Rozdział zawiera sceny +18 czytasz na własną odpowiedzialność!
-A więc dokąd jedziemy?
Zapytałam spoglądając na skupionego chłopaka,który spoglądał na jezdnię.
-Na początku na kolację,a później się zobaczy .
Wzruszył stając na czerwonym świetle.Obrócił się w moją stronę i cały czas się uśmiechał.
-Coś nie tak?
Zapytałam na co chłopaka od razu obrócił wzrok,bo kolor czerwony zmienił się na zielony.
-Wyglądasz cudownie.
Przez jego ciepły głos przeszedł mnie dreszcz.
-Jesteś moją śliczną Marylin Monroe,a właściwie jesteś jeszcze ładniejsza od niej.
Jego słowa były naprawdę miłe.
-Oh,nie podchlebiaj sobie Mike...
Odparłam śmiejąc się w stronę chłopaka.
-Jesteśmy na miejscu.
Powiedział chłopak parkując obok wykwintnej restauracji.
Mike wyszedł z auta otworzył drzwi z mojej strony i podał mi rękę,żebym mogła wyjść.
Jaki dżentelmen,lubię jak taki jest.
Chłopak zamknął auto,chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę wejścia do restauracji.
-Dzień dobry w czym mogę państwu pomóc?
Powiedział recepcjonista.
-Mam tu rezerwacje dla dwojga,rezerwacja na Michaela Clifford'a.
Lubię jego pełne imię.Recepcjonista podał nam numer stołu,a my powędrowaliśmy w jego kierunku.
Mike odsunął moje krzesło,żebym mogła usiąść.
-Imponujesz mi,wiesz o tym?
Powiedziałam do chłopaka,a on tylko łobuzersko się uśmiechnął.
-O to mi chodzi kotku.
Odparł siadając na przeciwko mnie.Sięgnęłam po menu przyznam,że ceny mieli cholernie wysokie,za wypłatę w sklepie muzycznym,bym tyle nie zarobiła na miesiąc.
-Ja płacę.
Powiedział Clifford,oczywiście poczułam się okropnie,nie na widzę jak ktoś za mnie płaci.
-Mike ja nie...Nie zdążyłam dokończyć ,ponieważ chłopak mi przerwał.
-Ja zapłacę i koniec,to ja cię zaprosiłem koniec tematu.
Z poczuciem winy spojrzałam do menu.Postanowiłam zamówić krewetki na ostro i kraba.
Po chwili podszedł do nas kelner.
-Dobry wieczór co państwo zamawiają?
-A więc ja poproszę krewetki na ostro i kraba oraz butelkę czerwonego wina a ty kochanie?
Spojrzał na mnie chłopak,na prawdę czytamy sobie w myślach.
-Ja poproszę,to samo krewetki na ostro i kraba.
-Dobrze do 25 minut państwo dostaniecie swoje zamówienie,zaraz przyniosę wino.
Kelner zostawił nas samych.
-Czytasz mi w myślach.
Powiedziałam do chłopaka.
-Powiedz mi jak ze stanem mamy Harrego?
Zapytałam poważnym tonem chłopak od razu posmutniał.
-Wiesz kiepsko,chemia nie pomaga leki też nie choroba się nasila...lekarze mówią,że zastał jej miesiąc życia...Westchnął Mike,biedny Harry .
-Zmienimy temat jak tam nauka?
Kurde i co ja mam powiedzieć,że fatalnie jestem do niczego?
-Mam tylko kilka zagrożeń z przedmiotów ścisłych to nic takiego.
Odpowiedziałam z kulą w gardle,która cały czas rosła.
-Oliwia to ostatni rok później studia dasz radę wytrzymasz.
-I co?Na jaki kierunek się wybrać?Z moimi ocenami nie spełnię marzeń...
Odparłam spoglądając w stół,nawet nie zauważyłam,jak kelner nalał nam wina.
-A jakie są twoje marzenia?
Zapytał z ciekawością.
-Po poznaniu ciebie zmieniły się chyba na lepsze.Moim marzeniem jest uniwersytet Yale wydział Sztuk.Tak wiem z takimi ocenami to nie możliwe.
-Ty malujesz?
Zapytał zafascynowany Clifford.
-Tak mam kilka obrazów skrytych w piwnicy w moim domu niektóre po kryjomu wzięła do ciebie.
Odpowiedziałam spoglądając na chłopaka.
-Chętnie je zobaczę.A o naukę się nie martw pomogę ci spytam nauczycieli jako twój psycholog czy nie mogą dać ci trochę więcej czasu i powiem im,że poprawisz się w następnym semestrze.
-Naprawdę zrobiłbyś to dla mnie?
Odparłam niemal,że krzyknęłam.
-Oczywiście.
Powiedział chłopak.Kelner podał nam nasze zamówienia.Muszę przyznać,że to jest pyszne.Nigdy czegoś tak pysznego nie jadłam.
Skończyłam jeść z Clifford'em on oczywiście nie pił wina,ponieważ prowadził,ale ja wypiłam trochę dużo.Nagle ujrzałam przy wejściu panią Roberts.Wystraszona spojrzałam na chłopaka.
-Mike mamy problem ,przyszła tu pani Roberts.
Chłopak spojrzał na drzwi wejściowe i z jego twarzy zszedł uśmiech.
-Wyjdziemy wyjściem awaryjnym tylko szybko.
Powiedział chłopak zostawiając na stole pieniądze z napiwkiem dla kelnera i szybko poszliśmy w stronę drzwi awaryjnych.
-Jakie to szczęście,że zdążyliśmy wyjść,ta baba mnie nie na widzi.
Odparłam wchodząc do auta Clifford'a.
-Mnie też odkąd jej odmówiłem randki.
Westchnął chłopak jadąc całkiem inną drogą niż powrotną do domu.
-Mike gdzie jedziemy?
Zapytałam z lekkim zmieszaniem.
-Jedziemy tam gdzie jest cisza,spokój i gdzie nikt nas nie znajdzie.
Wiesz gdy uciekaliśmy,to czułem się jak nastolatek,który ucieka przed rodzicami,którzy zabronili mi się z tobą spotykać.
Chłopak zaśmiał się patrząc na drogę.Dzisiejszy jesienny dzień nie był tak zimny jak dotychczas.
Mikey skręcił w jakąś leśną uliczkę.
-Mam się bać?
Zapytałam spoglądając na chłopak.
-Tak wywożę cię do lasu,żeby cię zgwałcić i tam zostawić na pastwę losu w nocy.
Spojrzała się na chłopaka,który mówił,to dość poważnie.
-No przecież żartuję!
Zaśmiał się głośno spoglądając na mnie.
-Uff...nie żartuj sobie tak za dużo gwałtów jak na ten rok.
Powiedziałam zirytowana.
-Już dobrze przepraszam nie powinienem,nie irytuj się tak.
Chłopak wjechał na jakieś wzgórze .
-Jesteśmy na miejscu.
Powiedział i wyszedł z auta po czy pomógł mi wyjść.
Z wzgórza było można zobaczyć całe oświetlone miasto.
-I jak ci się podoba moje ulubione miejsce?
Zapytał Mike nie odrywając wzroku od krajobrazu.
-Jest piękne.
Wzruszając i spoglądając na chłopaka,który przysunął się bliżej mnie i obdarował moje usta namiętnym pocałunkiem.
-Wiesz,to nie wszystko co dla ciebie przygotowałem jedziemy do domu...
Szepnął do mojego ucha.Jestem cholernie ciekawa co dla mnie przygotował,myślałam nad tym cały czas,nad słowami Luka,nad tym co mówił.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do domu.Weszłam do domu ściągnęłam szpili.Mike chwycił mnie za rękę i zaprowadził do sypialni.
Na łóżku były płatki róż ułożone w kształt dużego serca.
Na komodzie i paliły się świeczki.Wszystko było idealne.
-Mike...
Jęknęłam kiedy poczułam usta chłopaka na mojej szyi.Chłopak ściągnął moją sukienkę stałam przed nim w samej bieliźnie.
-Cholera...
Westchnął gdy oderwał się od mojej szyi by spojrzeć na mnie prezentującą się w samej bieliźnie.
-To jak seks z Marylin Monroe,a nawet lepiej.
Zaśmiałam się na jego słowa.Chłopak rzucił mnie na łóżku i zaczął całować był bardziej agresywny w tym co robił ale za razem bardzo namiętny.
Odpiął mój stanik i rzucił gdzieś w głąb sypialni.
Pocałunkami zszedł do mojej piersi,a drugą ugniatał ręką.
Gdy lekko przy gryz mój sutek jęknęłam głośno z rozkoszy,która jeszcze się nie kończyła.
Chłopak wziął rękę z mojej piersi i posunął ją niżej na moją dolną partię bielizny,której już po chwili na sobie nie miałam.
Zaczął odpinać swoje spodnie,ale chwyciłam za jego rękę i siadając na nim w ten sposób dominując nad chłopakiem,któremu się to najwyraźniej podobało.
Odpięłam koszulę chłopaka i moim oczom ukazał się jego wyrzeźbiony tors.
Moje ręce powędrowały do jego paska od spodni,którego po chwili już odpięłam razem z guzikiem.
Ściągnęłam z niego spodnie wraz z bokserkami.Lecz Mike wolał dominować,a ja mu na to pozwoliłam.Chłopak położył mnie tak,że to ja leżałam pod nim.
Nawet nie zdążyłam się przygotować na moment kiedy we mnie wejdzie bo zrobił to bardzo szybko przez co głośno jęknęłam jego imię.Jego penis poruszał się we mnie bardzo szybko.
-Panie Clifford!!!
Krzyknęłam głośno wiedząc,że podnieca go gdy tak go nazywam czułam,że zaraz nie wytrzymam.
-Dojdź...dla...mnie...panno...Lily...
Wyjąkał Mike jego słowa jeszcze bardziej mnie podnieciły.
Czułam jak nadchodzi fala rozkoszy i w końcu doszłam równo z Mike'm.
Chłopak opadł obok mnie na łóżku próbując wraz ze mną wyrównać oddech.
-Boże,byłaś idealna...
Westchnął Mike.
-Ty też kocham cię.
Powiedziałam spoglądając chłopakowi w oczy.
-Ja ciebie też.
Odpowiedział całując mnie nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy.----
Jeśli się podobało, to zostaw gwiazdkę, a komentarze miło widziane ☺
----
Hejka kochani!
Chciałam was przeprosić za to, że dawno nie pisałam rozdziałów.
Ale w końcu jest.
Przepraszam nie jest najlepszy ale nie jestem dobra w pisaniu scen typu +18, także przepraszam.
Rozdział nie sprawdzany!
Do następnego aniołki ❤!