002

400 29 12
                                    

Wszystko szło tamtego dnia gładko. Zero problemów, zero jakichś kłótni. Jedynie lekki zaczepki między Kavehem i Alhaithamem.

Kaveh pakował się na swoją podróż na pustynię. Pierwszy raz od dosyć dawna musiał znowu wyjechać z Sumeru i bił się ze swoimi myślami czy to na pewno dobry pomysł.

Żył cicho ciągle tym, że Alhaitham będzie załatwiał coś związanego z Akademiyą i bierze w tym udział Aether. Dalej nie dowiedział się czy ktoś jeszcze.

Nie lubił żyć w niewiedzy, ale teraz nie miał wyboru. Poniekąd pogodził się z tym, ale dalej niechętnie opuszczał miasto. Wolałby zostać w razie czemu jeśli mógłby jakoś pomóc.

Po jakimś czasie usłyszał ze swojego pokoju otwieranie drzwi frontowych. Wychylił głowę ze swojego wejścia i zdziwił się widząc w środku Tighnariego i Cyno. Nie chciał im przeszkadzać więc jedynie patrzył na nich w ciszy podczas, gdy oni rozmawiali dość cicho. Domyślał się, że to było spowodowane jego obecnością w domu.

Niestety nawet jego najcichsze ruchy nie uszły uwadze strażnika lasu.

– Kaveh nie ładnie podsłuchiwać. – Odezwał się nagle Tighnari i lekko uśmiechnął do blondyna.

Kaveh odwzajemnił uśmiech lekko niezręcznie i do nich podszedł.

– I tak praktycznie nic nie da się usłyszeć stamtąd.. – Powiedział i spojrzał na całą trójkę. – Co was do nas sprowadza?

Wtedy zwrócił uwagę jak Cyno i Tighnari spojrzeli na Alhaithama a ten ruchem głowy zaprzeczył czemuś. Był..  zakłopotany. Jako jedyny znowu nie wiedział o co im chodzi.

– Serio Alhaitham? Nie powiedziałeś mu? – Odezwał się nagle Cyno

– Im mniej wie, tym lepiej dla niego. – Stwierdził zielonooki, nie spoglądając nawet przez sekundę na swojego współlokatora. – Przynajmniej będzie spokojniejszy jak wyjedzie na pustynię.

–  No właśnie nie będę spokojniejszy! – Oburzył się nagle Kaveh i skrzyżował ręce na piersi. – Średnio interesują mnie twoje sprawy związane z Akademiyą, to prawda. Jednak tutaj nie chodzi tylko o ciebie.

Wszyscy zamilkli a uszy Tighnariego lekko opadły. Pewnie chciał wyjaśnić mu o co chodzi, ale to nie do końca była jego rola. Cyno widocznie zauważył ruch swojego kompana, bo od razu otoczył go swoim ramieniem, a następnie pogłaskał po głowie delikatnie pomiędzy uszami.

Alhaitham westchnął i spojrzał na Kaveha.

– Jak wrócisz to Ci wszystko wyjaśnię, okej? Idź pakować się dalej, bo niedługo musisz już wychodzić.

Blondyn przeklął pod nosem i ruszył szybkim krokiem do swojego pokoju. Najwidoczniej dowie się dopiero jak wróci z pustyni.

Sun and Moon || Kavetham (PRZENIESIONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz