*Alice*
Podjechałam pod Grimrock. Mój żołądek automatycznie ścisnął się od stresu. Światła. Dużo świateł. Policja, straż pożarna i karetka.
Zaparkowałam dalej od tego zdarzenia, nieco w lesie. Wysiadłam z samochodu, trzaskając drzwiami i zakluczając go. Podeszłam bliżej, światła poszczególnych samochód na złość odbijały mi się w oczach, powodując uczucie kręcenia w głowie.Jeden z ambulansów miał otwarte drzwi. Na schodkach siedziała kobieta okryta w materiał termiczny. Hannah, od razu rozpoznałam. Obok niej siedział Thomas, obejmował dziewczynę. Obok była Cleo, Lily i jakaś dwójka starszych ludzi, najprawdopodobniej jej rodzice. Hannah była wychudzona, miała puste spojrzenie. Przechodząc, starałam się być daleko, nawet w pewnym momencie wzrok Lily z moim się skrzyżował. Ale mnie nie rozpoznała. Dzięki Bogu, że nikt z grupy mnie nie widział i nie rozpozna.
Odwróciłam wzrok od karetki i poszłam dalej, prześlizgując się przez patrole policji, dziennikarzy, jak i przypadkowych przechodniów, a bardziej gapiów, którzy przyszli tu by zobaczyć co się dzieje. Standard.
Zobaczyłam wejście do kopalni, ogrodzone policyjną taśma, wokół unosił się dym, pewnie od tego że Richy wzniósł pożar. Szybkim krokiem przyciskając się przez ludzi podeszłam pod wejście. Chciałam być bliżej ale wtedy jakieś ramię mnie zatrzymało. Spojrzałam w górę - policjant.
- Pani tu nie wolno - rzekł ostrym tonem. Spojrzałam na tabliczkę na jego mundurze - Bloomgate. To Alan.
- Tam ktoś jeszcze może być! - lekko podniosłam głos by przebić się przez odgłosy syren i wskazałam ręka na wejście, odsuwając się od wysuniętego ramienia policjanta.
- Nasz patrol przeszukuje uważnie kamieniołom, wszystko jest pod kontrolą - rzekł tym poprawnym językiem
- Ale - chciałam coś opowiedzieć ale Alan wdał mi się w zdanie.
- Nie, wystarczająco tu ludzi, proszę opuścić teren - powiedział ociężale. Żebyś ty wiedział z kim rozmawiasz.
Zrezygnowana, odwróciłam się i poszłam w drugą stronę. Mam nadzieję że przeszukują chociaż dobrze. Wiem, że nie mogę prosto z mostu powiedzieć im o Jake, bo by miał przechlapane, zresztą jakbym się zdradziła to mielibyśmy podwójnie przechlapane. Błagam, żeby chociaż udało mu się uciec.
Odeszłam na bok, stając obok jakiś ludzi. Patrzyłam na rozgrywającą się akcje, nerwowo się rozglądając.Po kilkunastu minutach, jacyś strażacy że środka zaczęli krzyczeć do policjantów na zewnątrz. Ich stłumione głosy ogłaszały że znaleźli jeszcze jedna osobę. O boże.
Ratownicy medyczni zaczęli podchodzić pod wejście.Po kolejnych kilku minutach zauważyłam strażaków, wynoszących te osobę. Sylwetka nieprzytomnego chłopaka opadała na ciała strażaków. Jasne włosy ukazały się w blasku ognia. To jedyne co mogłam ujrzeć i co pomogłoby mi go zidentyfikować. To Richy. Uratowali go.
Odetchnełam z ulgą, mimo że nie powinnam. Dreszcz przeszedł przez moje ciało gdy przypomniałam sobie co zrobił.Nie mogąc na to wszystko patrzeć, odwróciłam się i udałam w stronę samochodu. Zrezygnowana usiadłam znów za kierownicą. Kurwa. Nie wiem co teraz zrobić. Spojrzałam na telefon - 0 powiadomień. Wściekła odpaliłam samochód, manewrując kierownicą wyjechałam spowrotem na drogę, zatrzymując się na uboczu.
Musze znaleźć jakiś hostel, chociaż w głowie mam pomysł, aby pojechać na te chatkę w lesie. Została tam Jessy, wraz z Danem. To im pierwsze się ujawnie. Chcę zobaczyć co u nich, przede wszystkim co u Jessy.Odblokowałam telefon i kliknęłam w ikonkę Dana. Był offline, ale mam nadzieję że jak zadzwonię to wróci na online. Tak myśląc, kliknęłam na ikonkę telefonu i przyłożyłam telefon do ucha. Po odczekaniu dość długiego czasu, w końcu odebrał i już mogłam słyszeć jego głos w słuchawce.
-Tak? - zaczął Dan
- Dan, jesteś jeszcze w tym domku w lesie? - spytałam szybko
- Myślisz że na wózku i z zepsutym samochodem, mógłbym gdzieś uciec? Jesteś głupia - skwitował. Cały Dan, mimo tej poważnej sytuacji, nadal żartuję.
- Podaj adres, jadę tam do was - powiedziałam
- Już jesteś w duskwood? - spytał ze zdziwieniem
- Owszem, nawet jestem na Grimrock. - odpowiedziałam
- I jak sytuacja? - dopytał z zaciekawieniem
- Hannah jest w karetce. Widziałam jak wynoszą Richy'ego. Możesz to powiedzieć Jessy. Resztę opowiem jak przyjadę, tylko potrzebny mi adres - przekręciłam oczami mówiąc to.
- Już ci wysyłam adres w wiadomości. Czekamy. - powiedział krótko, w jego głosie słychać było napięcie
- Dzięki. Zaraz będę - powiedziałam i pożegnaliśmy się, a następnie zakończyłam rozmowę.
Zaraz przyszła mi też wiadomość od niego, pinezka z adresem, szybko w nią kliknęłam i ustawiłam nawigację w samochodzie na to miejsce. Jakieś 30 minut drogi. Nie najgorzej. Odpalając samochód, wyjechałam jak najszybciej na ulicę, odpędzajac czarne myśli nadchodzące w mojej głowie, zaczęłam kierować się na obrzeża Duskwood, w wyznaczone miejsce.
CZYTASZ
[ZAWIESZONE] Two meters above the ground ~ DUSKWOOD
FanficAkcja zaczyna się w momencie zakończenia gry. Pokazane są dalsze losy Jake'a i Mc. ♡ Nie mam weny do tej książki, może być do dupy, albo może być zawieszona, whatever. "Miłego" czytania :)