„Play" - mój palec cicho kliknął na podświetlony punkt na filmiku. Na ekranie pojawił się kolejny urywek z jednego z tysięcy wywiadów dostępnych w sieci. Te same twarze, te same głosy. Powolna ewolucja postaci. Urocze uśmiechy na opalonych twarzach przemieniające się w drobne grymasy wykrzywiające pokryte makijażem twarze. Urocze zakłopotanie przechodzące w niebywałą pychę. To było wręcz hipnotyzujące. Pewność, tak straszne niezachwiane przekonanie o ich własnej wartości. Wygodnie rozparte na kanapach młode ciała. Wytatuowane ramiona. Wyrzeźbione torsy. Drobne ruchy szczupłych dłoni odgarniających idealnie ułożone włosy z oczu. Tajemniczy błysk w dumnych spojrzeniach. Te idealnie dobrane stroje otulające ich sylwetki, w sam raz do narzuconych z góry szablonów postaci i charakterów. Patrzyłam na nich nie dowierzając. Byli produktami gotowymi do sprzedaży. Byli wszystkim czego pragnęliśmy. Byli odlegli i za razem tak nam bliscy. Wodzili nas za nosy, a my jedynie patrzeliśmy na nich bliscy szaleństwa.
Miły. Tajemniczy. Dojrzały. Zabawny. Czarujący.
Bo czy fanki chciały dowiedzieć się w jak wielkim błędzie się znajdowały i jak długo w nim tkwiły? Czy chciały zderzyć się z tą paskudnie brutalną i gorzką rzeczywistością, w której ich idealni chłopcy byli tylko i wyłącznie ludźmi? I to nie tylko i wyłącznie przeciętnymi osobami o przeciętnych problemach. To w jaki sposób żyli zdążyło już ich wykreować. Zmienić ich nie do poznania. Nawet jeśli wcześniej byli dokładnie tacy, za jakich ich braliśmy...to minęło. Znalazło się w odległej i pokrytej kurzem przeszłości. To mieli być przecież normalni ludzie, ale pisane było im najwidoczniej coś więcej. Ich młode umysły zostały tak wcześnie zepsute ciągłym pośpiechem i wagą pieniądza. W tym całym chaosie zniknęła nagle lekcja życia. Zniknęła walka o poznanie siebie samego. Wszystko rozmyło się na cienkiej granicy jawy ze snem. Od teraz liczył się przecież tylko wygląd, a nie ludzkie wnętrze. Zdjęcia, a nie prawda. Sława, a nie pamięć kochających przyjaciół i rodziny.
Patrzenie na to wszystko było dla mnie nie tylko ciekawym doświadczeniem, ale także i lekcją. Pouczeniem i przestrogą przed tym czym może stać się człowiek jeśli nie da się mu szansy na to, by pokazał swoją prawdziwą twarz i potencjał.
Bo oni wiecznie grali. Jak nie przede mną, to przed samymi sobą. Często miałam ochotę nimi potrząsnąć i wskazać palcem, niczym małym dzieciom to co tak naprawdę ma znacznie. Bo nie było tym zdecydowanie to, co oni uznawali za wartościowe. Zaczynałam gubić się powoli w tym, co jest jedynie mylnym wrażeniem, a co najszczerszą prawdą.
To było niczym patrzenie na własne odbicie poprzez okruchy lustra na ziemi. Miałam już tego powoli dość.
- Cokolwiek to jest, proszę czy to może poczekać? - Jęknęłam zmęczonym głosem, gdy poczułam obcą dłoń opadającą lekko na moje ramię. Z cichym kliknięciem zamknęłam swojego laptopa.
- Przepraszam, że ci przerywam...- Usłyszałam za sobą melodyjny głos, na dźwięk którego cała się spięłam. - Chciałem jedynie porozmawiać.
Odstawiłam kubek z przesłodzoną kawą na stół barowy obok teczki z dokumentami i dyktafonem. Odwróciłam się powoli na swoim stołku barowym by stanąć oko w oko z wysokim szatynem o niezwykle błękitnych oczach. Zmierzyłam go mimowolnie wzrokiem, dostrzegając drobne szczegóły takie jak trampki założone na gołą stopę, wywinięte rękawy od jeansowej kurtki i skandalicznie zmierzwione włosy. Uczyłam się ich powoli na pamięć. Czy nie to było właśnie częścią mojej pracy? Poznanie ich lepiej, niż oni sami znali siebie?
CZYTASZ
Powrót Złośnicy.
FanficSzkopuł w tym, że nigdy nie planowałam niczego w swoim życiu. Zwłaszcza tego, co mi się przydarzyło. Nigdy nie chciałam tej pracy. Można by rzec, że to ona sama mnie odnalazła. Chcieli prawdziwego szydercy, pragnęli osobę o świeżym podejściu. Zna...