Smak życia, czy to istnieje?

307 9 2
                                    



Pov William

- Co? Żartujesz sobie.- Skomentowałem wypowiedz Shana. Nie wierzę Shane chce przedawkować leki uspokajające. Wtedy wstał Vincent podszedł do mojego prawie najmłodszego brata zabierając mu z ręki listek tabletek.

- Zgłupiałeś? Zapraszam do biblioteki.- Powiedział mój brat pełen dumy, że może jeszcze tam kogoś zaprosić.

Pov Vincent

Najpierw zjedliśmy obiad a potem tak jak zapowiedziałem zaprosiłem Shane do biblioteki.

- Człowieku, kogo ty chcesz wystraszyć, komu zrobić na złość. Co?- Zapytałem gdy doszliśmy do biblioteki.

- Po prostu, ja sobie nie dam rady bez ciebie, kto będzie mnie wkurzał i zabijał swoim lodowatym spojrzeniem?- Powiedział starszy z bliźniaków.

- Shane, rozumiem to dla nas trudne, ale nie możesz, znajdować rozwiązania w przedawkowaniu leków. Jesteś facetem?- Wytłumaczyłem mojemu brat.

- Vince, jestem, ale to wszystko jest takie popiepszone, rozumiesz o co mi chodzi. Jest mi po prostu przykro, ufałem ojcu a on nas tak wystawił. Jeszcze ta Hailie, która jest tak nieświadoma tego wszystkiego, przecież jak ludzie się dowiedzą że cię zamknęli, uznają że jak nie ma cie to Hailie nikt nie obroni, zrobią jej coś, ja sobie tego nie wybaczę.- Wytłumaczył mi swoje zmartwienia Shane.

- Młody, wszystko załatwiłem Hailie jest bezpieczna, nie bój się. Ojciec po prostu nie przemyślał pewnych rzecz, jeżeli się z nim jakoś spotkam to mu uświadomię jego błąd. Spokojnie, przemyśl sobie to jeszcze raz a jeżeli potrzebujesz pogadać przyjdź do mnie lub zadzwoń. Zrozumieliśmy się?- Zapytałem brata mając nadzieje że przemyśli swój idiotyczny plan.

- Rozumiem, Willa, tez mogą aresztować?- Zapytał zmartwiony.

- Nie wiem, zobaczymy.- Powiedziałem dając sygnał że rozmowa zakończona. Shane, poszedł do swojego pokoju a ja zaniosłem zabrane mu tabletki powrotem do kuchni, natomiast w salonie zobaczyłem Hailie śpiącą na Dylanie. Słodko to wyglądało. Obudziłem Dylana aby zaniósł Hailie do pokoju, akurat reszta przyszła na kolację. Postanowiłem nie budzić Hailie na kolacje, niech sobie śpi. Poszliśmy później spać a ja rozmyślałem, nad tym co dalej, w sumie to sam nie wiem. Nie wierzę ja , ja nie wiem co zrobić, najstarszy z rodzeństwa nie wiem co zrobić. Chyba po prostu trzeba czekać na rozwój sprawy. Pożegnałem się z rodzeństwem rozeszliśmy się oni poszli spać a ja pracować oraz poinformować moich współ pracowników o tym że jest ciężka sprawa.

Pov Hailie

Rano obudziłam się w swoim pokoju nie wiem kto mnie tu przyniósł. Była 6 rano więc zaczęłam się szykować. Zeszłą na dół gdzie był Will, Vincent, oraz Dylan. Vincent kazał mi zjeść większe śniadanie bo nie jadłam wczoraj kolacji. Eugeni zrobiła mi tosty francuskie, zjadłam a potem przyszli bliźniacy, jak zwykle nie ogarnięci. Do szkoły jechałam z Shanem, wrócić miałam z Dylanem. Przez drogę nie gadaliśmy dużo, raczej gapiłam się w okno i zastanawiałam sie czy jak wrócę do domu to zobaczę jeszcze Vinca. Do szkoły dojechaliśmy, 15min. Przed dzwonkiem poszła do Mony, żeby porozmawiać z nić o tym co się stało.

- Gdzie ty byłaś?- Zapytała jak tylko stanęłam przed nią.

- Najpierw miałam wypadek, potem Will i tak jakoś zleciało, ale jestem i musimy porozmawiać.- Skróciłam moje przeżycia z ostatnich kilku dni.

- Dobra idziemy, a tak w ogóle jest Tony w szkole?- Zapytała rozglądając się po korytarzu. Ja nie wiem co ona widzi w moim bracie.

- Jest, ale zapomnij o moim bracie, słuchaj Vincenta szuka wojsko i policja.- Oświadczyłam próbując zatrzymać potoki łez zbierające się w moich oczach.

Kiedy Miłość prowadzi nas do grobu. Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz