012

440 36 15
                                    

Następnego dnia to Alhaitham poszedł z Collei się przejść. Kaveh pomimo tego, że uczęszczał do akademiyi i kilka lat już mieszka w mieście Sumeru razem z Alhaithamem, to i tak nie znał wielu miejsc. Alhaitham wiadomo też nie był miejscowy, ale spędził tu więcej czasu - więc więcej miejsc znał. Kaveh ten czas wykorzystał trochę na ogarnięcie w domu, zrobienie w końcu dla ich trójki jakiegoś domowego jedzenia. Nie był on najlepszy w gotowaniu, bo często jedli jednak na mieście, ale co nie co potrafił. Postanowił się teraz wykazać i zrobić coś potencjalnie dobrego i zjadliwego. Przez śledzenie ciągle przepisu, robienie tego strasznie niepewnie i ostrożnie zajęło mu to prawdopodobnie o wiele dłużej niż powinno, ale chociaż miał posiłek pachnący ładnie, a nie spalenizną. Nawet nie zauważył ile dokładnie czasu minęło, bo po chwili już usłyszał wchodzącego Alhaithama z Collei do domu.

– Kaveh jesteśmy. – Odezwał się Alhaitham i usłyszał jak skierowali swoje kroki do kuchni, pewnie poczuli zapach jedzenia. – Jestem zaskoczony, że ten dom stoi w całości.

– Hej! – Burknął Kaveh i skrzyżował ręce na piersi. – Przecież aż tak źle nie gotuje, sam mistrzem kuchni nie jesteś.

Alhaitham przekręcił oczami i spojrzał na nastolatkę, która jedynie stała i patrzyła na nich jak się przegadywali. Po chwili podeszła do Kaveha i się przyjrzała temu co ugotował dla nich. Uśmiech szybko znów zagościł na jej twarzy.

– Pachnie ładnie. – Stwierdziła krótko i poszła odłożyć do swojego pokoju rzeczy, które trzymała w rękach.

Kaveh się lekko uśmiechnął i zaczął nakładać jedzenie na talerze. Alhaitham trochę mu z tym pomógł, bo blondyn po prostu był zmęczony po całym tym gotowaniu, bo oczywiście zrobił tego trochę więcej niż planował, więc bardziej się namęczył nad tym. Gdy Collei już wróciła to wszystko było przygotowane w salonie. Usiedli by na spokojnie zjeść co trochę im zajęło przez spore porcje, ale jakoś się z tym uporali. Mieli się już rozejść jednak Kaveh ich przytrzymał jeszcze w salonie, gdy każdy wykonał swoją wieczorną rutynę.

– Jeśli wszystko będzie działać to.. – Mówił, grzebiąc trochę przy Mehraku i po chwili jego zwykle automatyczna walizka wyświetlała hologramem zatrzymany na samym początku film, oparty na jednej z legend Liyue o ich Bogu, Moraxie. – Voila! Trochę przerobiłem Mehraka jak was nie było i uważam, że oglądanie w ten sposób będzie nawet ciekawsze.

Odwrócił się do nich i uśmiechnął szeroko, zadowolony z siebie. Przerabianie i dorabianie nowych funkcji u Mehraka nie było czymś dziwnym czy nowym, Kaveh zawsze chciał by był on wielofunkcyjny. Używał on go do walki jak i do życia codziennego, co sprawdzało się bardzo dobrze. Mehrak często był użyteczny nawet podczas jego pracy jako architekt.

– Wow.. – Powiedziała zachwycona Collei i podeszła bliżej żeby się przyjrzeć.

Po chwili poszła bardzo szybko do pokoju Kaveha i przyniosła śpiwór, w którym początkowo miała tutaj spać, ale spała w pokoju Kaveha, więc był on ciągle w jej torbie. Rozłożyła go sobie na podłodze przed kanapą i usiadła wygodnie. Alhaitham sięgnął po koc przewieszony przez podłokietnik od kanapy i położył na kolanach blondyna.

– Mehrak, włącz. – Powiedział krótko Kaveh, a Mehrak jak mu kazano tak włączył film, który wyświetlał na hologramie.

Film się zaczął, Collei oglądała z zaciekawieniem a Kaveh otoczył się kocem, który wcześniej położył mu Alhaitham na kolanach. No a Alhaitham... siedział po prostu w ciszy i oglądał. Nigdy nie był bardzo ekspresyjny, ale Kaveh wiedział, że mu się to spodoba.

Zgasili światła jeszcze i skupiła się ich cała trójka na oglądaniu. Collei siedziała praktycznie w bezruchu i jej wzrok był tylko na hologramie tworzonym przez Mehraka. Kaveh podobnie, ale po chwili jego głowa była oparta o ramię zielonookiego współlokatora. Alhaitham nie spodziewał się tego, więc przez chwilę był spięty, jednak szybko się zrelaksował a jego ręka znalazła się wokół ramienia blondyna.

– Nie wiedziałem, że masz tak dobrą rękę do młodszych. – Mruknął cicho do niego Alhaitham, który przysunął do siebie odrobinę bliżej Kaveha.

– Sam nie do końca wiedziałem.. po prostu chciałem żeby dobrze zapamiętała pobyt tu. – Powiedział cicho i spojrzał na Alhaithama.

Alhaitham delikatnie uniósł kącik ust, które następnie lekko przycisnął do skroni blondyna, czego ten się jeszcze bardziej nie spodziewał i po kilku sekundach jego policzki zdobiła odrobinę widoczna czerwień. Kaveh wtulił się w niego bardziej i chował swoją czerwoną twarz w jego ramieniu. Po chwili pozwolił sobie na otoczenie Alhaithama drugą połową koca, który miał na swoich ramionach i kontynuował swoje bezwstydne przytulanie się do srebrnowłosego, któremu najwidoczniej też to nie przeszkadzało. Collei nawet nie zwróciła na nich uwagi, bo była tak wciągnięta w film.

Kaveh zdał sobie sprawę, że znów czuł motyle w brzuchu. Uśmiechnął się lekko na myśl o tym i wrócił do oglądania. Tym sposobem był to kolejny raz jak w jego głowie panował spokój.

Sun and Moon || Kavetham (PRZENIESIONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz