- Ała - syknął Ramos - Luki wbijasz mi łokcia.
- Przepraszam, ale to nie mój pomysł - powiedział próbując złapać oddech - To Kroos nas wszystkich tu wpakował.
- Nie lepiej wynająć autobus? - zapytał Sergio odsuwając szybę - Było by łatwiej.
- Stać cię? - Nacho spojrzał na Ramosa.
- Tak, jeden telefon i dostaniemy autobus - uśmiechnął się.
- Trzeba było tak kurwa od razu! - krzyknął Rakitić wyrzucając kolejną pustą buteleczkę przez okno - Na co czekasz? Dzwoń!
- Szczać mi się chce - jęknął Casillas - Zjedź gdzieś.
Kroos skręcił na najbliższą stację, a z przyczepy zaczęły dochodzić jakiejś krzyki.
- Zamknąć mordy! - krzyknął Ivan.
- Boże to wygląda jakbyśmy byli jakąś mafią przewożącą swoich zakładników - szepnął Modrić, który miał już wszystkiego dość. Najchętniej poszedłby spać, ale nie chciał być w galerii wszystkich z tego pojazdu.
- Jesteśmy - Toni klasnął w dłonie - Wysiadamy.
Wszyscy wysiedli z samochodu, a także z tej nieszczęsnej przyczepy, która pod wpływem tak wielkiej prędkości zaczęła się palić.
- Zaraz pawia puszczę - powiedział Neymar upadając na ziemię - Boże dziękuję, że jeszcze żyję.
- Załatwię nam lepszy transport - powiedział Ramos przyglądając się zardzewiałej przyczepie - Chodź Luka.
Złapał Chorwata za rękę i pociągnął w jakieś pola.
- Przecież on nam tu radiowóz wezwie - Mbappe usiadł obok Neymara - I wywiozą nas na jakiś komisariat.
- Tak będzie - odezwał się Pique, który wyglądał jakby miał zaraz wszystkich rozstrzelać.
Tymczasem Sergio nadal ciągnął Chorwata przez wysokie trawy.
- Powiedz mi do cholery gdzie my tak w ogóle jedziemy - Ramos spojrzał na blondyna.
- Niemcy - powiedział odgarniając trawę sprzed oczu - Wywozi nas do Niemiec.
- Zostańmy tu - nagle Hiszpan się zatrzymał - Wybudujemy sobie piękny domek w tych polach, a oni będą się męczyć w tym swoim samochodzie.
- Sergio... - zaczął - Chcę wiedzieć co ty bierzesz.
- Wszystko co Neymar da - wzrosły ramionami - Czasem kradnę kilka herbatek od Zidane.
- Boże...
- Co ja miałem zrobić? - zapytał siadając na trawie.
- Dzwonić po jakiś autobus - Chorwat usiadł obok niego.
- A no tak - wyciągnął z kieszeni telefon - Cześć tato, dałoby radę załatwić autobus? Jak to gdzie jestem? Do Niemiec jadę. Nie wiem kiedy wrócę. Autobus, najlepiej z klimatyzacją i wygodnymi fotelami. Nie, nie będziemy ćpać. Dzięki. Tak, tak, też cię kocham - rozłączył się - No i załatwione.
- Ja tam nie wracam - Modrić położył się na ziemi - Powiedz, że mnie jakieś wilki zjadły.
- Tu co najwyżej to ja cię mogę zjeść - powiedział kładąc się obok - Też zostanę.
- Myślisz, że zaczną nas szukać? - zapytał patrząc w niebo.
- Myślę, że nie - odpowiedział po chwili - Mogę dokończyć to, czego nie dokończyłem, bo przeszkodziła mi tak tępa kurwa?
- Chyba tak - spojrzał na Ramosa, który wyszczerzył zęby i podniósł się z ziemi.
- Jeśli ktoś tu teraz przyjdzie to wypierdoli mnie w kosmos - przysunął się do chłopaka tak, że ich czoła się stykały.
- Ramos kurwa, gdzie wy jesteście? - rozniósł się krzyk Neymara.
- Zapierdole cię kurwo! - jęknął i pomógł Luce wstać.
CZYTASZ
Szkoła Gwiazd || Modrić × Ramos ||
FanficPISANE OD NOWA Szkoła, do której dostali się tylko ci, którzy mieli najlepsze wyniki, albo ci, których rodzice mają dobre znajomości. - Ta szkoła przetrwała ponad dwieście lat, ale nie przetrwa ciebie, Ramos - powiedział załamany dyrektor. ⚠️ W k...