Rozdział 7

116 5 1
                                    

     Zostawiłam auto na poboczu, gdy byłam już wystarczająco blisko i wskoczyłam do lasu. Wkrótce dotarłam do moich towarzyszy.
~ No, nareszcie jesteś ~ powiedział Philip.
~ Co się stało? ~ spytałam.
~ To ~ powiedział i wypluł gazetę, którą trzymał w pysku. Na pierwszej stronie było zdjęcie wilka w bardzo słabej jakości, uchwyconego przez fotoradar.
~ Maximilianie ~ zwrócił się do niego alfa ~ jak mogłeś zrobić coś tak skrajnie głupiego?
~ Ja... ~ zaczął Max.
~ Chciał udowodnić, że jest najszybszy ~ zaśmiał się Jade.
~ To wszystko przez nią ~ Max wskazał na mnie pyskiem ~ chciała mi odebrać tytuł najszybszego wilka w stadzie.
~ Ja chciałam co zrobić? Oczywiście, że nie. Nie chciałam nikomu nic odbierać. Myślisz, że po to zostałam wilkołakiem? ~ warknęłam,
~ No nic ~ odrzekł przywódca ~ co się stało to się nie odstanie. Ale teraz musimy się szczególnie pilnować, bo trwa obława na „potwora".
~ Przepraszam ~ bąknął Max.
~ Będziemy musieli też coś wymyślić żeby naprawić tą sytuację ~ kontynuował alfa ~ zdjęcie jest bardzo rozmazane i ludzie jeszcze nie wiedzą co to za stworzenie, ale będą na nie polować, w mieście już się pojawiają grupy myśliwych chętnych do zapolowania. Uważajcie więc jak jesteście wilkami, nie zbliżajcie się do dróg i przybywajcie raczej w głębi lasu. To raczej na razie wszystko.
~ Jest jeszcze jedna sprawa, o którą chciałbym się spytać ~ zaczęłam niepewnie i przywołam w myślach TEN moment z dzisiejszego dnia.
~ Cóż ~ zaczął Philip ~ to faktycznie wyglada jak wpojenie, ale jest nieco inne niż zazwyczaj. Jaki masz stosunek do tego chłopaka?
~ Coś jakby był moim przyjacielem, na razie.
~ Ale możesz go bez problemu opuszczać? Czy czujesz się gorzej kiedy nie nago w pobliżu?
~ Raczej nie odczuwam dyskomfort kiedy go nie ma obok.
~ To na pewno nie jest wpojenie ~ stwierdził Jade.
~ To nie jest ani zwykłe zauroczenie, ani nawet miłość od pierwszego wejrzenia, bracie. Na pewno ma z tym związek twoja wilcza natura, Diano.
~ Czyli to jest wpojenie czy nie? ~ zaskomlałam.
~ Myślę, że tak, ale wygląda jakby jego „objawy" były złagodzone. Nigdy nie mieliśmy wilczycy, która się wpoiła, może to dlatego. Albo to wina tego, że jesteś po części wampirem i to w jakiś sposób hamuje twoją wilczą naturę.
~ Czyli to na pewno wpojenie, ale nie tak intensywne jak normalnie? ~ co się dzieje z moim życiem.
~ Na to wygląda, a to oznacza, że możesz mu powiedzieć prawdę.
~ Chyba nie jestem na to gotowa ~ przyznałam.
~ W porządku, zrobisz to, kiedy będziesz gotowa.
Cześć wilków już wcześniej zniknęła. Już było po lekcjach, więc ja też chciałam wracać do domu.
~ To przez ciebie to zamieszanie ~ wyrzucił mi Max.
~ A ty znowu swoje? Nie chciałam żebyś czuł się gorszy, w porządku?
~ Nie, nic nie jest w porządku ~ wyszczerzył zęby.
~ Daj spokój.
~ Nie pasujesz do nas ~ zawarczał ~ odkąd się pojawiałaś wszystko się wali.
~ Uprzejmie cię proszę, abyś nie odzywał się do mnie w taki sposób! ~ warknęłam na niego.
     Max skoczył na mnie z obnażonymi kłami i chwycił mnie za sierść. Gdybym nie zdążyła zrobić uniku, pewnie by mnie ugryzł. Ukazałam swoje śnieżnobiałe kły i zawarczałam na niego ostrzegawczo, ale on ponownie na mnie skoczył, więc tym razem też go zaatakowałam. Starliśmy się w powietrzu i odepchnął mnie na ziemię, wylądowałam na czterech łapach i chwyciłam go za łapę, a on mnie szepnął za skórę na karku. Wszystko zadziało się tak szybko, że Philip nie zdążył zareagować.
~ Wystarczy! ~ zawarczał ~ Max masz ją puścić.
~ A co jeśli tego nie zrobię?
~ Puść ją ~ powiedział głosem alfy, słyszałam go po raz pierwszy. Był strasznie obezwładniający, nie był kierowany do mnie, ale i tak przeszły mnie ciarki. Głos alfy zmuszał innych członków stada do wszystkiego co kazał przywódca. Max mnie puścił i zniżył pysk ku ziemi, wyglądał jakby się kłaniał.
~ Proszę ~ poprosiłam Philipa ~ przestań.
~ Max ~ odezwał się już normalnie ~ zmusiłeś mnie do tego, wiesz, że nie lubię tego robić, ale mnie zmusiłeś.
~ Wybacz ~ powiedział, ale spojrzał się na mnie z wyrzutem.
~ Już po wszystkim, rozejść się.

🐾

- Jak było w szkole? - spytała Esme jak wróciłam do domu.
- Właściwie... praktycznie w niej nie byłam.
- Dlaczego? -zdziwiła się.
- Bo najpierw byłam w szpitalu, a później wataha zwołała zebranie.
- Jakbym wiedział, że nie pójdziesz do szkoły to bym ci nie załatwiał wszystkiego tak szybko - żachnął się Edward.
- A widziałeś dzisiejszą gazetę? - podałam mu kawałek papieru.
- Dobra, jestem w stanie ci wybaczyć - odpowiedział patrząc na artykuł.
- Przecież będę chodzić do szkoły, obiecuję.
- Wiem, że będziesz, bo masz teraz dobry powód - uśmiechnął się do mnie - zamierzasz mu powiedzieć?
- Komu? - do pokoju weszła Alice, oczywiście jak usłyszała okazję do poplotkowania to się zjawiła - I o czym?
- To wcale nie taka długa i wielce nieskomplikowana historia... - zaczęłam.
- Diana się wpoiła - odrzekł bezceremonialnie Edward.
- Ej! - krzyknęłam na niego z wyrzutem.
- To wspaniale! - wykrzyknęła Alice - Zaraz urządzimy przyjęcie! I będzie ślub! I wesele! I... i...
- Alice, ja spotkałam go tylko raz, poza tym wpojenie działa tylko w jedną stronę - przypomniałam im smutną prawdę - może będzie chciał zostać tylko przyjaciółmi? Poza tym nawet to moje wpojenie jest jakieś nietypowe, aczkolwiek Philip twierdził, że to wpojenie.
- To na pewno wpojenie, widziałem ich w życiu już kilka - stwierdził Edward - i to od strony wilkołaków, ale masz rację, jest nietypowe.
- To jaki on jest? - spytała z niecierpliwoscią Bella, która przysłuchiwała się tej rozmowie.
- Nawet go nie znam!
- Pierwszym co zrobiła, było popchnięcie go - zaśmiał się Carlisle.
- Carlisle... - jęknęłam sfrustrowana - wiesz, że nie musisz mi o tym przypominać?
- Uratowałaś mu życie - przypomniał.
- Masz rację, na szczęście nic mu się nie stało, nie użyłam aż tyle siły, ale obawiam się, że mogłam pozostawić wgniecenie na masce tego samochodu - zastanowiłam się.
- Jak żebro?
- Nie boli i już zmieniałam się już w wilka, więc raczej dobrze.
- Wilki faktycznie mają niemały problem - przyznał Edward patrząc na gazetę.
- A Max twierdzi, że to przeze mnie, bo „chciałam mu odebrać tytuł najszybszego członka stada" i musiał udowodnić swoją prędkość.
- My też zawsze dostajemy mandat, bo Edward jeździ za szybko w tym miejscu - poskarżyła się Bella.
- Bez przesady, tak szybko nie jeżdżę - wszyscy się na niego spojrzeli z kpiącym wyrazem twarzy.
- Obiecuję, że jutro już normalnie pójdę do szkoły - powiedziałam wchodząc już na schody i kierując się do mojego pokoju.
_______________________________

Wiem, że dawno nie było rozdziałów, ale postaram się to nadrobić 🫡

[Zmierzch] Zachód słońca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz