Witaj skarbie.

221 6 1
                                    


>>>>Skip 7 miesięcy

Pov Kamilla

Wczoraj Will przywiózł mnie do szpitala, czułam że lada moment na świat przyjdzie dziecko moje i Vincenta.

- Pamiętasz o karteczce z płócią dziecka?- Zapytała Hailie, która cały czas przy mnie była.

- Pamiętam, chodź sprawdzimy.- Powiedziałam i wyciągnęłam karteczkę zza etui telefonu. Na karteczce schludnym pismem zapisane było „ Dziewczynka".

- O jejku, ale się cieszę.- Powiedziała Hailie i delikatnie mnie przytuliła. Naglę zaczęłam się pocić i zaczął boleć mnie brzuch, więc Hailie przywołała pielęgniarkę przyciskiem na łóżkiem i zaczął się poród.

1.5h później

Właśnie miałam na rączkach moją mała księżniczkę i zdałam sobie sprawę, że mała jest kopią Vincenta. Leżałam na łóżku i czekałam aż przyjdzie Hailie, bo bardzo się za kumplowaliśmy przez ten czas.

- Czy ty urodziłaś małego Vincenta.- Zapytała gdy stanęła obok mojego łóżka.

- Zobacz, jaka piękna jestem taka szczęśliwa a Vincent pokocha to dziecko całym sobą.

- Jestem pewna, że Vincent zrobi wszystko dla tej perełki.- Zapewniła mnie Hailie. W szpitalu z malutką byłam jeszcze przez dwa dni.

>>>> 2 dni

Zjadłam śniadanie i przyjechał po mnie Will, ponieważ Hailie ma lekcje a potem jadą na widzenie z Vincentem.

- Hej Kamilla.- Przywitał sie za mną.

- hej Will, chce być jak najszybciej w domu w łóżku.

- Dobrze, wezmę rzeczy a ty weź ta kruszynkę i jedziemy.- Will mówiąc to uśmiechną się do mojej córeczki. Jechaliśmy dosyć, krótko. Siedziałam z tyłu obok fotelika malutkiej, żeby pilnować itp.

- Witamy, mamę córki naszego Słynnego Vincenta Moneta.- Powiedział Dylan z zaczepnym uśmiechem gdy weszłam do domu.- Nie, no witaj w domu! Ale skarb, będzie mieć najlepszego wujka.

- Dylan.- Upomniał go Will. Poszłam do pokoju i leżałam z malutką na łóżku.

- Kamilla, chodź na obiad.- Zawołałam mnie Hailie. Poszłam na obiad, przy stole byli już wszyscy. Po obiedzie odezwał się Will.

- Hailie, idź się przygotuj, wiesz gdzie.

- Już idę.- Powiedziała Hailie i wyszła kuchni. Chłopcy się już rozeszli a ja poszłam z malutką do salonu.

- Wiesz jak dasz jej na imię?- Zapytał Will, który gotowy do wyjścia zajrzał do mnie i do małej, chyba zrobił mi zdjęcie.

- Chyba Linsday, i dlaczego robisz mi zdjęcia?- Zapytałam Will.

- Żeby pokazać Vincentowi. Bardzo ładne imię, tak miała na imię nasza matka.- Powiedział Will.

- Dobra, jedźcie już bo się spóźnicie.- Pospieszyłam Willa.

- Okej jedziemy, pa.- Pożegnał się i wyszedł z Hailie z domu.

Pov Hailie

Wsiadłam do Jeepa Will i pojechaliśmy do więzienia.

- Cześć Vincent !- Powiedziała i przytuliłam się do niego co on odwzajemnił.

- Witaj, Hailie, jak się czujesz?- Zapytała na co spojrzałam na niego zdziwiona.

- Ty, się pytasz o moje samopoczucie? Pozwól, że ja spytam jak się czujesz?- Powiedziałam uśmiechając się.

- Ja tak średnio Hailie. Jak Kamilla się czuje?- Zapytał bardzo załamanym głosem.

- Vincent? Co się dzieje...- Zapytałam gdy ten pomasował sobie skroń.


-------------------------

Hej, kolejny rozdział. Wstawiam dość często, ale powoli kończą sie pomysły.

Jak myślicie co stało sie Vincentowi ? Czy jest bezpieczny?

Pozdrawiam i do usłyszenia w następnym rozdziale :)

Kiedy Miłość prowadzi nas do grobu. Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz