3

110 28 10
                                    

*Alice*

Po 40 minutach jazdy w końcu jestem na miejscu. Moim oczom przez przednią szybę ukazuję się chata w lesie, gdzie nie gdzie są zaświecone światła, a na podjeździe stoją dwa samochody, oba mają przebite opony. Zaparkowałam na podjeździe, czym prędzej wychodząc z auta, zamykając drzwi i udałam się wprost do wejścia. Stojąc przed drzwiami wejściowymi zapukałam kilka razy i liczyłam sekundy zanim ktokolwiek mi otworzył.

Nie musiałam długo czekać aby słyszeć dźwięk otwierania drzwi, a przede mną ukazał się nie kto inny jak Dan.

-O matko - powiedział stojąc w drzwiach, podpierając się o kule, lekko zachichotałam widząc jego reakcje - Dziwnie.. no wiesz, dziwnie widzieć cię tu.. i w ogóle na żywo - dodał

- Ciebie też dziwnie widzieć na żywo a nie przez ekran - zaśmiałam się

- Ty przynajmniej wiedziałaś jak wyglądam - uśmiechnął się

- A co aż taka brzydka jestem że tak mówisz? - udałam smutną

- Oh Alice, nie jesteś, chodź tu po prostu - zrobił dwa kroki w przód i przyciągnął mnie do uścisku. Przez to że chłopak był wyższy ode mnie, moja twarz stykała się ledwo z jego ramieniem - Witam - dodał a ja oddałam uścisk. Kurde, to tak dziwne uczucie.

- Witam - oddaliliśmy się od siebie - Mam tak w progu stać? - spytałam uśmiechając się zaczepnie

- Coś ty - oddał uśmiech i otworzył drzwi szerzej, już miałam wchodzić do środka, aż w tym momencie w progu przede mną ukazała się rudowłosa dziewczyna. Jessy. Na jej policzkach było widać rozmazany tusz do rzęs, najprawdopodobniej po wcześniejszym płaczu. Tak bardzo było mi jej szkoda.
Dziewczyna widząc mnie zrobiła minę zdziwienia. Czyżby Dan nie powiedział jej że wpadnę?

- Nie poznajesz? - przerwał ciszę Dan zwracając się do Jessy.

- Ja - spojrzała na Dana, a później znów na mnie - Boże, Alice - w mgnieniu oka przybliżyła się do mnie i zarzuciła ręce na ramiona, przytulając mnie. Szybko oddałam uścisk, co było łatwiejsze niż w przypadku chłopaka, ponieważ ja i Jessy byłyśmy w tym samym wzroście.

-Jessy, jak miło cię w końcu zobaczyć - pogłaskałam ją po plecach. Dziewczyna odkleiła się do mnie, nadal trzymając mnie za ramiona i przyglądając się mi. Zaśmiałam się na ten czyn.

- Ja.. kompletnie inaczej sobie ciebie wyobrażałam - powiedziała.

- Niezłe zdziwienie, co ? - Uśmiechnęłam się podstępnie, na co dziewczyna pokiwała głową lekko się uśmiechając.

- Może pogadacie w domu a nie w progu ? - przerwał Dan, Jessy tylko wywróciła oczami i zaprowadziła mnie do salonu w tej ich chacie.

I tak oto we trójkę siedzieliśmy przy drewnianym stole, pijąc herbatę, każdy z nas chciał zacząć ten ciężki temat, ale nikt nie miał odwagi na tę przytłaczającą rozmowę.
Westchnęłam głośno.

- Chyba czas to wyjaśnić - zaczęłam rozglądając się po salonie.

- Przydałoby się.. - zgodził się Dan.

- Jessy, Richy do ciebie dzwonił? - spytałam dziewczynę, a ta natychmiast posmutniała, kiwając głową na potwierdzenie.

- Ale.. - wtrącił Dan zastanawiając się jak zacząć temat. - Jakim cudem to on ? - zapytał jakby sam siebie.

- Nadal w to nie wierzę - powiedziała ociężale Jessy. - przecież Richy jest na to za dobrym człowiekiem.. - zamyśliła się.

- Zrobił to przez ten wypadek.. pisałam z nim trochę.. Jego wyjaśnienia były chaotyczne.. nadal nie wiem czy wszystko zrozumiałam - zaczęłam -Hannah czuła się winna za wypadek, więc chciała wyznać to policji, powiedziała to Richy'emu i Amy. Richy śledził dziewczyny... Hannah przestała widzieć halucynacje po pewnym czasie, a potem Richy zaczął naśladować człowieka bez twarzy i podążać za nimi... dlatego też terapeuta przepisał Hannah leki i dlatego ustawiła kamerę w swoim pokoju, ponieważ była pewna, że tym razem to prawdziwa osoba ją śledzi, a nie iluzja stworzona przez jej wyrzuty sumienia... Amy też nie powiedziała Hannah, że ona również widziała człowieka bez twarzy. Hannah znalazła coś i chciała pokazać go Amy, więc powiedziała jej, żeby spotkała się z nią w tym starym domu, ale Amy popełniła samobójstwo i ona o tym nie wiedziała... Richy zobaczył wiadomość i od razu dowiedział się o tej rzeczy, a pod wpływem impulsu, ponieważ był w szoku i w tym momencie spanikował, po prostu ją porwał. A później już nie było odwrotu jak tylko brnąć w to dalej, dlatego upozorował swoje porwanie a resztę już znacie - odetchnęłam z ulgą jak to wszystko powiedziałam..

- T-to jest..- zaczęła Jessy

- Pojebane - przerwał Dan - i to ostro - dodał

- Niestety - posłałam smutny uśmiech.

- A Jake? Nigdy nie był przez tak długi czas offline - zaczął Dan - hakerek zawsze wyskakiwał w najmniej oczekiwanym momencie - dodał by zapewne rozluźnić atmosferę, lecz nie pomogło.

- Jest w Kopalni - zaczęłam nerwowo bawić się dłońmi - Znaczy był.. jest.. nie wiem - schowałam twarz w dłonie - Nie odpowiada mi. Nie wiem czy udało mu się uciec. Byłam tam. Widziałam tylko Hannah i Richy'ego - wyjaśniłam - Oby sobie poradził i jakoś uciekł..

- Ej, będzie dobrze. Kto jak nie on? Zawsze sobie poradzi - powiedział Dan patrząc na mnie z nadzieją w oczach, uśmiechnęłam się na ten gest.

- Na pewno do ciebie napisze, jesteś dla niego ważna - powiedziała Jessy popijając herbatę. Prychnęłam na te słowa.

- Jakbym była ważna to nie znikał by bez słowa - powiedziałam

- Babo, a może zasięgu nie ma ? A jeśli uciekł, to musi się schować, daj mu czas - Dan żartobliwie rzekł i puścił oczko, aby najprawdopodobniej mnie rozśmieszyć.

- Mam taką nadzieję - rzekłam stanowczo.

- Cieszę się że cię widzę, w końcu , na żywo - odezwała się Jessy. Posłałam jej lekki uśmiech.

- Mamy tematów do nadrobienia, co? - zaśmiałam się

- Oczywiście - zgodziła się - Może, jak już to się uspokoi to całą grupką wybierzemy się do jakiś ciekawych miejsc i spędzimy czas, prawda że dobry pomysł? - zaczęła snuć plany, lekko się rozchmurzając - Bo zostajesz tu ? Tak? - dopytywała.

- Chcę, ale wzięłam ubrania na góra tydzień, a no i nie mam zbyt gdzie mieszkać - powiedziałam wzruszając się ramionami

- Daj że spokój, o mieszkanie się nie martw, jak wyjedziemy z tej okropnej chatki to zamieszkasz z kimś z nas. Drzwi dla ciebie są zawsze otwarte - powiedział stanowczo Dan.

- Ze mną. Będziesz mieszkać ze mną - wtrąciła rudowłosa, przekonując mnie do tego pomysłu. Zgodziłam się bez namysłu.

Bardzo chciałam żeby scenariusz całej naszej grupy razem się spełnił. Czułabym się bezpiecznie. Chciałabym z nimi wszystkimi porozmawiać, przede wszystkim z Jake.

- Cleo, Thomas, i Lily, odzywali się do was ? - spytałam wyrywając się z ciszy.

- Nie, nikt - powiedziała Jessy

- zajęci - powiedziałam - Nic dziwnego, myślę że przez noc to się wyjaśni - dodałam

- Jutro muszą tu wrócić, zostawili rzeczy, noi dwa niedziałające samochody. Najchętniej w świecie bym już wrócił do domu - powiedział Dan na co Jessy jednogłośnie się z nim zgodziła.

- Wcale się wam nie dziwię - powiedziałam - Co wy na to żeby pójść spać? Rano wstaniemy, wy się spakujecie i zobaczymy jak z ludźmi z grupki? - zaproponowałam

- Przydało by się - zgodziła się Jessy ziewając. Po Danie też było widać że jest zmęczony tym wszystkim, zresztą jak my wszyscy. - Chodź , wybierzemy ci pokój w którym będziesz spała - zaczęła Jessy wstając od stołu, co zaraz i ja zrobiłam, a Dan odniósł kubki do zmywarki.

Przed pójściem spać, jeszcze raz dokładnie sprawdziłam telefon, czy nikt nie napisał. Nawet się nie zdziwiłam - 0 powiadomień. Kurwa. Mam nadzieję że sen minie mi szybko, a rano obudzę się z jakąś wiadomością, z czymkolwiek, od kogokolwiek..

[ZAWIESZONE] Two meters above the ground ~ DUSKWOODOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz