OSIEM

31.5K 717 256
                                    


Obraz robiącego sobie dobrze Noah nieustannie przewija mi się w głowie. Zdaję sobie sprawę, że z uwagi na stan jego upojenia może jutro niczego nie pamiętać, ale nie zmienia to faktu, że nie potrafię przestać o tym myśleć.

    Kładę się wygodnie na miękkim materacu, zginam nogi w kolanach i prawą ręką wędruję między uda. Dotykam się przez materiał luźnych spodenek i spokojnie zaczynam masować. Nacisk moich palców początkowo jest delikatny, co pozwala mi się rozluźnić. Panujący w pomieszczeniu półmrok dodaje mi otuchy. Zaciskam powieki, dzięki czemu cała moja uwaga pozostaje skupiona na przyjemności, jaką daje mi własny dotyk. Kiedy oddech nieznacznie mi przyspiesza, zwiększam nacisk i intensywniej pocieram łechtaczkę. Opuszkami zataczam niewielkie kółka. Zębami chwytam dolną wargę i lekko przygryzam. Temperatura ciała zaczyna się podnosić.

    Unoszę biodra. Z ust wydostaje mi się ciche pojękiwanie, gdy czuję wzbierającą się w dole brzucha rozkosz. Mocniej napieram palcami na cipkę, rytmicznie poruszając biodrami. Po moim ciele rozlewa się przyjemne ciepło. Oddech mam przyspieszony. Na krótką chwilę zwalniam, lecz zaraz powracam do ustalonego wcześniej rytmu. Dotychczas pocierałam się przez materiał szortów i już mam zamiar wsunąć rękę pod spodenki, kiedy przerywa mi głośne piknięcie telefonu. Wzdycham z frustracją i opadam tyłkiem na materac. Postanawiam jednak sobie nie przeszkadzać, kontynuując zabawę, ale nadchodzi kolejna wiadomość. Ze złością chwytam leżący obok smartfon z zamiarem wycieszenia go, ale otrzymany sms sprawia, że nieruchomieję.

Najmniejszy kutas w mieście: Zrób to. Wsuń tę przeklętą rękę.

Najmniejszy kutas w mieście: Nie przestawaj.

    Serce wali mi w piersi. Rozglądam się po pokoju, ale to niemożliwe, żeby znajdował się w środku. Na pewno bym usłyszała, że ktoś wchodzi. Z zapartym tchem odwracam się w stronę jedynego miejsca, z którego Noah miałby na mnie perfekcyjny widok.

    Balkon.

    Mrużę oczy, chcąc cokolwiek tam dostrzec. Zastanawiam się, jakim cudem on może mnie widzieć, ale przypominam sobie, że dzięki ogromnym oknom i blaskowi księżyca wcale nie tak trudno jest zauważyć czyjeś kontury w środku. Staram się uspokoić oddech. Zmniejszam jasność ekranu, po czym wystukuje do niego wiadomość. Liczę, że jego telefon rozjaśni się w chwili nadejścia sms-a, dzięki czemu będę wiedzieć, gdzie dokładnie się znajduje.

Sky: Jesteś popieprzony.

Obrana taktyka okazuje się skuteczna. Twarz Noah zalewa blask ekranu smartfona. Szybkim ruchem przykłada urządzenie do nagiej klatki, a mimo to moim oczom nie umyka fakt, że nadal nie ma na sobie ubrań. Jego ciało jest kompletnie pozbawione jakiejkolwiek tkaniny.

Wciągam powietrze i na moment zatrzymuję je w płucach. Nie mam zielonego pojęcia, co takiego kombinuje. Czy on nie może się tak po prostu schlać i iść spać, jak większość ludzi? Czy po pijaku musi jeszcze bardziej chcieć doprowadzić mnie do białej gorączki?

Najmniejszy kutas w mieście: Być może. Ale to ty pierwsza zaczęłaś.

Wzdycham. Kładę się na lewym boku i odpisuję.

Sky: To nie to samo.

Najmniejszy kutas w mieście: Kilkanaście minut wcześniej pozwoliłem ci popatrzeć na mnie. Powinnaś się zrekompensować.

Parskam.

Sky: Wcale cię o to nie prosiłam.

Najmniejszy kutas w mieście: Ale też nie kazałaś przestać.

The secret we hide | PREMIERA 3.06Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz