Rozdział 24

132 10 68
                                    

Pov: El

Przez całą lekcje obserwowałam Max, która zachowywała się bardzo dziwnie i niepokojąco. Mimo wszystko martwiłam się o nią. Po śmierci Ellie musi to przeżywać nawet bardziej ode mnie. Nie chce z nią rozmawiać po tym ci się stało i po tym co powiedziała, ale przydałoby się jej jakieś wsparcie. Spojrzałam na Dustin'a, który siedział obok mnie i delikatnie szturchnęłam go w rękę. Ten odrazu odwrócił się w moją stronę, a ja zaczęłam do niego szeptać tak by nauczyciel nie zauważył, że rozmawiamy.

- Co chcesz? - Spytał chłopak spoglądając raz na mnie raz na nauczycielkę.

- Możesz dziś usiąść z Max i wesprzeć ją jak możesz? Proszę. - Patrzyłam na niego z błagalnym wyrazem twarzy. Ten po chwili pokiwał głową na tak, a ja posłałam mu cichę "dziękuję".

Na następnej lekcji Dustin siedział już z rudowłosą. Siedziałam niedaleko nich obserwując stan dziewczyny cały czas. W tej chwili brunet próbował jakoś zacząć rozmowę z Mayfield.

- Hej Max. Jak się czujesz? - Niebieskooka spojrzała na chłopaka przez chwilę nic nie mówiąc. Widać, że nie była w nastroju.

- Jest... jest w porządku. - Odparła wymijająco nie chcąc dalej prowadzić konwersacji z Dustinem. Przynajmniej będzie miał na nią oko. Reszta lekcji przeminęła w ciszy. Starałam się o niej nie myśleć. To w końcu już nie moja sprawa. Przez cały dzień nic się już nie działo. Wracając do domu zauważyłam przejeżdżajace obok mnie auto. Spojrzałam na odsuwającą się powoli szybę zza której ukazał się Thomas Miller. Co on znów chce?

- Jane. Przepraszam, że cie nachodzę, ale potrzebuję małej pomocy. - Starszy spoglądał na mnie chwilę wcześniej rozglądając się czy nikt nas nie podsłuchuje. Podeszłam bliżej do samochodu.

- Jakiej pomocy? - Chłopak wskazał mi na siedzenie obok siebie chcąc mi przekazać, abym wsiadła. Odrazu to zrobiłam chąc dowiedzieć się o co chodzi. Ciemnowłosy odpalił samochód, i zaczeliśmy jechać w stronę mojego domu.

- Pewnie spytasz, czemu nie poproszę o to Mayfield. Już ci tłumaczę. Po pierwsze to widziałem w jakim jest stanie, a po drugie... twój tata jest policjantem prawda? Mógłby mi pomóc dostać więcej informacji ze szpitala, a nawet i wstęp do kostnicy. - Nie rozumiałam o co mu chodzi. Patrzyłam na Thomasa ze zmieszaniem.

- Czemu chcesz się dostać do kostnicy i zdobyć informacje? Chodzi o Ellie? Przecież lekarze powiedzieli...

- Lekarze powiedzieli, że jej organizm nie wytrzymał i umarła, ale nikogo wtedy nie było na sali. Nikt tego nie widział i z jakiegoś powodu strasznie nie chcą pokazać jej ciała dlatego muszę się tam dostać. - Słuchałam uważnie tego co mówił brunet. Tak samo jak jemu nie podobało mi się zachowanie lekarzy. Coś tu musi być na rzeczy.

- Myślisz, że nie powiedzieli nam całej prawdy?

- Myślę, że wogóle nie powiedzieli nam prawdy Jane. Dlatego chce się dowiedzieć o co tu chodzi. - Podjechaliśmy pod mój dom, a ja wysiadłam mówiąc starszemu, aby poczekał. Wbiegłam szybko do domu rozgladając się po salonie w poszukiwaniu taty. Znalazłam go w kuchni pijącego ze spokojem kawę. Odrazu spojrzał na mnie lekko zdezorientowany moim nagłym przyjściem.

- A ty co tu tak wcześnie dzieciaku? Dostałaś jakiegoś turbo odkąd ci zdjeli ten gips czy co? - Hopper zaśmiał się patrząc na mnie w tym samym czasie kiedy znów brał łyka kawy.

- Potrzebuje pomocy tato. Znaczy. Nie ja, ale mój przyjaciel. Chodzi o śmierć Ellie. - Starszy odrazu wyprostował się na krześle kładąc swój kubek na stole i drapiąc się po brodzie.

- Ellie Miller? Lekarze wszystko powiedzieli przecież. Nie żyje i tyle. Nie ma co roztrząsać.

- Jest tato. To jest bardzo ważne. - Zaczęłam powoli tłumaczyć wszystko tacie to samo co Thomas powiedział mi. Widziałam po jego minie, że zaczyna mu się trochę rozjaśniać w głowie. Gdy skończyłam w domu nastała kompletna cisza.

- Może... może faktycznie macie rację. Mogę wam pomóc, ale ja tam iść nie mogę. Zezwolenia nie dostaniecie, ale powiem wam jak się tam wkraść i gdzie iść by dostać to co trzeba. - Zaprosiłam do środka Thomasa, a Hopper zaczął tłumaczyć nam plan wkradnięcia się do kostnicy i biura gdzie zdobędziemy potrzebne informacje. Wszystko wyglądało dość prosto. Najtrudniejszym zadaniem było nie dać się wykryć.

- Dobrze. Dziękujemy tato. Będę cały czas chodzić ostrożnie za Thomasem. - To mówiąc brunet i ja wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta ruszając w kierunku szpitala. Odwróciłam wzrok w stronę szyby spoglądając na drogę. Zaczęłam znów rozmyślać nad Max i tym co wtedy do mnie powiedziała. To tak cholernie boli... jak mogła mi to zrobić? Myślałam... myślałam że...

- Jane? - Chłopak wyrwał mnie z zamyśleń, a ja szybko odwróciłam się w jego stronę.

- Tak? - Spytałam wycierając łze, która spłynęła po moim policzku.

- Rozmawiałaś, już z Max od tamtej... waszej kłótni? - Patrzyłam na starszego lekko zdezorientowana nie wiedząc o co mu cbodzi. Czemu miałabym z nią rozmawiać i czemu wie o naszej kłótni.

- Nie, nie rozmawiamy od tamtej pory ze sobą... skąd o tym wiesz? - Ciemnowłosy spojrzał na mnie przewracając oczami.

- Rozmawiałem z Max wczoraj. Powinnaś pozwolić jej się wyjaśnić. To naprawdę dużo zmieni. Nie patrz na nią jako na tą osobę, którą widzisz teraz, lecz spójrz na nią jako na tę osobę, którą widziałaś przed tym. Ludzie popełniają wiele głupich błędów, większość nie powinno się wybaczać, ale ona... ona jest dobrą osobą, która chowa się cały czas pod swoją skorupą udając osobę, którą nie jest. Osobę bez uczuć. Powinnaś dać jej szansę. Ja tylko wyrażam swoją opinię. Od ciebie zależy jaką decyzje podejmiesz. - W mojej głowie powstało teraz wiele pytań. Miałam ogromną mieszankę emocji w sobie. Chciałam mu teraz zadać tyle pytań na temat jego rozmowy z Max, ale wydaje mi się, że Thomas chce bym sama się tego dowiedziała od dziewczyny. Może... faktycznie powinnam dać jej szansę? Mimo tego, że jej słowa mocno mnie zablolały dalej uważam, że przez ten czas kiedy byłam z nią tak blisko... byłam najszcześliwsza. Myślałam nad tym przez bardzo barzo długi czas, aż w końcu dojechaliśmy na miejsce. Pod szpital.

---

Welcome welcome
Powoli zaczynam rozkręcać impreze. Może dziś pojawi się jeszcze jeden rozdział. Liczymy na ciebie El uratuj nasz ship. Mam nadzieję, że się podobało. Za błędy przepraszam.
🪐🌌

Pozdrawiam <33

All too well ~ ElmaxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz