Rozdział 2. MAKS

66 11 0
                                    

Boże moja głowa... przykryłem twarz poduszka chcąc zasnąć jeszcze chociaż na godzinę. Wczoraj chyba za dużo wypiłem. I to chyba nie tylko ja. Nina goniła mnie z każda kolejka. To nie tak że zaczęła ze mną normalnie rozmawiać. Po prostu alkoholu nie odmawiała. Uśmiechnąłem się lekko przypominając sobie jak wychyliła odrazu cztery naraz. Dobra zawodniczka. Pożałowałem swojego uśmiechu bo moja głowa pękała.

Podniosłem się z łóżka i szybkim ruchem sięgnąłem butelkę wody która była już prawie pusta.

-Kurwa..

Wypiłem wszystko co się w niej znajdowało po czym ruszyłem do łazienki i napełniłem butelkę zimna woda. Wypiłem na raz prawie cała. Ból głowy trochę osłab. Oparłem dłonie na zlewie i spojrzałem w swoje odbicie. Nie wyglądałem tak źle jakbym się tego spodziewał. Odgarnąłem włosy w tył. Przed oczami miałem cały czas Ninę. Palcami lekko przejechałem po małej wydrze.

Sięgnąłem po paczkę papierosów ze stołu. Skierowałem się na balkon. Odpaliłem odrazu jednego zaciągając się mocno dymem. Przymknąłem oczy i cicho westchnąłem. Chujowa sytuacja. Każdy myślał że jestem dalekim kuzynem Marty. A to nie była prawda. Jak mogła być moja kuzynka skoro nawet nie znałem swoich rodziców? A wychowała mnie Pani o imieniu Zosia. Trafiłem do niej przypadkiem. Prowadziła dom zastępczy. Dzieciaki przychodziły i tak samo szybko znikały. Lecz ja zostałem do swoich dziewiętnastych urodzin. Pani Zosia zmarła miesiąc po nich na nowotwór. Była dla mnie jak mama i babcia. Wszyscy mówili że przypominałem jej zmarłego syna dlatego nie chciała mnie nikomu innemu oddać. Miałem dużo szczęścia.

Jak Marta zgodziła się udawać? Miałem naprawdę przekonujący argument.

Uwielbiam komputery. Tak znalazłem w internecie informacje które mi się przydały. Byłem w tym naprawdę dobry. A to była zasługa Niny i tajemniczego donosiciela. Już nie tajemniczego. Przynajmniej dla mnie. Ale ta umiejetność przyniosła mi sporo korzyści i to nie tylko w postaci informacji. Także materialnych.

Na pieniądze nie mogę narzekać. Ale na kłopoty także. Po ostatnim odkryciu szczególnie. Dlatego zdecydowałem się jak najszybciej zrealizować plan i wyjechać z nimi na wspólne wakacje. Póki nie było za późno. Mój telefon leżał wyłączony w walizce. Potrafiłem ukryć swoją lokalizacje ale nie chciałem ryzykować.

Marta zapukała do moich drzwi kiedy akurat wciągałem na siebie jeansowe spodenki. Wpuściłem ja do środka i sięgnąłem po czarna koszulkę.

-Wyjaśnisz mi dlaczego to robisz?

-Ale co?

-Czemu tu jesteś? Nie znam Cię a muszę udawać ze jesteś moja rodzina.

-Nie dopytuj. Mogę Ci tylko obiecać że nie robię nic złego.

-Ta.. chodź. Idziemy wszyscy na obiad a potem na basen.

Wciągnąłem na nogi białe Force po czym podszedłem do drzwi otwierając je. Z lekkim ukłonem przepuściłem Martę.

-Piękne Panie przodem.

-Gdybym poznała Cię inaczej mogłabym Cię polubić.

-Jeszcze polubisz.

Nic już nie mówiąc skierowaliśmy się do restauracji. Wychodząc na główny hol zauważyłem ją. Stała przeglądając coś w telefonie. Włosy upięła w koka na czubku głowy. Niektóre włosy jej z niego wypadały przez co wyglądał bardziej zwiewnie. Na siebie ubrała jeansowa spódniczkę. Do niej czarny skórzany pasek. A do tego czarny top na jedno ramie. Uśmiechnąłem się widząc ze ma te same buty co ja. Wyglądała cudownie. Zadziornie.

-Nina!

Marta krzyknęła na co ona uniosła wzrok i lekko się skrzywiła. Roześmiałem się w duchu. Czyli nie tylko ja miałem problem z głowa.

-Nie drżyj się.. głowa mnie boli.

Podszedłem do niej z moja „kuzynka" i zaśmiałem się w głos.

-Za mało wypiłaś. Tak mi się wydaje.

-Nie obchodzi mnie to co Ci się wydaje Maks.

-Nina nie musisz być wredna cały czas.

-Nie muszę ale chce.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Podobała mi się jeszcze bardziej. Była taka nawet jako nastolatka. Skierowaliśmy się w stronę stolika przy którym siedziała już Julia i Bartek. Tylko nie było jeszcze Kuby. Podobno zatruł się i spał. Przywitałem się ze wszystkimi i ruszyłem do baru z napojami. Poprosiłem o butelkę wody i szklankę. Wróciłem do towarzystwa i położyłem to przed Nina.

-Wypij wszystko teraz. Pomoże na głowę.

-Taaak albo mnie otrujesz.

Zacisnąłem wargi. Dobra koniec. Czas pokazać ze ja tez potrafię. Nachyliłem się nad nią i patrząc jej w oczy powiedziałem dość stanowczym tonem.

-Pijesz? Czy będziesz zgrywała obrażona mała dziewczynkę laleczko?

-Wypije. Ale tylko dlatego żebyś dał mi spokój.

Usiadłem zadowolony przy stole kiedy usłyszałem ze Bartek zwraca się do mnie.

-Tak właściwie to czym się Maks zajmujesz?

-Jestem informatykiem.

-W jakimś biurze? Oprogramowania? Coś w tym stylu?

-Hmm. Można powiedzieć ze raczej odkrywam tajemnice ludzi.

Z poważna mina spojrzałem na jedna osobę z towarzystwa. Widząc nagle jak ta osoba pobladła uśmiechnąłem się z satysfakcja a plecy ułożyłem
Wygodnie na oparciu krzesła. Po moich ostatnich słowach podszedł do nas kelner prosząc o zamówienia.

Forgotten loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz