45. Potworek.

323 11 25
                                    

Jay

- Cześć Nya. Jak podróż? Kai Ci nie dokucza?

- Cześć Jay. Zaskakująco dobrze, wiesz co... Jest dość spokojny, bardzo martwi się o Lloyda. Ja z resztą też, jak z nim?

- Harumi z nim jest, zaraz do nich zajrzę. Nie skarżył się jakoś, mam tylko przeczucie że znowu udaje. 

- Pilnuj go, zaraz ruszamy więc będę kończyć. 

- Jest środek nocy. - Zdziwiłem się.

- U nas jest ranek, słońce jest na niebie już jakieś cztery godziny. 

- Mam nadzieje, że po powrocie wynagrodzisz mi tą rozłąkę. - Uśmiechnąłem się głupio.

- To się zobaczy. -  Także się uśmiechnęła i przerwała połączenie. 

Spojrzałem jeszcze przed wyjściem, ukradkiem na zegar. Niedługo wybije szósta, spałem dwie godziny po czym zadzwoniłem do ninja. 

Liczyłem, że oboje poszli spać tak jak ja robiłem do nie dawna. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zastałem ich razem śpiących i wtulonych do siebie? Wielkie. No dobra muszę przyznać, pasują do siebie i wyglądają taaaaak słodkooo. Awww. 

Szczerze, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Dopiero się nienawidzili. 

Zrobiłem zdjęcie tej przeuroczej parki i wysłałem swojej Yang<3 a sam udałem się do kuchni przygotować coś do jedzenia. 

Kai

Martwię się, nie ma nas już prawie dwa dni, jesteśmy daleko. Na posterunku został Pan nie śmieszny żart więc obawiam się jeszcze bardziej. No dobra może przegiołem, może często wygląda jakbym nienawidził Jay'a, ale to tylko tak wygląda. Jesteśmy braćmi mimo wszystko. Eh, chyba po prostu chciałem zostać z nim, ale moje moce żywiołu mogą przydać się bardziej. Nienawidzę takich wyborów. 

Oby poszło gładko, musimy zdobyć ten kwiat czegoś tam dla młodego. On musi żyć, dopiero go odratowaliśmy a teraz mamy go stracić? Nie zgadzam się. 

- Chodźcie tu wszyscy! -  Podszedłem bliżej siostry, aby mogła przysunąć mi ekran telefonu bliżej twarzy. 

- No tego to ja się nie spodziewałem. - Wtrącił się Cole zza pleców.

- Ja też. - Nie wiem co o tym myśleć, może to to. eeee. Po prostu go wspiera i tak wyszło. Nic między nimi nie ma. 

****

Nawet nie spostrzegłem się kiedy dolecieliśmy do poszukiwanej oazy. Moi towarzysze wydali odgłos zdumienia a ja łącznie z nimi.

Palmy, błękitna laguna, zupełnie nie wyglądało to jak fragment pustyni. 

Harumi

Spaliśmy chyba do dwunastej, ja obudziłam się pierwsza a chłopak zaraz po mnie. Zjedliśmy coś choć jemu ciężko to wchodziło. 

- Nie dam rady, zaraz się porzygam.  

- Dasz radę, jedz. Chociaż trochę. - Przekonywałam go wciąż na co i tak był nie chętny. Zjadł bardzo mało, ale zawsze coś. 

***

- Lloyd. 

- Hm? 

- Jak ty sobie wyobrażasz to wszystko kiedyś? - Nie mam pojęcia dlaczego zadałam takie pytanie. 

- W sensie? Ogółem miasto, czy nas? 

- Jedno i drugie... - Przez chwilę zwlekał z odpowiedzią widocznie zastanawiając się nad moim pytaniem.

-  mówią, że nie warto skupiać się na przeszłości, że to już było, nie warto się nad tym skupiać, trzeba o niej zapomnieć i skupić się na tym co będzie. - Słuchałam go z zainteresowaniem zastanawiając się do czego zmierza. - Ja nadal tkwie w przeszłości, nie ukrywam tego. Dążąc do przyszłości, przeszłość jest potrzebna tak samo jak teraźniejszość. - Ciągnął. - Poznałem Cię, jesteś tu i nie wyobrażam sobie jutra bez ciebie. - Zakończył, lekko uśmiechając się wypowiadając ostatnie słowa.

- Ty romantyku mój. - Przymiliłam się do niego. - Co byś chciał usłyszeć ode mnie?

- Prawdę. - Zrobił przerwę. - Jak radzą sobie w podróży? Wszyscy są cali? Mieli jakąś przygodę? - Spytał z wyraźną satysfakcją chłopak.

- Eeee,  dużo tych pytań hah. - Podrapałam się po głowie. - Wszystko u nich dobrze, z tego co wiem to wracają i o jutrze powinni być z powrotem. Szczerze mówiąc to całkiem nieźle się trzymasz po tym wszystkim, potworku. - Ostatnie słowo wypowiedziałam trochę nie pewnie.

- To tylko pozory, tak na prawdę mam dosyć wszystkiego, ale i tak będę walczył dla ciebie. I tak, jestem potworem. - Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku prawie niezauważalnie.

- Cieszy mnie to, wiedz tylko że to wszystko twój wybór, Lloyd i mimo że bardzo nie chce byś odpuszczał to zrozumiem.... A jeśli jesteśmy w temacie to jedynym potworem na świecie jest twój wewnętrzny demon. Ale ty go więzisz, więc jesteś bohaterem. Moim bohaterem. 

Ku mojemu zaskoczeniu, blondyn położył mi swoją głowę na ramieniu a ja go przytuliłam, osłaniając go przy tym ramieniem przed zachodzącym już słońcem. 

- Kocham Cię, bardzo Rumi.

- Ja ciebie też, Lloyd. Ja ciebie też... - Jego chłodne dłonie wzięłam do siebie na kolana i przykryłam swoimi.

- Chyba w normalnym związku powinno być na odwrót.

- Mi to pasuje, lubię się tobą opiekować słodziaku, nie musimy być jak wszystkie pary. Jesteśmy wyjątkowi, my o tym wiemy, reszta świata nie musi.  

----------------------------------

W wigilię planuje wrzucić pierwszy rozdział nowej książki.<3






Wyrok Demona / NINJAGO LlorumiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz