Rozdział V - bogaty Sergiej

81 9 37
                                    

! słodki gej rozdział specjalnie dla was !

- Dobra wypad stąd - powiedział Ramos - Dam wam pieniądze, idziecie się napić, a ja tu zostaję.

- Stoi! - krzyknął Mbappe opróżniając ostatnią butelkę jakiegoś chorwackiego trunku.

- Świetnie - uśmiechnął się - Zrobię przelew. Trzysta euro na łeb wystarczy?

Na te słowa cała jego ekipa wyszła bez żadnego słowa.

- Chyba im wystarczy - uśmiechnął się zamykając za nimi drzwi - Coś jeszcze ci zrobiła?

- Nie, chyba nie - powiedział po chwili Luka. Troszkę go zlagowało, bo przecież nie każdy tak z dupy daje swoim przyjaciołom po trzysta euro.

- Na pewno? - zapytał wyciągając z kieszeni niebieski plasterek w gwiazdki.

- On w tych kieszeniach ma wszystko - pomyślał Modrić.

- Zamknij kurwa mordę - krzyknął Hiszpan kiedy kobieta zaczęła coś paplać za drzwiami - No ja pierdole jak ty z nią wytrzymujesz.

- No właśnie nie wytrzymuję - szepnął przypominając sobie o tych wszystkich wspaniałych chwilach spędzonych z tą wiedźmą.

- Zawsze można ją pozwać czy coś - uśmiechnął się - Albo możesz zostawić to nam, my ją poćwiartujemy, zapakujemy w worki i wyślemy w kosmos.

- Coraz bardziej mnie przerażasz - powiedział Chorwat słuchając jak Ramos opowiada to z takim podekscytowaniem.

- Aż tak? - zapytał przyklejając niebieski plasterek na jego nos - Nie jestem wcale taki straszny, no może troszkę zbyt agresywny, ale nigdy nikomu nie zrobiłem krzywdy, no chyba, że tej katalońskiej kurwie, ale on to wartał.

- Sergio, on przez ciebie wylądował w szpitalu ze złamaniem otwartym - jęknął Luka przypominając sobie ten makabryczny widok.

- Wartał poza tym to było niechcący - uśmiechnął się podchodząc do barku, w którym już raczej nic nie zostało - Szmaty nic mi nie zostawili.

- Oko też mu niechcący chciałeś wydłubać.

- Ale to już był powód - powiedział rzucając się na kanapę, która wydała dość niepokojący dźwięk.

- Moja kanapa! - rozległ się krzyk ciotki Krepiny.

- Morda! - krzyknął Hiszpan - Musiałem interweniować.

- Chciał się tylko ze mną zaprzyjaźnić - Modrić usiadł na fotelu obok.

- No właśnie - westchnął - Kto wie co by ci o mnie nagadał.

- Nie wiem, może prawdę.

Na te słowa Ramos zaczął dusić się własną śliną.

- Ten chuj nigdy nie mówi prawdy - powiedział próbując złapać oddech.

- Nie umieraj - powiedział lekko spanikowany Chorwat.

- Nie umrę - złapał się za gardło - Najpierw muszę spełnić wszystkie swoje cele.

- Jakie cele?

- Ty jesteś wśród nich - jęknął i spadł z kanapy.

- Cholera jasna Sergio! - krzyknął Modrić - Ty się dusisz, nie umieraj mi tu, przynajmniej nie teraz.

- Martwisz się o mnie? - zaśmiał się wstając z podłogi - Jak słodko.

- A pocałuj ty mnie w dupę - rzucił poduszką w Hiszpana.

- Chętnie.

- Ja prawie na zawał przez ciebie... - zaczął - Czekaj co powiedziałeś?

- No chętnie.

- Dzwonię po policję! - krzyknęła Krepina - Nie będzie żadnych gejów w moim domu!

Szkoła Gwiazd || Modrić × Ramos || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz