Rozdział 22

165 11 157
                                    

Pov: El

Minęły 2 tygodnie od ostatniej nocy z Max. Moja noga już całkiem wyzdrowiała. W szkolę zachowujemy się zazwyczaj tak jak wcześniej, a po spotkałyśmy się jeszcze 2 razy. Właśnie wracam z dzisiejszego spotkania z rudowłosą. Było tak jak zawsze. Czułam się przy niej wyjątkowo i bezpiecznie. Chciałabym, żeby było już tylko lepiej. Powoli weszłam do domu cicho zamykając za sobą drzwi odwróciłam się, a przed sobą zobaczyłam wpatrującego się we mnie tate. Lekko wystraszona odzskoczyłam od drzwi.

- Gdzieś ty była co? - Spytał siorbiąc kawę z swojego ulubionego kubka. Poprawiłam szybko kaptur chcąc jak najlepiej zakryć malinki na szyji. Moje włosy sięgające mi do połowy szyji nie pomagały w tym zabardzo.

- N-na korkach z biologi... u Max - Powiedziałam wymijając starszego, kiedy ten prawie zakrztusił się kawą.

- Co to znaczy korki z biologii u Max? - Odwróciłam się do Hopper'a stojąc już w drzwiach swojego pokoju.

- No wiesz, oddychanie, aktywność, rozmnażanie i inne. - Wymieniłam szybko i zamknęłam drzwi zostawiając szparę ja 10 cm. Odetchnęłam z ulgą i zmęczona podeszłam do łóżka kładąc się na nim i zatracając się w myślach o rudowłosej dziewczynie.

*Kolejny dzień*

Powoli zmierzając z rana do klasy zaczęłam zastanawiać się nad pomysłem na zakończenie projektu, który niedługo z Max mamy oddać profesor Owl do oceny. Dochodząc do klasy otworzyłam drzwi odrazu słysząc rozmowę Dustin'a i Max.

- To co jest w końcu między tobą, a El? Pamiętam, jak wtedy gdy wpadłem do jej domu była na twoich rękach i byłyście bardzo blisko siebie i wyszłyście razem spod prysznica... czy wy... jesteście w związku? - Słysząc to pytanie stanęłam za drzwiami by podsłuchać ich rozmowy. Może w końcu Max wyzna swoje prawdziwe uczucia do mnie.

- W związku? Nie, nie, nie to nie tak jak myślisz... my... jesteśmy bardziej jak... no wiesz... El i ja jesteśmy... partnerami do seksu. - Poczułam ból w klatce piersiowej kiedy usłyszałam słowa dziewczyny. Powoli wyszłam zza drzwi wpatrując się na nią z łzami w oczach i z złością. Max odrazu mnie zauważyła i wstała z ławki. - El...? El słuchaj. To nie tak jak myślisz. - Nie słuchając tego co dziewczyna mówi wyszłam szybko z klasy zalewając się łzami. Nie myślalam teraz o niczym innym niż o ucieczce. Chce uciec od tego bólu jak najszybciej i jak najdalej. Rudowłosa wybiegła za mną chcąc mnie złapać. - El stój! Naprawdę chociaż na chwilę! Porozmawiajmy! - Dziewczyna złapała mnie za rękę, a ja nerwowo się do niej odwróciłam szybko zabierając dłoń z jej uścisku.

- Partner do seksu tak? Tylko tyle o mnie myślisz...? - Moja twarz zalała się łzami. Rudowłosa patrzyła na mnie zagubiona nie wiedząc co zrobić i co powiedzieć.

- El proszę cie daj mi wyjaśnić... to nie miało tak zabrzmieć ja... - Nie dałam jej dokończyć. Nie chciałam tego słuchać. Zabardzo mnie to wszystko bolało.

- Myślałam, że jesteś inna Maxine Mayfield. Wykorzystałaś mnie tak samo jak chciał to zrobić Mike. Jesteś okropna. Nic się od niego nie różnisz. - To mówiąc odwróciłam się plecami do dziewczyny i jak najszybciej wyszłam ze szkoły zostawiając ją samą. Kierowałam się cały czas prosto sama nie wiedząc gdzie i jak daleko. Chciałam poprostu być teraz sama w miejscu z dala od ludzi. Kiedy zapłakana przechodziłam jak najszybciej przez ulice poczułam jak na kogoś wpadam. Odsunęłam się gwałtownie wycierając łzy i spoglądając na osobe przede mną. Był to Sam. Brat Ellie, który również jak ja miał łzy w oczach. Spojrzałam na niego zdezorientowana.

- Sam? Czemu płaczesz...? Coś się stało? - Chłopak nie chciał przez dłuższą chwilę nic powiedzieć. W końcu wybuchnął i zalewając się łzami przytulił się do mnie i wtulił jak najmocniej się tylko da. Zaczęłam delikatnie przesuwać ręką po jego głowie chcąc go uspokoić.

- E... Ellie... ona... ona... - Brunet próbował wydusić z siebie tą informacje. Usłyszawszy imię dziewczyny przerażona patrzyłam na chłopaka dalej próbując go uspokoić.

- Co z nią? Sam, co się stało z Ellie? Powiedz mi proszę. - Sam spojrzał na mnie załamany i rozdarty.

- Ona... n-nie żyje... - Po tych słowach mnie zatkało. Ponownie zalałam się łzami, a ból w klatce piersiowej przybrał na sile. Nie mogłam w to uwierzyć. To nie możliwe... Chłopak widząc jak cała zaczęłam się trząść przytulił mnie mocno, choć sam był cały zrozpaczony, a jego twarz zalana łzami. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, a ja nie potrafiłem przestać płakać. Wszystko w jeden dzień właśnie zostało zniszczone. Nie mogę się z tym pogodzić... nie potrafię...

- Co... co się stało... - Wytarłam powoli łzy kiedy Sam trzymał mnie w swoich objęciach.

- Lekarze powiedzieli, że jej serce się nagle zatrzymało... nie wytrzymała...

- Czy ktoś... ktoś był wtedy przy niej...? - Chłopak spojrzał na mnie kiwając głową na nie. Nie mogąc ustać w miejscu usiadłam powoli na ławce obok chowając twarz w dłoniach, które dalej nie mogły przestać się trząść, a ból nie ustępywał. Wręcz przecwinie. Stawał się coraz mocniejszy i gorszy. Najpierw Max... teraz śmierć Ellie... dlaczego to wszystko musiało się stać...? Dlaczego?!

---

Trochę krótszy dziś.
Nie zabijajcie mnie. Proszę nie zabijać. Taki był plan, taki jest scenariusz i się go trzymam. Tak wiem wszystko się zwaliło, ale tak musiało być okej? Mam nadzieję, że się podobało (ide po trumne...)
Postawmy wszycy znicza dla Ellie (*).
Przepraszam za błędy.
🪐🌌

Pozdrawiam <33


All too well ~ ElmaxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz