Rozdział 1

350 11 88
                                    

10 września 2023 rok Hawkins Indiana.

Pov: Max

Usłyszałam dźwięk rozbrzmiewającego po całym pokoju budzika. Powoli otowrzyłam oczy przecierając je i rozglądając się niczym zombie 5 sekund po wstaniu z grobu po pokoju. Opierając się reką o materac przechyliłam sie na tyle by móc wyłączyć ten wkurzający alarm. Zegar pokazywał godzinę 07:05. Mam niecałą godzinę na ubranie się i dotarcie do tego obozu koncentracyjnego nazwywamym szkołą.
Związałam na szybko włosy pierwszą lepszą gumką, którą zabrałam z szafki obok łóżka i otwierając szafe zaczełam szybko wybierać cały swój ubiór na dziś.
Wybrałam zwyczajne dżinsy, białą koszulkę z długim rękawem i turkusową koszulkę oversize, którą założyłam na tą białą. Tak wiem. Mój styl jest dość... specyficzny. Spoglądając na zegarek na ręce miałam jeszcze 30 minut. Spakowałam wszystkie książki, które będą na dziś potrzebne i w razie czego jakąś książkę do czytania.

- Cholera zgubiłam telefon i słuchawki. - Powiedziałam do siebie po chwili zdając sobie z tego sprawę i zaczynając chaotyczne poszukiwania po całym pokoju. Okazało się, że telefon leżał pod łóżkiem wraz z słuchawkami, po moim całonocnym przesiadywaniu na nim. Naszczęście nie odłączyłam go od ładowarki. Zabrałam szybko obie te rzeczy i ubierając swoje czerwone vansy wyszłam z domu biorąc po drodze jakiegoś batona by go zjeść na szybko. 
- Mam 15 minut na dojście do tego pierdolnika. Ellie mnie zabije. - Ellie Miller to moja jedyna przyjaciółka, którą zdobyłam od kiedy jestem w tej szkole. Jest dość szalona ale ją lubie. Wyróżnia się charakterem i ma dziwną obsesje na punkcie gitar. Jest to brunetka, o którkich włosach, ktore często przednie pasemka wiąże z tyłu i wygląda to u niej wspaniale. Ma zielone oczy i piegi. Jest lesbijką i lubi sobie często popić, ale mimo to mnie do tego nie namawia. Narazie jednak jej ostatni związek zabardzo nie wypalił, ale nie wygląda na osobę, która była by z tego powodu mega zrozpaczona. Ja nigdy nie natrafiłam jeszcze na swoją sympatie i wątpie by kiedykolwiek to się wydarzyło. Nie mam ani typu, ani nikt by mnie nie chciał. Założyłam słuchawki nie chcąc zaprzątać sobie głowy takimi bzdetami i włączyłam "Blank Space" - Taylor Swift, której piosenki poprostu uwielbiam. Po czasie dotarłam do szkoły idealnie w tym samym czasie kiedy po całym budynku rozbrzmiał dzwonek na lekcje. Wczesniej napisałam szybko Ellie, że być może będę na styk. Jak widać jestem dobra w obliczaniu swoich dennych możliwości.
Wparowałam do klasy wraz z moją nuczycielką od biologii panią Terry Owl.

- No Maxine w samą pore na moje lekcje nie wolno się spóźniać. - Oznajmiła przepuszczając mnie.

- Tak wiem pani profesor. Dziękuję. - Rozejrzałam się chwilę po klasie pełnej tych stucznych mord. Oczywiście w oczy najbardziej rzuciła mi się moja ulubiona popularna szkolna parka. Mike Wheeler urodzony w złotym czepku goguś, który dostaje wszystko kiedy takie osoby jak ja muszą na to ciężko pracować i jego królewna panna idealna Jane Hopper, do której ślinią się wszyscy tutejsi chłopcy. Nie powiem jest ładna, ale z charakteru to jest największe dno społeczne. Udaje milusią, a potem obgaduje cie do swojego chłoptasia i jego pato znajomych. Niestety w klasie profesor Terry każdy siedzi tak jak ona każe, a ponieważ ja jestem tu nowa to siedze sama w ostatnim rzędzie. Ellie musi siedzieć z takim jednym nerdowatym kolesiem Dustin'em Hendersonem. Nie groźny ale strasznie przyczepny. Jak już zacznie o czymś do ciebie gadać to nie skończy.

Usiadłam na swoim miejscu i przez całą lekcje próbowałam się skupić na tym co mówi profesorka, w końcu jestem w klasie rozszerzającej właśnie ten przedmiot. Niestety minus oto tej pani jest taki, że jak zacznie gadać na jeden temat to potem zaczyna opowiadać historie swojego życia. W końcu nastał mój upragniony koniec lekcji i w mgnieniu oka wystrzeliłam z klasy wpadając niechący na Will'a Byersa. Cichego chłopczyka, o którym wszyscy w klasie zapominają.

- Oj sorry Will. Śpieszyłam się, nie zauważyłam cie. - Pomogłam chłopakowi podnieść książki z ziemi, które wytrąciłam mu z rąk. Z tyłu usłyszałam śmiech Ellie, która powoli zmierzała w naszym kierunku.

- Nie szkodzi. Nie ty pierwsza tak zrobiłaś. - wyszeptał skrępowany brunet po czym nie dając mi nic powiedzieć odszedł. Ellie, która właśnie do mnie dotarła położyła ręce na moich ramionach napierając na mnie swoim ciałem.

- Ale z ciebie niezdara rudolf. To na kogo kolejnego wpadniesz? Na Jane jak 3 dni temu? - Brunetka znów się zaśmiała, a ja odwróciłam się do niej posyłając jej zabójcze spojrzenie.

- Nie to się już więcej nie zdaży. Nie mam zamiaru nawet na nią patrzeć. Nikt mnie tak nie wkurza jak ona i te jej idealne ruchy i wszystko. Laleczka Barbie się znalazła. - Akurat w tym samym czasie kiedy to mówiłam właśnie Jane Hopper przechodziła obok mnie wychodząc z klasy i posyłając mi to swoje spojrzenie słodkopierdzącego niewiniątka. No oczywiście, teraz rozpowie wszystkim, że to ja jestem ta zła.

- Ojojoj toś sobie narobiła Max. - Powiedziała lekko podekscytowana, ale też wystraszona Miller.

- Świetnie... poprostu świetnie... - Zażenowana pokierowałam się powoli w stronę sali gimnastycznej, gdyż tam właśnie mamy mieć następną lekcje. Na moje szczęście trener przypisał mnie dziś do drużyny z Jane i trzema innymi laskami. Nie powiem nie dogadałyśmy się tak jak trzeba i 2 razy rzuciłam piłką od koszykówki prosto w twarz naszej księżniczce. Niczego nie żałuje. Kolejne lekcje minęły dość spokojnie poza faktem, że na lekcji historii przesiedziałam w gabinecie dyrektora i psychologa. Nic wielkiego już raz się to zdarzyło, a to dopiero początek roku. Zapowiada się niezła zabawa muszę przyznać.

----

No witam wiem tęskniliście. Mam nadzieję, że książka się wam spodoba bo mam na nią wielkie plany. Najwyżej wyjdzie klapa. Tak czy siak miłego czytanka.

Pozdrawiam <33

All too well ~ ElmaxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz