Widziałam jak Adrien dostaje kulka. Dostal najpierw w reke, pozniej w noge, a na koniec w brzuch. Upadł na podloge a ja odrazu chcialabym sie zucic do niego i mu pomoc, ale przeciez bylam trzymana przez porywaczy. Adrien lezal na podlodze i przyciskal zdrowa reka rane na brzuchu. Stalam jak wryta i pobladlam. Uczylam sie samoobrony wiec znajac Adriena na pewno mial przy sobie bron. Udawalam ze zemdlalam a kiedy jeden z porywaczy wyszedl udezylam drugiego lokciem w rzebro. Gdy mnie puscil uderzylam go w glowe a on zaslab. Zucilam sie na Adriena w poszukiwaniu broni.
-W kieszeni w spodniach....-powiedzial slabym glosem.
-Zaraz bedzie po wszystkim. Wytrzymaj jeszcze chwile-zapewnilam po czym wzielam bron i wycelowalam w drzwi w ktorych pojawil sie drugi porywacz.
-Hejle oh hejle....Nie ladnie tak brac bron do rak. Jestes jeszcze za mloda-powiedziala kobieta.
-G-grace.....?-powiedzial Adrien.
-Witaj braciszku-powiedziała po czym sciagnela kominiarke.-Nie milo cie widziec.
-Ty potworze!-krzyknelam.-Jak moglas postrzelic wlasnego brata!!
-Mogl nie wybierac jakis Monetow tylko swoja rodzine. Vince mogl ze mna nie zrywac. Wtedy pewnie nie musialabym go strzelic. Chwile poboli i przejdzie.
-Jestes chora! Chora psychicznie-krzyczalam i bez zastanowienia kliknelam spust. Kula trafila prosto w jej ramie. Postrzelilam ja w drugie ramie dla pewnosci. Przewrocila sie i przeklinala.
-Adrien...co ja mam robic!-zapytalam
-Zadzwon po Vincenta i wszystko bedzie dobrze.-powiedzial po czym usmiechnal sie slabo. Zrobilam tak jak mnie pokierowal i kiedy w koncu odebral zaczelam mowic.
-Vince....
-Tak Hailie ?
-Jest zle...
-Haile co sie stalo?
-Vince...-zalkalam-Grace tu byla...To ona to zrobila-powiedzialam ciszej.
-Hailie. Co sie stalo?
-Adrien...on jets postrzelony w 3 miejscach. Prosze pomoz mi!
-Przyciskaj rane zaraz bede-powiedzial po czym sie rozlaczyl. Beczalam tak mocno ze znowu poczulam sie jak mala 14-letnia Hailie ktora wlasnie stracila mame. Po 5 minutach zjawil sie Vincent z Willem. Odrazu jak zobaczyli moj stan Will do mnie podbiegl i zabral mnie do innego pokoju natomiast Vincent zostal z Adrienem. Po paru minjtach uslyszalam syreny i wiedzialam ze juz jedzie karetka. Lekarze weszli do naszego domu i zabrali Adriena. Na dol zszedl Vincent z poplamionymi rekoma. Byla na nich krew Adriena. Odrazu poczulam jak robi mi sie niedobrze. Nie moglam oddychac. Upadlam z kanapy na ziemie.
-Hailie chodz tu-powiedzial Will. Ewidentnie byl zmartwiony. Zaczelam potrzasac glowa zeby mnie zostawili.
-Vincent zrob cos! Ona sie zaraz nam udusi-powiedzial Will
-A co ja mam niby zrobic co?-powiedzial Vincent
-Nie ja nie moge na to latrzec. Ide wezwac karetke a ty za ten czas masz ja sprobowac uspokoic.-powiedzial Will po czym wyszedl zadzwonic po karetke.
-Moze wejdziesz na kanape?-zaproponowal-Bedzie ci wygodniej.
Mial racje. Bylo mi strasznie nie wygodnje na tej podlodze wiec wstalam i polozylam sie na kanapie. Przyjechala karetka. Zdiagnozowano u mnie atak histerii i podano mi leki na uspokojenie.
![](https://img.wattpad.com/cover/345600593-288-k599743.jpg)
CZYTASZ
~Rodzina Monet~historia Hailie I Adriena
AksiOpowiesci nie sa prawdziwe. Mozliwe spoilery. Jest kilka perspektyw. Przeklenstwa i seks. Okladke robila Emilka