Ten rozdzial jest dla Emilki ktora zrobi mi okladke do ksiazki ;) milego czytaniam
Czekałam z niecierpliwoscia na wyniki. Zrobilam test ciazowy. To bedzie juz moj 5. Poprzednie byly pozytywne.
Gdy w koncu zobaczylam wynik zamarlam. Jestem w ciazy z moim gwalcicielem? Nie, nie moge. Czemu ja...
Nagle przypomnialy mi sie slowa kolezanki mamy. Ze ciecie pomaga sie uspokoic. Mimo ze obiecalam Adrienowi ze tego nie zrobie. Wyjelam ostrze z maszynki i gdy mialam juz to zrobic Adrien zapukal do drzwi.
-Hejlie. Dlugo jeszcze?-zapytal. Ze strachu zamarlam. Nie moglam nic powiedziec.-Hejle halo? Cos sie stalo?-zapytal znowu.-Hejle jesli nie otworzysz drzwi to je wywarze.-oznajmil. Bylam tak sparalizowana strachem ze nie moglam sie ruszyc. Slyszalam jak wywarza drzwi. Wzielam ostrze i podlozylam je sobie do gardla.
-Hejle..Nie rob tego...-powiedzial Adrien
-NIE CHCE ZYC. JESTEM W CIAZY Z TYM PEDAŁEM. ZABIJE SIEBIE I TO DZIECKO! ZA DUZO JUZ PRZESZLAM-krzyczalam
-Prosze cie...Nie rob tego. Tego gwalciciela zabije a dziecko mozemy oddac...Tylko prosze nie rob tego.
-NIE! NIC JUZ NIE ZROBISZ. SKONCZE SWOJE PROBLEMY I WSZYSTKICH INNYCH.
-Hejle..oddaj to-powiedzial Adrien i zacza podchodzic
-NIE PODCHODZ! BO TO ZROBIE!
-Nie zrobisz..Wiem to
-TAK!? TO PATRZ-przylozylam ostrze do nagarstka i zaczelam sie ciac. Robilam strasznie glebokie naciecia. Jeden po drugim. Jednak zanim zdarzylam zrobic 7 Adrien wyrwal mi zyletke z reki.
-Kurwa Hejle...-powiedzial przestraszony i mnie przytulil
-PUSC MNIE KURWA! NIE CHCE JUZ ZYC! Pu-Pusc mn-mn-mn-mnir pro-sze..-zaczelam plakac i bic go po plecach. Gdy mnie podniosl ugryzlam go w szyje ale tylko syknal. Dalej plakalam. Adrien polozyl mnie na lozko i polozyl sie obok mnie przytulajac mnie. Gdy zasnelam on opatrzyl mi rane. Niestety nie wiedzialam ze na drugi dzien bede musiala zmierzyc sie z moimi bracmi i ojcem.
Gdy wstalam zeszlam na dol na sniadanie. Niestety zastalam ich wszystkich.
-Gdzie jest Adrien?-zapytalam. Nikt mi nie odpowiedzial. Kazdy wgapil wzrok w podloge.
-Gdzie jest Adrien?!-zapytalam znowu. Gdy nikt mi nie odpowiedzial podeszlam do Wela i krzyknelam-POWIEDZ MI A NIE TAK SIEDZISZ!
-Hejle spokojnie..Uspokoj sie-powiedzial ojciec.
-NIE BEDE SPOKOJNA KIEDY NIE WIEM O CO WAM CHODZI!?
-Hejle...Chcemy wiedziec co stalo ske w nocy.-powiedzial Wincend
-Nic-powiedzialam
-To kto tak krzyczal w nocy?-zapytal ojciec. Na to nie odpowiedzialam.
-Nie mam sily na to-powiedzial Wincent i wyszedl.
-Powiedz nam. Nic ci nie zrobimy. Nie ma tu juz Lily i juz nie bedzie. Nikt ci nie zrobi krzywdy malutka.-powiedzial Wel
-Porozmawiajcie z Adrienem.-powiedzialam i zaczelam wracac do siebie
-Hejle.-powiedzial meski glos. To byl Adrien. Wlasnie wrocil.-Nie uciekniesz od tego. Powiedz im. Powiedz im prawde.
-Przepraszam. Nie dam rade. To za wiele dla mnie i zapewnie dla was.
-Jak tylko bedziesz gotowa to powiedz mi.-powiedzial ojciec. Szczerze mowiac w tym momencie nie ufalam w tej rodzinie nikomu oprocz Adrienowi. Albo moze jemu tez? Nie wiem...Napewno wiem ze nie dam rade im powiedziec. Az wstyd sie przyznac ze mam dziecko w takim wieku. Mam 19 lat. Jednak to nie koniec. Nie moge o tym zapomniec. Moje cialo mi nie pozwoli. Na rece zostana blizny. Bede coraz grubsza. Nie chce tego dziecka ale juz za pozno na aborcje. Niestety spotkalo mnie to.
Gdy wrocilam do pokoju po prostu marzylam by pojsc spac. Zamknelam pokoj tak jak zwykle i poszlam spac.
Obudzilam sie o 18. Zeszlam na dol gdzie Adrien zaciagna mnie do lazienki.
-Nawet nie masz pojecia jak sie martwilem.-powiedzial
-Czym?-zapytalam
-Strasznie dlugi nie wychodzilas z pokoju.
-I?
-I to ze w cholere sie martwie. Oamietasz jak mialas ten koszmar o Dilanie? To wyobraz sobie ze ja tez takie moge miec przez ciebie. Twoje dlugie prysznice. Zamykanie sie w pokoju. Twoje glodzenie. Twoja proba samobojstwa. Twoje ciecie. To wszystko mnie martwi. To jest strasznie meczace.
-Jest starsznje meczace....dla mnie. Nie chce zeby ktos ciagle myslal ze cos mi sie stanie. Teraz juz normalnie jem. Nie robie sobie tez krzywdy. A wczorajsza noc byla spowodowana ta ciaza. Chce brac dlugie prysznice albo zamykac sie w pokoju bez czucia sie osaczona przez ciebie albo braci.-wyznalam. Po tych slowach Adrien mnie puscil i poszedl do kuchni oewnie nalac sobie drinka.(Wizja Adriena)
Z calego tego stresu poszedlem do kuchni i nalalem sobie alkocholu. Spotkalem tam ojca Hejle.
-Czy wszystko z nia dobrze?-zapytal mnie
-Jest mi cholernie ciezko utrzymac ja w bezpieczenstwie. Wczoraj wieczorem probowala sobje cls zrobic bo dowiedziala sie ze ten gnojek ja zaplodnil. Na szczescie sie z nim rozprawilem i teraz nie bedzie nam przeszkadzal. Jesli mi nie wierzysz sprawdz jej lewy nadgarstek. Jest caly pociety.-powiedzialem. Po tych slowach ojciec Hejle wyszedl na balkon.
Popijalem drinka i rozmyslalem jakby tu ja dobrze upilnowac ale jedyne rozwiazania jakie znalazlem to zatrudnienje ochorniarzy albo pobyt ze mna 24/7 gdzie juz jestesmy bardzo czesto przy sobie. Po prostu nie mam pomyslu jak ja chronic. Zawiodlem ich wszystkich. A szczegolnie Hejle. Nie ochronilem ja przed smutkie. A teraz cierpi.
CZYTASZ
~Rodzina Monet~historia Hailie I Adriena
ActionOpowiesci nie sa prawdziwe. Mozliwe spoilery. Jest kilka perspektyw. Przeklenstwa i seks. Okladke robila Emilka