeby zobaczyć czy Harry jeszcze śpi, ujrzałam coś naprawdę słodkiego.
Harry przytulał się do Mikey'a to było strasznie urocze. Cichutko wstałam z łóżka, żeby ich nie obudzić.
Postawiłam na gorący prysznic i przygotowanie śniadania.
Ruszyłam w stronę łazienki z przygotowanym outfit'em na dzisiaj.
Gdy już wzięłam prysznic i uczesałam się zeszłam do kuchni by móc zrobić śniadanie.
Zrobię pancaksy z syropem klonowym.
Nagle poczułam jak ktoś delikatnie szarpie dół mojego T-shirt'u,gdy się obróciłam ujrzałam zaspanego Harrego.
-Dzień dobry Lily.
-Dzień dobry Harry.
Schyliłam się do chłopca i dałam mu buziaka w policzek.
-Harry idź obudź Mike na śniadanie.
-Dobrze już biegnę!!!
Krzyknął chłopczyk biegnąc po schodach na górę.
Nagle usłyszałam krzyk "Co do kurwy!"
I później jak Harry powtórzył jego słowa.
-Cześć kochanie,ale ładnie pachnie!
Powiedział mój kochany chłopak, który w środku był zły za przerwanie snu.
-Oj...no nie złość się kotku...
Powiedziałam podchodząc do niego.
-Wynagrodzę ci to później.
Szepnęłam mu do ucha, na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.
-Już nie jestem zły!
Powiedział z dużym uśmiechem.
-Ciociu,a co to znaczy "do kurwy "?
Spojrzałam na Mikey'a z pod byka.
-To jest bardzo nie ładne słowo, jesteś za młody, żeby go używać.
Odparł Mike a ja wybuchłam śmiechem.
----
Jeśli się podobało, to zostaw gwiazdkę, a komentarze miło widziane :)
----
Hej wszystkim!
Od czego zacząć...
A więc jestem straszną pisarką...
Nie mam czasu, żeby pisać częściej,
za dużo nauki strasznie się staram, żeby mieć dobre oceny, długo muszę zostawać w szkole jak przychodzę to idę spać, później wstaję zrobić zadanie i się pouczyć i idę spać.
Macie prawo był na mnie źli i przestać czytać te ff.
Ale jeśli jeszcze ktoś to czyta to niech zostawi jakiś ślad po sobie, tak dla motywacji :)
Do następnego aniołki ❤!

Psychologist//Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz