Przebłyski wspomnień nawiedzające mnie w najmniej odpowiednich momentach. Dłonie trzęsły mi się niebezpiecznie za każdym razem, gdy przez moją głowę przemykały krótkie urywki wydarzeń z pewnej pamiętnej nocy. Plik dokumentów wyślizgnął mi się z dłoni i upadł z powrotem na blat biurka, na samo wspomnienie jego ust, na moich własnych. Oddech na chwilę uwiązł mi w gardle. Zalała mnie fala gorąca, mająca wyraźny posmak poniżenia i wstydu. Otrząsnęłam się z transu, w który wprowadzałam się cały dzień i wróciłam do swojej pracy,która w ogóle mi nie wychodziła. Nie potrafiłam się skupić, atak bardzo pragnęłam odwrócić swoją uwagę od męczących wspomnień.
Tak długo jak miałam zajęte ręce, mogłam udawać, że nic się nie wydarzyło. Że wczorajsza noc nie skończyła się dokładnie tak, jak to miało miejsce. Bo pomimo momentów, w których straciłam kompletnie głowę i poddałam się dławiącej żądzy, przebudziłam się. W momencie,gdy oboje wtargnęliśmy do obskurnej toalety w klubie, obijając się o obdrapane ściany kabin. Nie myśleliśmy. Absolutnie nic. I wtedy, gdy całował moją szyję zdejmując ze mnie ubrania, dostrzegłam nasze odbicie w brudnej tafli szkła wiszącej wprost naprzeciwko nas. Spojrzałam w swoje zamglone oczy i dostrzegłam coś, co sprawiło, że go od siebie odepchnęłam. Stanęliśmy naprzeciwko siebie głośno dysząc, nie wiedząc co powiedzieć. Bo tym jednym gestem, dłońmi położonymi na jego rozgrzanym torsie, powiedziałam więcej niż tysiącem słów. Emocje opadły. Spojrzeliśmy w swoje tak podobne zielone oczy i na nowo założyliśmy swoje maski. I nagle on na nowo był graczem, a ja wścibską, wyuzdaną i frywolną dziennikarką. Nie mogąc już dłużej tego znieść, tej ciszy,tego spojrzenia, po prostu wyszłam z toalety. Boleśnie poniżona.Tak niezaprzeczalnie znieważona. Byłam głupia. Tak bardzo głupia.
Zanim się obejrzałam,zaczęłam płakać. Przepychałam się w stronę baru, wycierając wściekła łzy z policzków. I choć wiedziałam, że na tych kilka chwil byliśmy zbyt słabi, by bawić się w pozory i sztuczne oblicza, to nic nie zmieniało. Nie zmieniało faktu, że Harry był tak cholernym dupkiem i facetem, który nie miał do mnie za grosz szacunku. Nie zmieniało to także faktu, że zaczęłam się w tym wszystkim gubić. Od kiedy i ja nosiłam maskę? Dlaczego zaczęłam w to grać? Wypiłam mocnego drinka i na granicy utraty przytomności,wyszłam na zewnątrz i wezwałam taksówkę. Gdy podjechała pod krawężnik ledwie stałam na nogach o własnych siłach. Przed oczami widziałam jedynie czarne mroczki. Miałam wrażenie, że zaraz upadnę na kolana. I wtedy, gdy zaczęłam niebezpiecznie osuwać się przy drzwiach taksówki, silne ramiona otoczyły moją sylwetkę i pomogły mi wsiąść do środka. Szczupła, wytatuowana dłoń przez całą drogę trzymała moją dłoń w swojej i gładziła ją kciukiem. Potem po prostu odpłynęłam. Następnego ranka obudziłam się w swoim pokoju, rozłożona wygodnie w swoim łóżku hotelowym z kacem życia. I to połączonym z kacem moralnym.Mieszanka iście szatańska.
Tym razem z mojej dłoni wysunął się telefon, który upadł z hukiem na ziemię. Kolejny przebłysk. Jego dłonie sunące po wnętrzu moich ud. Kolejna fala gorąca. Kolejne poniżenie. To było niczym tortura. Przysięgam.Bardzo wyrafinowana, swoją drogą. Kucnęłam i podniosłam go z ziemi, spoglądając od niechcenia przed siebie widząc jak drzwi od tour busa się otwierają. Do części barowej, w której siedziałam, wszedł Zayn wraz z Niallem. Odetchnęłam z ulgą i gdy myślałam, że i tym razem uda mi się go uniknąć, jego sylwetka zamajaczyła w szparze pomiędzy drzwiami a prowizoryczną szafką. Na jego widok od razu spuściłam wzrok i usiadłam z powrotem na swoim miejscu. Jedyną pozytywną stroną tego co się wydarzyło, był fakt, że absolutnie nikt nie widział o tym co między nami zaszło, poza naszą dwójką. Zayn minął mnie zapatrzony w swój tablet. Niall ruszył do pobliskiej lodówki, a Harry...no właśnie. Harry po prostu stał w wejściu i patrzył na wszystko, poza moją osobą. Czułam jak atmosfera w pomieszczeniu gęstnieje z powodu napięcia panującego pomiędzy naszą dwójką. Chciałam wtedy, by to się skończyło. By to wszystko przeminęło. By to co się między nami wydarzyło, nie miało nigdy miejsca. Bo myśląc o tym teraz,wiedziałam, że było to po prostu lekkomyślne. Nie przemyślane.Głupie. Czy tego żałowałam? Tak.
CZYTASZ
Powrót Złośnicy.
FanficSzkopuł w tym, że nigdy nie planowałam niczego w swoim życiu. Zwłaszcza tego, co mi się przydarzyło. Nigdy nie chciałam tej pracy. Można by rzec, że to ona sama mnie odnalazła. Chcieli prawdziwego szydercy, pragnęli osobę o świeżym podejściu. Zna...