Rozdział XIV - romans w trawie

61 10 4
                                    

- Ała - syknął Ramos - Luki wbijasz mi łokcia.

- Przepraszam, ale to nie mój pomysł - powiedział próbując złapać oddech - To Kroos nas wszystkich tu wpakował.

- Nie lepiej wynająć autobus? - zapytał Sergio odsuwając szybę - Było by łatwiej.

- Stać cię? - Nacho spojrzał na Ramosa.

- Tak, jeden telefon i dostaniemy autobus - uśmiechnął się.

- Trzeba było tak kurwa od razu! - krzyknął Rakitić wyrzucając kolejną pustą buteleczkę przez okno - Na co czekasz? Dzwoń!

- Szczać mi się chce - jęknął Casillas - Zjedź gdzieś.

Kroos skręcił na najbliższą stację, a z przyczepy zaczęły dochodzić jakiejś krzyki.

- Zamknąć mordy! - krzyknął Ivan.

- Boże to wygląda jakbyśmy byli jakąś mafią przewożącą swoich zakładników - szepnął Modrić, który miał już wszystkiego dość. Najchętniej poszedłby spać, ale nie chciał być w galerii wszystkich z tego pojazdu.

- Jesteśmy - Toni klasnął w dłonie - Wysiadamy.

Wszyscy wysiedli z samochodu, a także z tej nieszczęsnej przyczepy, która pod wpływem tak wielkiej prędkości zaczęła się palić.

- Zaraz pawia puszczę - powiedział Neymar upadając na ziemię - Boże dziękuję, że jeszcze żyję.

- Załatwię nam lepszy transport - powiedział Ramos przyglądając się zardzewiałej przyczepie - Chodź Luka.

Złapał Chorwata za rękę i pociągnął w jakieś pola.

- Przecież on nam tu radiowóz wezwie - Mbappe usiadł obok Neymara - I wywiozą nas na jakiś komisariat.

- Tak będzie - odezwał się Pique, który wyglądał jakby miał zaraz wszystkich rozstrzelać.

Tymczasem Sergio nadal ciągnął Chorwata przez wysokie trawy.

- Powiedz mi do cholery gdzie my tak w ogóle jedziemy - Ramos spojrzał na blondyna.

- Niemcy - powiedział odgarniając trawę sprzed oczu - Wywozi nas do Niemiec.

- Zostańmy tu - nagle Hiszpan się zatrzymał - Wybudujemy sobie piękny domek w tych polach, a oni będą się męczyć w tym swoim samochodzie.

- Sergio... - zaczął - Chcę wiedzieć co ty bierzesz.

- Wszystko co Neymar da - wzrosły ramionami - Czasem kradnę kilka herbatek od Zidane.

- Boże...

- Co ja miałem zrobić? - zapytał siadając na trawie.

- Dzwonić po jakiś autobus - Chorwat usiadł obok niego.

- A no tak - wyciągnął z kieszeni telefon - Cześć tato, dałoby radę załatwić autobus? Jak to gdzie jestem? Do Niemiec jadę. Nie wiem kiedy wrócę. Autobus, najlepiej z klimatyzacją i wygodnymi fotelami. Nie, nie będziemy ćpać. Dzięki. Tak, tak, też cię kocham - rozłączył się - No i załatwione.

- Ja tam nie wracam - Modrić położył się na ziemi - Powiedz, że mnie jakieś wilki zjadły.

- Tu co najwyżej to ja cię mogę zjeść - powiedział kładąc się obok - Też zostanę.

- Myślisz, że zaczną nas szukać? - zapytał patrząc w niebo.

- Myślę, że nie - odpowiedział po chwili - Mogę dokończyć to, czego nie dokończyłem, bo przeszkodziła mi tak tępa kurwa?

- Chyba tak - spojrzał na Ramosa, który wyszczerzył zęby i podniósł się z ziemi.

- Jeśli ktoś tu teraz przyjdzie to wypierdoli mnie w kosmos - przysunął się do chłopaka tak, że ich czoła się stykały.

- Ramos kurwa, gdzie wy jesteście? - rozniósł się krzyk Neymara.

- Zapierdole cię kurwo! - jęknął i pomógł Luce wstać.

Szkoła Gwiazd || Modrić × Ramos || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz