Minął miesiąc, wszystko zaczęło się układać. Ciotka Krepina ostatecznie odpuściła, spakowała walizy i ogłosiła, że wyjeżdża do Francji. Natomiast Luka nadal był jakiś smutny i nieobecny. Nie ukrywał, że brakowało mu Ramosa, w sumie to każdemu brakowało tych ćpunów.
- Luka no - do pokoju chłopaka wbiegł Rakitić - Weź się rusz ty święta krowo w depresji.
Ivan za wszelką cenę chciał wyciągnąć przyjaciela z domu, jednak ten nie za bardzo był zainteresowany wspólnym wyjściem.
- Nie będziesz tak tu wieczność gnił - kontynuował rzucając się na łóżko - Ramos kurwa robi jakąś karierę piłkarską, prawdopodobnie o tobie zapomniał, a ty leżysz tu i leżysz. Weź się w garść i wychodzimy.
- Minęło dopiero dwa dni - zaczął Modrić - Jutro już będzie lepiej.
- Dwa dni? - powtórzył - Dwa miesiące kurwa a nie dni.
Luka popatrzył na kalendarz, trochę się zdziwił kiedy zdał sobie sprawę, że naprawdę minęły już dwa miesiące.
- Ja go tu sprowadzę kurwa - oparł się o ścianę - Będzie cię na kolanach błagał o przebaczenie.
- Może powinienem o nim zapomnieć - zawahał się na chwilę - Tak, powinienem.
- No i to ja rozumiem - uśmiechnął się - Jest jeszcze tyle super ludzi na tej planecie, na przykład taki Gareth, który chyba cię lubi, ty jego lubisz i w ogóle. W sumie to mnie też masz.
- Pomóż mi wstać - Modrić wyciągnął rękę do przyjaciela - Nie będę tu tak gnił przecież.
- No widzisz, w końcu zrozumiałeś! - wstał i pomógł Luce - To jak, kielon?
- Jeden - zaśmiał się - Ale tylko jeden.
Obaj zeszli do salonu, gdzie siedział mocno poturbowany i wkurwiony pan Modrić.
- Dzień dobry - powiedział Ivan, na jego słowa mężczyzna tylko kiwnął głową i się odwrócił.
- Boże święty - złapał się za głowę - Jak ci się udało go z tej nory wyciągnąć?!
- Mam swoje sposoby - uśmiechnął się - Ma pan może jakiś dobry trunek?
- Wybierzcie sobie - wskazał ręką barek, który od ostatniej wizyty był dość biedny - Nie uzupełniłem zapasów, bo nie było kiedy.
- Wróciłam - do pokoju weszła mama Luki - O matko, Luka. Ivan jak ty to zrobiłeś?
- Mam bardzo dobre sposoby - powiedział wyciągając dwa kieliszki - Chcą się państwo z nami napić?
- Bardzo chętnie - powiedział mężczyzna - Luka jak już tu jesteś to wytłumacz mi po jaką cholerę pojechałeś do Niemiec.
- Długa historia - usiadł w fotelu - Musiałem uciekać od ciotki i tak jakoś wyszło, że Kroos nas tam wywiózł.
- Ten taki dziki? - zapytał - Cud, że was nie zabił.
- No właśnie cud! - krzyknął Rakitić przypominając sobie te wszystkie akcje w autobusie - Ale było już blisko.
- Taki z niego kierowca jak ze mnie pielęgniarka - powiedział ojciec Luki otwierając butelkę wódki.
——————————————————
Ojciec Luki to zdecydowanie mój ulubiony bohater 😻🤭
CZYTASZ
Szkoła Gwiazd || Modrić × Ramos ||
FanfictionPISANE OD NOWA Szkoła, do której dostali się tylko ci, którzy mieli najlepsze wyniki, albo ci, których rodzice mają dobre znajomości. - Ta szkoła przetrwała ponad dwieście lat, ale nie przetrwa ciebie, Ramos - powiedział załamany dyrektor. ⚠️ W k...