16. Xander.

4.8K 454 51
                                    

*Rozdział długi ale bardzo intensywny. Oj warto doczytać do końca ;)*

Głośne westchnienie rozkoszy opuściło moje usta, gdy wysoki szatyn przygryzł mocno skórę na moim ramieniu. Jego dłonie, boleśnie powoli zsuwały ze mnie moje ulubione shorty, podczas gdy ja zdejmowałam z niego koszulę pobrudzoną moją czerwoną szminką. Naparł na mnie po chwili, a ja odrzuciłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy rozkoszując się tą chwilą.

- Styles...- zaczął mówić, coraz bardziej tracąc nad sobą kontrolę.

- Skarbie, on nie musi o niczym wiedzieć. To zostanie pomiędzy nami – powiedziałam i mocno go pocałowałam. Co z tego, że zaliczałam jego najlepszego przyjaciela, gdy on znajdował się dosłownie o kilka kroków od nas? Czy robiłam to wszystko z myślą o nim? Nie miałam pojęcia. Dla mnie to zawsze było bardzo proste. Chciałam czegoś, to to brałam. Niewiele o tym myślałam. Nie zwracałam uwagi na konsekwencje. Nie pragnęłam niczego ponad swoją własną rozrywkę. Nie odgrywałam wtedy żadnych ról. Nie starałam się nikomu utrzeć nosa. Zachowywałam się jak facet. I to momentami mnie przerastało. Jaka jednak miałam być, wychowana jedynie przez ojca i trójkę braci? No właśnie.

Moje dłonie oparły się o zaparowaną szybę samochodu, powstrzymując moją poczochraną głowę przed wybijaniem coraz szybszego tempa w twarde części samochodu. Nawet nie chciałam zastanawiać się nad tym w jak niewygodniej pozycji się znajdowałam. Szybkie numerki w samochodach nigdy nie były proste. Na pewno nie były wygodne. Cóż. Czasami trzeba było zadowolić się tym, co nam przypadło. A nam przypadł sporych rozmiarów Jeep. Zatracałam się coraz mocniej w tym co wyprawiałam z tym facetem, ledwo łapiąc powietrze do płuc. Było tak cholernie gorąco. Moje dłonie ślizgały się po szybach, gdy zapadałam się w sobie po raz kolejny.

Jego zmęczone i spocone ciało opadło na moje, całkowicie mnie miażdżąc. Westchnęłam teatralnie i pogładziłam głowę Xandera, zastanawiając się kiedy odpocznie na tyle, by ze mnie zejść. Musiałam zapalić. I to natychmiast. Zastanawiałam się także, za jaki czas Harry zorientuje się, że zniknęliśmy na zdecydowanie zbyt długą chwilę. Po kilku minutach, zbyt zirytowana czekaniem, otworzyłam drzwi dusznego auta i po małej przepychance wytoczyłam się z niego i padłam tyłkiem wprost na piaszczyste pole, które stanowiło prowizoryczny parking. W powietrze uniosły się tumany kurzu, które przykleiły się do moich odkrytych ramion. Jęknęłam rozzłoszczona. Xander spojrzał na mnie przepraszająco, zapinając swoje spodnie. Pokazałam mu środkowy palec, na co jedynie się oblizał. Pokręciłam głową nie dowierzając i podniosłam się z ziemi mocno otrzepując się z piachu. Założyłam na siebie rzuconą w moją stronę bluzkę i po szybkim buziaku złożonym na ustach tego kolejnego przypadkowego kochanka, ruszyłam przed siebie w stronę wielkiego ogniska, organizowanego opodal wielkiego lasu. Każdy został na nie zaproszony. A mając na myśli każdego, myślałam nie tylko o mojej przyjaciółce Natalie i jej „prawie byłym" facecie Williamie, ale także o całej kadrze zespołu i jego członkach.

Szłam pewnym siebie krokiem przed siebie, równocześnie związując włosy w wysoki kucyk. Było naprawdę gorąco i nawet w moich króciutkich spodenkach i zwiewnej czarnej bluzce, było mi zbyt gorąco.

- Jesteś chyba gorsza ode mnie – dotarł do mnie melodyjny głos. Obejrzałam się za siebie, by napotkać na zawadiacki uśmiech Louisa. - Nieźle cię urządził – wskazał dłonią na moje ramię, a ja podążyłam za jego wzrokiem. Cholera jasna. Xander naznaczył mnie iście soczystą malinką ozdobioną śladami zębów.

- Daj mi swoją koszulkę – powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu. Ruszyłam w jego stronę, wyciągając dłonie w stronę jego ubrania. Nie przeszkadzałby mi ten znak po dobrej zabawie, gdyby nie fakt, że zrobił go przyjaciel kogoś z kim miałam na pieńku. Plus „piętno ladacznicy" nadal było świeże, co mogło wywołać falę nieprzyjemnych pytań. - Dawaj.

Powrót Złośnicy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz