Rozdział 3

167 10 125
                                    

Pov: Max

Kolejny dzień udało mi się dotrzeć do szkoły nie spóźniona. Sukces. Tym razem przyjechałam na desce. Może powinnam częściej to robić. Pierwsza lekcja to była matma, a potem znów biologia. Naszczęście na tej siedzę z Ellie. Jakimś cudem się udało. Kiedy wchodziłam już do klasy na moje nieszczęście wpadłam na nikogo innego jak naszą krótkowłosą brązowoką brunetkę Jane Hopper. Automatycznie odsunęłam się od dziewczyny, która patrzyła na mnie zdezorientowana i lekko pretensjonalnie. Na co się gapisz ciućmo.

- Chciałam przejść. - Wymamrotałam oschle spoglądajac na nią moim zabójczym wzrokiem.

- Skąd miałam niby wiedzieć, że nagle będdiesz chciała tu wejść? Nie musisz wszystkiego odbierać przeciwko sobie Mayfield. - Brunetka zaczeła bawić się swoimi palcami gdy to mówiła. Unikała kontaktu wzrokowego. Najwidoczniej się mnie boi. Tchórz.

- Chyba normalne, że o tej godzinie ktoś przychodzi by wejść do klasy co nie? Odpaliłabyś czasami ten swój móżdżek jeśli go wogóle masz choć wątpie biorąc pod uwagę z kim chodzisz. - Uśmiechnęłam się do dziewczyny sarkastycznie i omijając ją poklepałam ją po ramieniu. I tak się właśnie załatwia klasowe dziunie moi drodzy. Odchodząc do swojej ławki nie słyszałam już żadnych nowych argumentów z ust dziewczyny. Czując się jak najbardziej jak na pozycji wygranej usiadłam obok mojej przyjaciółki.

- Czy ty właśnie rozmawiałaś z Jane? - Spytała odrazu pociągając mnie za ramię bliżej siebie.

- Tak. Tym razem postanowiłam wylać na nią swoje żale i przyznam, że jest mi z tym wspaniale. - Uśmiechnęłam się do zielonookiej, która w tym samym czasie kiedy ze mną rozmawiała, rysowała coś w swoim szkicowniku. Muszę przyznać ma ogromny talent, ale nigdy nie pozwala mi ich zobaczyć. Nie wiem dlaczego. Może się wstydzi?

- Co ty jej powiedziałaś? Już już proszę wszystkie ploteczki i inne takie. - Lekko się zaśmiałam i zaczęłam opowiadać wszystko dziewczynie. Ta uśmiechnęła się do mnie unosząc dziwnie brwi. Już wiem co zaraz powie.

- Co ty tak patrzysz? Mówie ci. Powiedziałam jej prosto w twarz co sądzę o tym jej Mike'u i jestem z tego cholernie dumna.

- Bardziej mnie ciekawi, dlaczego tak bardzo ci nie pasuje jej związek z nim moja droga. Może uważasz, że zasługuje na kogoś lepszego co? - Ellie przesuneła się bliżej mnie patrząc na mnie tym swoim dopytującym wzrokiem.

- Zdecydowanie byłoby lepiej jakby miała kogoś innego, bo może nie byłaby AŻ tak zła, ale jak widać każdy natrafia na osoby o podobnym poziomie więc musi być równie zwalona jak on. - Brunetka zaśmiała się lekko i wróciła do swojego szkicownika. Nie wiem o co jej chodzi.

Lekcja matematyki minęła tak jak zwykle. Profesor tłumaczył nam jakieś nowe niestworzone rzeczy nad którymi będe musiała przysiąść kolejną noc. Tylko tak się umiem nauczyć. Gdy dzwonek zadzwonił odrazu pośpieszyłam do sali biologicznej, by uniknąć ponownego nadziania się na słodkopierdzącą twarz Jane. O wilku mowa. Przechodząc przez korytarz już blisko sali przy szafce stał nie kto inny jak Mike Wheeler z swoją dziewczyną liżący się bez żadnych skrupułów. Ellie szła obok mnie z głową w telefonie. Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje. Pewnie poznała jakąś nową laskę. Muszę się jej dopytać.

- Ej Miller. Z kim ty tak ostatnio piszesz co? Mam być zazdrosna? - Dziewczyna oderwała wzrok od telefonu chwile zastanawiając się o co mi chodzi.

- Nie masz o co. Nikt nie zastąpi tak zjebanej umysłowo przyjaciółki jak ty.
Widziałaś te urokliwe widoki po prawej?

- Tak. Aż mi wymioty do gardła podeszły. Ale chce z tobą pogadać o czymś innym, a mianowicie z kim ty tak piszesz? Nowa dziewczyna? - Zielonooka chwilę się zawachała lecz dobrze wie, że w takich sprawach może mi ufać. Weszłyśmy do klasy i na chwilę zajęłam Dustin'owi miejsce. Mam nadzieję, że sie nie obrazi.

- Dobra. Powiem ci. Jest taka jedna w równoległej klasie. Gwen Buckley. Blondynka z grzywką. Siostra Robin, która rok temu tu jeszcze była. Pamiętasz?

- Tak pamiętam. Wszyscy się z niej naśmiewali, że patrzy laską na cycki.

- No właśnie. Jej przyjaciel Steve Harrington powiedział mi, że Robin jest lesbijką i jej siostra jest bardzo podobna w zachowaniu i wszystkim do niej, dlatego myśle, że może miałabym szanse w końcu trafić na tą odpowiednią niż znów upić sie na pierwszej lepszej imprezie i przespać się z laską, którą udało mi sie tamtej nocy poderwać. - Z ust dziewczyny słychać było nadzieję i podekscytowanie tym wszystkim. Może faktycznie mogło by się to udać. Ellie zasługuje na taką miłość już od dłuższego czasu.

- Brzmi obiecująco. Pomogę ci w tym jak mogę okej? Ale najpierw się z nią umów na spotkanie zamiast pisać przez telefon. Zaufaj mi nie pożałujesz.

- Myślisz? No dobra rudolfie zrobie tak. Nadal nie mogę uwierzyć, że nigdy nie byłaś w związku. Nad tobą też musimy popracować.

- O nie nie. Lepiej jak zostane samotnikiem i będę do końca życia słuchać piosenek Taylor tak jakby mialy opisywać moje życie, ale większość jest o miłości, której nie uświadcze. - Obie zaśmiałyśmy się w tym samym czasie kiedy rozbrzmiał dzwonek na lekcje. Odeszłam do swojej ławki z lekko poprawionym humorem po rozmowie z Ellie. Cieszę się, że mi tak ufa.

Gdy klasa już prawie cała zebrała się w sali niedługo potem doszła też i profesorka. Stanęła na środku klasy i zmierzyła nas wszystkich wzrokiem.
Widać było, że coś jej tu nie pasuje.

- Dobra. Robimy przesiadke. Nie podoba mi się jak siedzicie, a klasa powinna się integrować bardziej. - Profesor Owl zaczęła przesadzać wszystkich tak jak jej się to podobało. Bałam się, że zaraz mnie przesiądzie do jakiś kolegów Mike'a albo dziuń z drugiego końca klasy. Naszczęście do samego końca nic takiego się nie stało. Co gorsza zostałam tylko ja, Ellie, Dustin, Will, Mike, Jane Profesorka zmierzyla nas wzrokiem wymyślając w głowie jak nas tu usadowić. - Zrobimy tak... Ellie i Dustin zostajecie bo poza wami prawie nikt tu się nie zgłasza. Michael. Do Will'a raz dwa, a ty Jane idziesz do Maxine. - CO KURWA?! Z wszystkich tu zebranych akurat ja musiałam trafić na Hopper?! Przecież to jest niedopuszczalne. Spojrzałam się na brunetkę, która z niechęcią szła w moją stronę. Rozwalona na ¾ ławki szybko sporzątnełam swoje, rzeczy na swoją połowe posyłając dziewczynie wzrok zdegustowania i żenady. Ta natomiast usiadła obok mnie bez słowa. Świetnie się zapowiada poprostu świetnie. Odwróciłam się w stronę Ellie cicho wołając do niej o pomoc. Ta jednak oszustka pieprzona uśmiechnęła się do mnie z zadowoleniem. Co za cep.

- Świetnie... - Nawet nie zdałam sobie sprawy, że powiedziałam to na głos. Jane spojrzała się na mnie przerwacając oczami.

- Ja też tu nie chce z tobą siedzieć. Wolałabym już Sincilar'a. Niestety już tego zmienić nie można, więc możesz sie postarać być choć przez chwilę miła Maxine. - wydusiła z siebie Hopper, a mnie krew zalała.

- Po pierwsze. Max nie Maxine. Po drugie. Nie będę miła do kogoś takiego jak ty. Nie upadłam jeszcze aż tak nisko.

- W takim razie czeka nas bardzo ciekawy rok szkolny. - wysyczała przez zęby. No świetnie poprostu bajka. Nienawidze życia!

---

No witam witam sorry za błędy jakby się tu jakieś pojawiły. Nie wiem czemu ale podoba mi się jak El i Max sobie dogadują (urocze🤭). Tak czy siak mam nadzieję, że sie podobało.
🪐🌌

Pozdrawiam <33

All too well ~ ElmaxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz