21.Pierwsza krew.

457 17 8
                                    

Po pierwsze bardzo chciałabym ukazać wam bardzo wciągającą opowieść ninjago ( w pewnym sesnie 2 sezon Dragons Rising) Bardzo podoba mi się ta historia i z całego serca mogę ją polecić                          



When the party' over- Billie Eilish- Do słuchania.

---------------------------------------------------------------

Lloyd 

,,I'm not very good at telling people how I feel.''- Nie jestem zbyt dobry w mówieniu ludzią, jak się czuję. ---------( Znalazłam ten cytat na tik toku i uznałam że bardzo do niego pasuje.)

Wszystko znowu moja wina. Czym zawiniłem? Za co los się tak na mnie uwziął? Mam dość, mam dość, mam dość. Mam wszystkiego po dziurki w nosie. Chce to skończyć, zakończyć na amen. Poddać się i to doszczętnie. Raz na zawsze.

Białowłosa coś mówiła, ale szczerze nie miałem ochoty jej słuchać. Bałem się, po prostu się bałem. Nie tylko tego wszystkiego, bałem się że im coś zrobię. Niech się do mnie nie zbliżają, nie wybaczę sobie, że coś im się stało przez mnie albo z mojej winy. Nie panuję nad tym to jest niebezpieczne. Ja jestem niebezpieczny... To nie może tak długo trwać. 

Ożywiłem się dopiero gdy poczułem uścisk dwóch ramion wokół mojego ciała. Teraz nie tylko na jej rozpalonej twarzy białe włosy przysłaniały wszystko ale i moją twarz. Odwzajemniłem czułość lekko poddenerwowany. '

Jest tak blisko, mogę ją odepchnąć, mogę ją zabić albo zranić. Ja jednak nie robię nic poza wtulaniem się w osobę którą dzielę przedziwną sympatią. Niby jest mi bliska ale jednak życie nas poróżniło. 

Trwanie w tym uścisku sprawiało mi wrażenie bezpieczeństwa. Czegoś nowego, coś czego nigdy nie miałem. Było takie przyjemne, niech ta chwila trwa wiecznie.

Niestety, nic czego pragnąłem nigdy się nie spełniła. Nic prócz rodziny, z którą nie jestem związany krwią. 

- Spójrz na mnie.- Ten głos... - Lloyd...- Nie miałem odwagi, spojrzenie jej w oczy wiązało by się ze wstydem, z okazaniem problemu i potrzeby o pomoc. Nie chciałem pomocy, nie od niej. Nie będę jej w to mieszać. Najlepiej by było jakbym zniknął. 

Poczułem ciepły dotyk dłoni na moim policzku, delikatnie przesuwała się wzdłuż niego kierując na pod brudek. O dziwo dałem się pokierować jej gestowi i wraz z jej ręką uniosłem głowę w górę tak, że nasze oczy się spotkały.

- Ogarniemy to.- Uśmiechnęła się. 

- Zaczniemy na spokojnie. Chodź tutaj.- Powiedział Wu.

Powstaliśmy i z moją niechęcią ruszyliśmy na drugą stronę sali treningowej.

- Może zostać?- Zapytałem wujka a on tylko skinął głową. 

-  Wsłuchaj się w siebie.- Zamknąłem oczy.- Czujesz jakąś różnice? 

Coś ciemnego, zżera mnie od środka. Nie chcę tego, chce się tego czegoś pozbyć. Jak mam z tym żyć? Stwarzam zagrożenie, nie przynależę do okropnego świata na którym żyjemy.  

- Nie.- Jebany kłamca, jestem cholernym kłamcą. Czemu raz nie umiem powiedzieć prawdy? No tak, bo jestem zjebany, zepsuty. Nie da się mnie naprawić. Co lepsze, nie mam powodu aby się tak czuć. ( Oj masz, i to sporo do zarzucenia życiu) Taka prawda.

- Spróbuj użyć mocy energii, tak jak nie dawno.- Usiłowałem się skoncentrować. Na prawdę, jednak z całego mojego wysiłku wynikło tylko zamieszanie.

Zamiast zieleni, głębokiej i rześkiej pojawił się znienawidzony fiolet. Tworzył wielki lej coś na kształt tornada.  O dziwo nie wydawał się groźny, bardziej stwarzał wrażenie tarczy czy jakiegoś typu ochrony. Nagle bez powodu zaczął się chwiać, panowanie nad nim stawało się niemożliwe. Nagły wybuch spowodował odrzucenie naszej trójki w tył. Nie była głośna więc wątpie, że ktoś oprócz nas ją słyszał.

Na domiar złego  pole widoczności było ograniczone.

Od razu wstałem i szukałem pozostałej dwójki.

- Mistrzu Wu.- Cisza.- Harumi?

- Tutaj!- Usłyszałem głos starca.

Na Pierwszego Mistrza Spinjitsu nic mu się nie stało. Rozglądałem się za dziewczyną. Gdy w reszcie ją dostrzegłem moje serce zatrzymało się. Siedziała i patrzyła na mnie, jej bluzka była umazana od krwi. Co dziwne wydawało by się, że nawet nie jest tym przejęta. Uśmiechała się i trzymała jedną rękę przy boku szyi. 

- Rumi!!!- Podbiegłem do niej. Chyba rzeczywiście mi na niej zależy... Wpadłem...- O boże, o boże... Ja ja przepraszam... - Odsunąłem jej ręce i przyłożyłem chusteczkę.

- Poradzę sobie sama. To nic poważnego. A z resztą ty też potrzebujesz pomocy.- Spojrzałem na nią pytająco. Dopiero wtedy przejechałem ramieniem po twarzy. No świetnie jeszcze krwotoku z nosa mi brakuje. Świetnie, po prostu świetnie...

- Jak to nic poważnego? Sam uraz w tym miejscu jest poważny.- Oburzyłem się, lekceważyła to tak jak... chwila... Czy, czy ona naśladuje mnie? Nie brałem tego wcześniej pod uwagę.- Dobra, nie będę się z tobą kłócił, idziemy do Pixal.- Powiedziałem, lepiej byłoby zabrać ją do Zane'a ale znając jego i mnie weźmie w obroty a ja tego nie chcę. Nindroidkę da się przekonać. 

Chciałem utrzymywać jakąś' bezpieczną' odległość od dziewczyny, nie było to jednak proste. Wcześniejszy utworzony dym znów utworzył dróżkę. Tym razem były to dwie łączone w całość. Większą stanowiła woda a tuż za nią błyskawice? Pioruny?

- Nya!, poczekaj!- To na sto procent był Jay, widocznie biegł za czarnowłosą bo gdy tylko kroki ucichły ścieżka zniknęła. 

- Te zjawisko przewiduje kto nadciąga. Pokazuje charakterystyczny element tej osoby. - Starzec odezwał się po czym 'zniknął'. Nigdzie go nie było widać. I to niby ja jestem ninja. 

Szliśmy korytarzem do pomieszczenia gdzie dobiegały nas głosy rozmowy. Niby taka twarda, niby nic nie boli a chwiała się z bólu jak trzcina na wietrze. 

Rana nie była duża, raczej w wielkości około sześciu centymetrów? Wydawała się głęboka, krew cały czas spływała. Gdy byliśmy już prawie na miejscu wyczułem jej nagłe osłabienie. Szła wolniej i najwyraźniej ciężko jej było oddychać. 

- Rumi... Pozwól, że...- Nie dokończyłem, wolałem to pokazać. Uniosłem ją jak najdelikatniej umiałem, z początku próbowała protestować, byłem jednak nie ugięty. 

Wyrok Demona / NINJAGO LlorumiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz