Rozdział XIX - Kielon z panem to czysta przyjemność

59 8 16
                                    

Minął miesiąc, wszystko zaczęło się układać. Ciotka Krepina ostatecznie odpuściła, spakowała walizy i ogłosiła, że wyjeżdża do Francji. Natomiast Luka nadal był jakiś smutny i nieobecny. Nie ukrywał, że brakowało mu Ramosa, w sumie to każdemu brakowało tych ćpunów.

- Luka no - do pokoju chłopaka wbiegł Rakitić - Weź się rusz ty święta krowo w depresji.

Ivan za wszelką cenę chciał wyciągnąć przyjaciela z domu, jednak ten nie za bardzo był zainteresowany wspólnym wyjściem.

- Nie będziesz tak tu wieczność gnił - kontynuował rzucając się na łóżko - Ramos kurwa robi jakąś karierę piłkarską, prawdopodobnie o tobie zapomniał, a ty leżysz tu i leżysz. Weź się w garść i wychodzimy.

- Minęło dopiero dwa dni - zaczął Modrić - Jutro już będzie lepiej.

- Dwa dni? - powtórzył - Dwa miesiące kurwa a nie dni.

Luka popatrzył na kalendarz, trochę się zdziwił kiedy zdał sobie sprawę, że naprawdę minęły już dwa miesiące.

- Ja go tu sprowadzę kurwa - oparł się o ścianę - Będzie cię na kolanach błagał o przebaczenie.

- Może powinienem o nim zapomnieć - zawahał się na chwilę - Tak, powinienem.

- No i to ja rozumiem - uśmiechnął się - Jest jeszcze tyle super ludzi na tej planecie, na przykład taki Gareth, który chyba cię lubi, ty jego lubisz i w ogóle. W sumie to mnie też masz.

- Pomóż mi wstać - Modrić wyciągnął rękę do przyjaciela - Nie będę tu tak gnił przecież.

- No widzisz, w końcu zrozumiałeś! - wstał i pomógł Luce - To jak, kielon?

- Jeden - zaśmiał się - Ale tylko jeden.

Obaj zeszli do salonu, gdzie siedział mocno poturbowany i wkurwiony pan Modrić.

- Dzień dobry - powiedział Ivan, na jego słowa mężczyzna tylko kiwnął głową i się odwrócił.

- Boże święty - złapał się za głowę - Jak ci się udało go z tej nory wyciągnąć?!

- Mam swoje sposoby - uśmiechnął się - Ma pan może jakiś dobry trunek?

- Wybierzcie sobie - wskazał ręką barek, który od ostatniej wizyty był dość biedny - Nie uzupełniłem zapasów, bo nie było kiedy.

- Wróciłam - do pokoju weszła mama Luki - O matko, Luka. Ivan jak ty to zrobiłeś?

- Mam bardzo dobre sposoby - powiedział wyciągając dwa kieliszki - Chcą się państwo z nami napić?

- Bardzo chętnie - powiedział mężczyzna - Luka jak już tu jesteś to wytłumacz mi po jaką cholerę pojechałeś do Niemiec.

- Długa historia - usiadł w fotelu - Musiałem uciekać od ciotki i tak jakoś wyszło, że Kroos nas tam wywiózł.

- Ten taki dziki? - zapytał - Cud, że was nie zabił.

- No właśnie cud! - krzyknął Rakitić przypominając sobie te wszystkie akcje w autobusie - Ale było już blisko.

- Taki z niego kierowca jak ze mnie pielęgniarka - powiedział ojciec Luki otwierając butelkę wódki.

——————————————————

Ojciec Luki to zdecydowanie mój ulubiony bohater 😻🤭

Szkoła Gwiazd || Modrić × Ramos || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz