14. Rozdział

21 3 0
                                    

-czesc -zapytał nieśmiało

- hej- skrzyżowaniami ręce na piersi.

Wyglądał dziwnie spokojnie. Uśmiechał sie lecz także rozglądał czasami na rożne strony.

- co sie tak rozglądasz?- zapytałam w koncu.

- paparazi.- odpowiedział tylko.

- jasne....- zakończyłam.

Nagle z łazienki wyszła Selena. W ostatnim momecie udało mi sie odskoczyć inaczej pewnie bym podzieliła jej los....

Spojrzała sie dziwnie na mnie a potem na Justina

- to wy sie znacie????- zapytała

Wstrzymałam oddech....niewiedzialam co Justin chce aby ona wiedziala....

- tak.-powiedział w koncu a ja zaczęłam promieniować - mówiłem aby uważała otwierając drzwi...

Moj promień został zagłuszony przez czarne chmury.

-aaaaa-odpowiedziała- to był lekki wypadek- zaśmiała sie- puść ja juz

Poczułam sie bardzo zle.... tak jakbym została zdradzona....jakby Justin wyrzekł sie mojej znajomosci z nim.

Spuściłam głowę i udałam sie w kierunku wyjścia.

-Lilly?- tuż przy drzwiach zatrzymał mnie głos Artura.- co sie stało? Wychodzisz?

- tak....przepraszam....zle sie poczułam.- wyszlam.

Co ja wyprawiam?

Moja siostra została porwana....podobno jestem władczynią jakiejś mistycznej krainy a w dodatku wyparł sie Justin naszej znajomosci.

Dlaczego sie tak przejmuje?

Powinnam sie skupić na konkretach. tak!
Musze znaleźć Vanesse sama. Teraz!

Ostatnio przenioslysmy sie do Marilli za pomocą tego naszyjnika moze teraz tez by mi sie udało?

Wzielam go do ręki i zapatrzyłem sie przez jakaś chwile...kamien cały czas wydawał mi sie jakby świecił.

Cały czas go dotykałam i nic...dlaczego?

Wtedy przypomniało mi sie co mówił Justin...mam sie skupić na miejscu.
Moze tak sie tam dostanę?

Zamknęłam oczy i zaczęłam myślec o krainie o drzewach, lasach i łąkach, o trójkątnym budynku nawet o Lensie.

Poczułam delikatny wiatr. Otworzyłam oczy i wszystko o czym pomyslałam nie było juz myślą....Naprawde tu jestem! Udało mi sie! Triumfalnie uśmiechnęłam sie do siebie!

Zaczęłam biec w stronę tak znanego mi budynku. Ze srodka wychodziła jakaś dziewczyna.

- przepraszam gdzie jest Lens?- zapytałam

- tam- wskazała ręka przestrzeń za budynkiem.

Był to taki mini park z ławką, oczkiem wodnym i wodospadzikami do których prowadziła kostkowa droga.

- Lens! Lens!- zaczęłam krzyczeć

Odwrócił sie.

- Lilly? Co ty tutaj robisz?- zapytał mnie.

-musisz mi pomóc!

- jak?-spytał

- powiedz mi gdzie jest Vanessa.

Oczami Vanessy:

Siedziałam w jakimś ciemnym pomieszczeniu przywiązana do krzesla.
Dzienne światło oślepiło mnie kiedy ktos wszedł do srodka. Był to mężczyzna silnie zbudowany. Patrzył na mnie cos zajadajac.

- wypuścił mnie!- wrzasnęłam- jestem panią tej krainy!

-ty?- zadrwił sobie mężczyzna- ty jestes nikim!...Niemasz dość klasy ani charakteru aby byc królewskiej krwi.

Zaczął sie smiac.

- co jak to nie jestem.....- urwał mi w pół zdania.

- nie jestes i nigdy nie bylas....- zaczął rechotać i brać następnego gryza czegoś

- daj mi jeść!- wrzasnęłam- mam jakies prawa.

- nie! Siedź cicho!

Szkoda ze Lilly tu nie ma wiedziała by co zrobic jest mądrzejsza i sprytniejsza niz ja....

- ale ja robiłam badania krwi i.....- znowu mi urwał

- twoja siostra tez je robiła?-pierwszy raz mnie o cos spytał

- tak- odpowiedziałam niepewnie

- widzisz nasz zaufany człowiek podmienił wyniki a to wszystko z powodu pułapki- uśmiechnął sie i wyszedl.

Cały czas to robił.... dawał mi jakies drobne informacje a potem wychodził.....Ta nie była taka drobna ale i tak nie powiedział mi wszystkiego.....

Jaka pułapka?

Zaburzało mi w brzuchu.
Jestem głodna i to bardzo.
A w dodatku mi zimno i mam dość....

Magiczne wakacjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz