Rozdział 1

397 11 1
                                    

     Wracałam właśnie ze sklepu. Mieszkaliśmy z rodzicami w Kalifornii, w lesie i do najbliższego sklepu zazwyczaj jeździłam moim motocyklem. Dopiero co zaczęły się wakacje, skończyłam właśnie dziewiątą klasę*. Niedawno jednak zaczęłam dostrzegać zmiany w swoim ciele (niedawno, czyli wczoraj). Urosłam z dziesięć centymetrów w jedną noc!
     Warto też wspomnieć trochę o moich rodzicach. Moja matka jest półwampirzycą, która przyszła na ten świat jako bardzo nieoczekiwane dziecko, takich jak ona jest bardzo niewiele i większość wampirów do tej pory nawet nie wie, że to możliwe. Ojciec natomiast jest wilkołakiem, chociaż wampiry raczej nazywają takich jak on zmiennokształtnymi. Do tego alfą jednego ze stad. Cóż... kiedyś nim był, dopóki się nie wyprowadził tak daleko, wtedy wataha się po prostu rozwiązała, bo inni członkowie nie zmieniają się już dłużej w wilki, może z wyjątkiem Setha, który nie potrafi żyć bez Jacoba i oczywiście Edwarda, są naprawdę dobrymi kumplami. Nikt nie spodziewał się jednak, że tej dwójce uda się jakiekolwiek potomstwo i bum! Powstałym ja, wielka niespodzianka. Do tej pory wilki i wampiry raczej nie wchodziły w bardziej zażyłe relacje. Jakby tego było mało, tak na prawdę nikt nie wie z czym mamy do czynienia. Czy jestem wampirem, czy wilkołakiem? A może człowiekiem? Co prawda wampiry nie mają ostrych kłów, ale u mnie pojawiła się osobliwa anomalia i takowe mam(a są one charakterystyczne dla wilkołaków), nie są jednak aż tak długie jak te u wampirów w kiczowatych filmach i nie odstaję od innych dzieciaków. Nie mam ani jadu, ani niesamowitego blasku na skórze(szkoda). Wampirem raczej nie jestem. Człowiekiem? Na pewno nie w stu procentach. Wilkołakiem? Do tego skłaniam się najbardziej. Dlaczego? Ponieważ proces zmieniania się w wilkołaka charakteryzuje się nadnaturalnym wzrostem oraz temperaturą. Gorączki na razie nie mam, ale boję się, że to może się zaczynać. Ludzie z plemienia mojego taty zmieniają się w wilki, gdy w pobliżu są wampiry. Ja z wampirem mieszkam, poza tym często odwiedzamy rodzinę, a ciężko jest nie mieć kontaktu z wampirami skoro jedna strona twojej rodziny to same wampiry. Podjęłam więc najbezpieczniejszą decyzję.
- Mamo, chce pojechać do Forks na wakacje.
- Jesteś pewna? 
- Tak, chcę spędzić trochę czasu z rodziną.
- To my już nie jesteśmy twoją rodziną? - żachnął się Jacob, mój tata.
- Daj spokój Jake - skarciła go mama.
- Nie rozumiem czemu wszyskich tak ciągną te wampiry.
- Możemy znaleźć jakieś wspólne wakacje - zaproponowała mama - na które razem pojedziemy.
- Właściwie już wam znalazłam wakacje - przygotowałam się na taki przebieg rozmowy - dla dwojga, na dwa miesiące.
- A ty? - spytał Jake.
- Ja pojadę do Forks, naprawdę tego chcę, a wam też się przydadzą wakacje.
- Możemy wszyscy pojechać do rodziny - zaproponowała mama (o nie).
- Szczerze mówiąc nie pasi mi ten pomysł, faktycznie wolałbym spędzić te dwa miesiące z tobą - (dzięki tato).
- No dobrze, zobaczę jakieś samoloty do Forks - zaproponowała mama.
- Samolot też już znalazłam, odlatuje dzisiaj wieczorem.
- Aż tak ci się spieszy?
- Po prostu postanowiłam wprowadzić jakąś natychmiastową zmianę w moim życiu - (jak dobrze, że nikt z nich nie umie czytać w myślach).
- Więc jak sądzę jesteś też już spakowana?
- Tak - uśmiechnęłam się.
I tym właśnie sposobem byłam wieczorem na pokładzie samolotu lecącego do Forks (nie bezpośrednio, ktoś po mnie przyjedzie samochodem na lotnisko). Lot trwał zaledwie kilka godzin, a wampiry przyjęły informacje o moim przyjeździe na wakacje bardzo pozytywnie.

🐾

Gdy wyszłam z samolotu od razu dojrzałam w tłumie Carlisle'a. Pomachałam mu i poszłam w jego kierunku.
- Hejka - przywitałam go.
- Cześć Diana. Jak lot?
- Bardzo dobrze, większość przespałam. Jesteś sam?
- Tak, reszta jest na polowaniu.
- Fajnie.
Doszliśmy do auta. Jak dobrze, że nikt inny nie przyjechał. Wpakowałam walizkę do bagażnika i wsiadłam na miejsce kierowcy.
- To co cię sprowadza do Forks? Bo nie sądzę, że to faktycznie spotkanie z rodziną.
- Z jednej strony tak, a z drugiej nie, bo widzisz niepokoi mnie pewna sprawa.
- Co takiego?
- Wydaje mi się, że mogę zmieniać się w wilkołaka.
- Diano...
- Nie, posłuchaj. Wiem, że widziałeś mnie ostatnio jakiś czas temu, ale urosłam od tamtego czasu zdecydowanie za dużo, tak bardzo jak ja urosłam, nie zmienia się w jeden dzień.
- Cóż to może być faktycznie niecodzienne, ale wiesz twoja matka też szybko rosła.
- Ale ja przez całe życie rosłam normalnie.
- To od jakiego czasu obserwujesz zmiany?
- Od wczoraj! Urosłam chyba z dziesięć centymetrów w jeden dzień!
- Dlatego przyjechałaś do nas?
- Nie chciałam robić rodzicom problemu, przemiana raczej nie jest przyjemna i mieliby zepsute wakacje.
- Zobaczymy jak to się potoczy, ale masz racje rośniesz zbyt szybko jak na swój wiek.
- Szybko? Mam piętnaście lat a wyglądam co najmniej jak dwudziestolatka!
- Będziemy monitorować twój stan.
- Jak dobrze, że w rodzinie jest lekarz - powiedziałam z sarkazmem.
- Lekarz od paranormalnych przypadłości - zaśmiał się Carlisle.
W rodzinie wszyscy mówili sobie po imieniu. Jednoznacznie stwierdziliśmy, że mówienie „pradziadku" do kogoś kto wcale nie wyglada na starszego od ciebie byłoby co najmniej dziwne. A jak powszechnie wiadomo wampiry się nie starzeją. Traktowałam więc członków mojej rodziny jak dobrych przyjaciół.
Posiadanie tajemnic również nie było powszechną praktyką. Wiele rodzin zapewne trzyma jakieś tajemnice dla siebie i nie opowiada ich innym członkom, ale u nas jest to bezcelowe. Jak można mieć tajemnice przed kimś kto czyta ci w myślach?
Dary jakie otrzymują niektórzy zmieniający się w wampiry są fascynujące, Edward na przykład czyta w myślach, Alice umie przewidywać przyszłość, Jasper manipuluje emocjami, a Bella jest żywą tarczą. Ponadto nie ma dwóch wampirów o takich samych darach, mogą być jedynie podobne, ale nigdy identyczne.
Dojechaliśmy już na miejsce i wyjęłam torbę z bagażnika. Weszliśmy do domu.
- Niespodzianka! - zawołali wszyscy.
- Polowanie, tak? - spytałam.
- Tak się cieszymy, że spędzisz z nami wakacje - podeszła do mnie Alice i mnie uściskała, nigdy nie czułam się wobec wampirów nieswojo, mimo tego, że dobrze wiem jak może działać na nich moja krew - Twój pokój jest już gotowy.
- Chcesz mi powiedzieć, że urządziłaś cały pokój w mniej niż dzień?
- Oczywiście! Emmet weź od niej torbę.
- To nie będzie konieczne - zaprotestowałam.
- Ale wyrosłaś - Esme weszła do pokoju.
- Tak, po to między innymi tu przyjechałam...
Powiedziałam im mniej więcej to co Carlisle'owi i zdradziłam wszystkie moje obawy. Wszyscy uważnie mnie wysłuchali.
- Oczywiście we wszystkim ci pomożemy - zapewniła Bella.
- Tak, jesteśmy dla ciebie wsparciem, pamiętaj o tym - zgodził się Edward.
- Alice? - zwrócił się do niej Jasper.
- Niestety nie jestem w stanie zobaczyć jej dalekiej przyszłości, ale to wcale nie musi oznaczać tego o czym myślimy.
- Poczekamy, zobaczymy - odpowiedziałam.
- Chodźmy w końcu zobaczyć twój pokój - poprosiła Alice.
Weszłam do pokoju i moim oczom ukazało się duże pomieszczenie z wielkim łóżkiem na środku, garderobą i łazienką. Najbardziej jednak spodobały mi się okna. Były ogromne na całą ścianę i widać było przez nie las.
- Jest piękny - powiedziałam.
______________________________
* - odpowiednik naszego liceum w USA, tak zwane high school, trwa cztery lata i są to klasy 9-12

[Zmierzch] Zachód słońca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz