10.Prostolinijnie na dnie.

446 15 8
                                    

Tłumaczenie tytułu.- Po prostu na dnie/ szczerze na dnie.


Lloyd

Nigdy nie lubiłem być uważany za ofiarę czy słabeusza. Kto z resztą lubi?. To nie moja bajka, a może już właściwie film, nie. To po prostu nazywa się życie. Rodzimy się by żyć, a żyjemy aby kiedyś w końcu umrzeć. Powiada się, że najlepsza śmierć jest gdy oddasz życie za kogoś, kogo szczerze kochasz albo podczas robienia tego do czego zostałeś stworzony, jak na przykład jazda na motocyklu. Jedziesz, czujesz tą adrenalinę, wolność, wypadek i umierasz. A dalej jeździsz po niebieskiej autostradzie. 

Może taki los czeka wszystkich, nie. Nie wszystkich, co z Wu? A... co ze mną? W końcu jestem Oni, ile czasu jeszcze mi zostało?  Dużo, chyba że przeznaczenie ma dla mnie inną niespodziankę. Czemu Kai mnie znalazł w tym przeklętym pokoju, czułem śmierć, czułem jej zapach i smak. Tak było by lepiej, jestem dla nich ciężarem. Problemem, który tylko ciąży na barkach innych. Na barkach przyjaciół, rodziny... Coś jednak trzyma mnie tu przy nich, coś czego nie sposób zrozumieć. Nie chcę, ale trwam. Już nie długo, już niedługo zniknę z tego świata /raz na dobre. Miejmy nadzieję. Nie, nadzieja matką głupich. Tak będzie, wiem to. Dni coraz bardziej przypominają noc, Samotność. Nie, to nie to. To po prostu tylko głupi ja i żmudny plan życia. Dlaczego wciąż żyję? Czemu nie zginąłem podczas jakiejś akcji. Tu na mnie nic nie czeka, nic poza bólem tego okrutnego świata. Nic poza beznadziei z mojej strony.

Powiadają o kształcenie przez dzieciństwo, nie można się z tym nie zgodzić. Dużo rzeczy które dzieją się w naszych głowach jest spowodowane traumami czy problemami z dzieciństwa. Z odsunięciem się rówieśników, z brakiem rodzica czy zaniedbanie, plotki, docinki lub inne tego typu sprawy. Myślę jednak również o tym jak to wszystko narasta, jak to wszystko staje się codziennością w dorosłości. To tylko nasz wybór, miłość można znaleźć, przyjaciół nigdy za wiele a traumy da się wypracować jeśli się chce. Ja nie, mimo iż nie miałem tej możliwości to nie żałuję, jestem tym kim miałem się stać. Zapewne ludzie często zadają wam pytanie przy urwaniu znajomości,, Chciałbyś o tym zapomnieć?'' i znaczna większość odpowiada zdecydowanie ,,tak''. Jestem tą mniejszością. Chcę pamiętać, radość istnieje tylko w tedy gdy istnieje ból tak jak światło nie istnieje bez ciemności. Każda relacja, każdy problem to lekcja, którą musisz zaliczyć. Jeśli nie wyjdzie masz poprawkę, nie popełnia się drugi raz tego samego błędu. Jeśli tak to jesteś głupek totalny.  

W naszej drużynie, nikt nie miał łatwo za dzieciaka, albo nie miałeś, któregoś rodzica, byłeś adoptowany, bliski odchodził na twoich oczach w obu znaczeniach lub nie pamiętasz niczego. Przynajmniej do pewnego momentu. Niektórzy zostali porzuceni, inni się tak czuli, wychowywali się w szkole z internatem czy na złomowisku. Robiłeś coś czego nienawidziłeś i radziłeś sobie z bólem sam w jaki tylko sposób można. 

Marzenia, zatapianie się w nich...

Wspinaczka, wysiłek fizyczny...

Gotowanie, kulinaria sekretów...

Kowalstwo, zawód po straconym. Nienawiść...

Opieka nad rodzeństwem, zaniedbanie....

Stanie po złej stronie....

Czyli po prostu stanie na krawędzi życia i śmierci. Wystarczy lekki wiatr by pchnął cię w jedną ze stron. Tylko w którą? No proszę, wiatr. Zaraz na myśl przychodzi Morro. On się zmienił, a czy ona potrafi? Raczej nie, nie uwierzę w to nigdy. Jak to ma wogóle wyglądać? Będzie dreptać tymi swoimi wrednymi nóżkami po korytarzu razem z nami? Właściwie z nimi.... Będzie zasiadać do stołu na posiłkach? Tego też nie zobaczę. A treningi? W sumie też tego się nie dowiem. Tak, nie zamierzam zbyt zmieniać mojego dotychczasowego trybu życia. To nie ma sensu, wyczekam jeszcze trochę, upewnię się, że Ninjago jest bezpieczne i opuszczę ten zapchlony świat. 

Jeszcze do tego te oczy, jakim cudem zmieniły kolor? Z resztą nie wiem czemu to takie poruszenie, po co wogóle się mną interesują, to bez większego znaczenia.  Dlaczego ich tak interesuję? Niedługo i tak mnie tu nie będzie, lepiej jak o mnie zapomną i nauczą się żyć beze mnie.

Takie myśli towarzyszyły mi przez cały ranek, gdy trwało spotkanie ,,pilne spotkanie''. Jestem szczerze uziemiony. Przez chwilę miałem nawet ochotę zerwać się ztąd i najzwyczajniej w świecie zwiać, dać nogę. Już nawet miałem taki zamiar, gdy do mego pokoju wparował nie kto inny jak czerwony ninja.

- Wróciłem. Przejdźmy do dalszej rozmowy.- Poinformował. 

- Zostawmy już to, powiedz lepiej co się działo. 

- Nie i nie.- Odparł.- Najpierw zajmiemy się tobą a później wrócisz do pracy.- Przewróciłem oczyma. Chce zająć czymś głowę, nie myśleć o niczym tylko o bezpieczeństwie ludności.- Powiedź mi jedno. Warto?- Zastanawiałem się o co pyta.

- Tak.- W odpowiedzi jedynie westchnął.

- Dobra zrobimy inaczej, zacznijmy małymi krokami. Przyniosłem Ci coś do jedzenia.- Oświadczył zawzięcie. Najwyraźniej zauważył moje zdziwienie.- Tak, wiemy że nas kłamałeś a Zane to tylko potwierdził.

- Jak? Przecież...- Dedukowałem.

- Byłeś nieświadomy co się działo wokół.

- Jest git.- Powiedziałem stanowczo.

- Nie, nie jest. Zacznij to dostrzegać. Nie będę się z tobą kłócił, masz coś zjeść. - Zawiadomił poirytowany.

Sądzę jednak, że widząc moją zniesmaczoną miną złagodniał zrezygnowany.

- Napij się chociaż soku. - Wzdychnął

--------------------

Zbliżamy się wielkimi krokami do waszego wyczekanego wątku. LLORUMI!!!

PS. Dawać pomysły na zakończenie.

Wyrok Demona / NINJAGO LlorumiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz