13 Amber

399 6 0
                                    

Nie dość że mnie porwał to jeszcze każe schodzić na kolację na której na pewno nie chcę go widzieć siedzącego na przeciwko mnie. Moje myśli przerwało burczenie w brzuchu, który dał o sobie znać. Nie jadłam nic od rana. No dobra raz się żyje pójdę tylko zjeść i nie odezwę się do niego ani słowem.

Wstałam i poprawiłam brązową narzutę na łóżku, podeszłam do drzwi a następnie lekko je uchyliłam. Zeszłam pięknymi marmurowymi schodami. Skręciłam w prawą stronę, bo tak mi podpowiadała intuicja.

Następnie weszłam do jadalni spoglądając na stoł zauważyłam że miejsce u jego szczytu zajmuje Zahir.

-Widzę że posłuchałaś mojej prośby.-Taa jak tamto to była prośba to ja jestem Einsteinem.

-Wątpię że słowa które kierowałeś do mnie to była prośba, ja jednak uważam to za rozkaz.-Popatrzył tylko na mnie i się uśmiechnął.

-Więc nie przedłużając pojutrze bierzemy ślub i dzisiaj pojedziesz z moją ochroną po suknie uprzedzając twoje pytanie wszystkie inne duperele zostały już przeze mnie załatwione.-Szok gość widzi mnie drugi lub trzeci raz w życiu i bez problemu o tym mi powiedział.

Nie myśląc o tym że mam wziąć z nim ślub zerwałam się szybko z miejsca tak że krzesło na którym siedziałam poleciało w tył. Biegłam tak szybko jak nigdy, dobiegając do drzwi wejściowych wejściowych poczułam uścisk w talii.

-Gdzie się wybierasz, źle ci tu kochanie.-Szepnął mi do ucha tuż za mną.

-Jak najdalej od ciebie.-Nie skomentował moich słów.

Postanowiłam że nie będę już protestować, bo wychodzi to na nie korzyść mojego żołądka. Nic mnie tu nie uratuje muszę pogodzić się z przegraną nie ma sensu walczyć z nim.

-Dobrze.-Zmarszczył brwi jakby nie widząc co miała znaczyć moja odpowiedź.-Pojadę z twoimi ludźmi kupić sukienkę.

-Tyle, bez żadnych protestów zgadzasz się?-Jego mina świadczyła o niedowierzaniu w moje słowa.

-Po co z tobą walczyć skoro i tak nie mogę mieć tu własnego zdania, cały czas mi rozkazujesz. Chcesz żebym cię szczerze pokochała to daj mi do tego powód.-Wkurzył się i odszedł od stołu.

-Jak zjesz śniadanie wyjdź na podjazd przed dom, będą tam na ciebie czekać.-Dopowiedział tylko i udał się podejże  do gabinetu.

Na talerzu przede mną zostawiłam tyko jedną kanapkę z serem żółtym i pomidorem. Wstałam od stołu i zasunęłam krzesło na którym siedziałam. Wychodząc na zewnątrz poczułam dopiero jaki skwer jest na podwórku dom w stu procentach musiał być klimatyzowany. Na podjeździe stały dwa czarne Mercedesy. Z jednego z nich wyszedł ... no nie to przecież Alan ten szofer spod hotelu.

-Witam panienko Amber, szef poinformował mnie że udamy się salonu sukien ślubnych. Proszę wsiadać szefowo.-Dziwne nazwał mnie swoją szefową w między czasie wsiadłam do czarnego Mercedesa.

*******

Na miejsce dojechaliśmy około po trzydziestu minutach. Zatrzymaliśmy się pod ekskluzywnym budynku na którym były jakieś arabskie napisy. Na tak jestem w Emiratach. Drzwi z mojej strony uchyliły się lekko. Alan podał mi swoją dłoń pomagając mi przy tym wyjść ze samochodu. Wszyscy przechodnie obserwowali mnie i moje poczynania. Część z nich było to na pewno mieszkańcy Dubaju a pozostali to turyści, którym jeszcze ostatnio też byłam a teraz, teraz jestem mieszkanką Dubaju. Przez chwilę mogłam poczuć się jak jakaś gwiazda showbiznesu. W sumie teraz nie wiem kim jestem w tej chorej grze Zahira. Skoro pojutrze mamy wziąć ślub to jesteśmy chyba narzeczeństwem.

-Dzień dobry kogo tu do mnie sprowadza!?-Wykrzyczała miło do Alana a następnie jej wzrok spoczął ma mnie.

-To panienka Amber jest narzeczoną szefa-Nie z własnej woli chciałam powiedzieć na głos.

-No więc bierzemy się do roboty. Amber wolisz sukienkę w stylu bardziej arabskim czy europejskim?-Mówiła szybko od razu przeszła ze mną na ty polubiłam ja przez tą chwilę.

-Europejski, sama pochodzę z Polski a Polska leży na kontynencie Europejskim.-Uśmiechnęła się miło i nie zwlekając udała się na zaplecze. Po chwili przyszła z piękną białą rozłożystą suknią taką o której marzyła każda mała dziewczynka. Podała mi ją zapytała cicho czy pomóc przy zakładaniu, kiedy odmówiłam zsunęła czerwoną kotarę.

Gdy ubrałam suknie ślubną ledwo zamieściłam się w przebieralni. Zawołałam Alana żeby stwierdził jak wyglądam i czy będzie się podobać Zahirowi.

-Niech się pani odwróci zobaczę jak z tyłu leży.-Widziałam jego odbicie w lustrze na przeciwko nas i momentalnie usłyszałam huk. Ciało Alana poleciało do tyłu a na mojej sukni było pełno krwi.

Odwróciłam się szybko żeby zlokalizować mojego zamachowcę.Lecz nie zdążyłam się obrócić bo na swojej twarzy poczułam kawałek materiału nasiąknięty prawdopodobnie substancją usypiającą.

-Dobranoc Amber          









Te wakacje zmienią wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz