Maksymiliam, mimo ze poszedl spac o 22:00 spal tylko 4 godziny dzis. Nie mogl spac w nocy, bo do tatuazu zrobionego igla wdalo sie zakazenie. Spuchla mu cala reka. Musial isc do szpitala, ale byl bardzo zmeczony i nie mial sily jechac tramwajem. Nie mial juz zadnych znajomych, ktorzy mogliby go podwiesc, wiec zadzownil do mamy, zeby go zawiozla. Nie chcial sie tlumaczyc przed mama z tatuazu, bo i tak sie martwila ta jego cala emofaza... po prostu powiedzial jej, ze sie bardzo zle czuje.
W szpitalu calodobowym byla dluga kolejka. Byli tu rozni ludzie. Jedni z goraczka, drudzy z poparzeniami a inni z poodcinanymi konczynami. Wiele osob wchodzilo, wychodzilo, przybywalo ubywalo. Przed chwila wlasnie weszla dziewczynka lat 11, ktora przedawkowala monsterki. Przyszla chyba z babcia( ok 50-60 letnia kobieta, krotkie czerwone wlosy). Babcia stala za maksem i rozmawiala z pania z recepcji. Gdy wrocila do dziecka maksymilian spojrzal jej sie w twarz. Wygladala znajomo. Byla to pani krystyna markowicz. Maksymilian nie wiedzial czy przywitac sie z nia czy nie, ale ostatecznie sie przywital.
- dzien dobry- odpowiedziala niepewna
- Dzien dobry, to ja maksymialin
- O BOZE MAKS!! CO CI SIE STALO??!!!
- Zmienilem sie troszke. Czemu pani jest w szpitalu?
- kasia na zielonej szkole przedawkowala energetyki i zle sie czuje. A ty co tu robisz?
- Ah, zlamalem sobie reke- sklamal
Ich rozmowe przerwala pielegniarka, ktora zawolala maksymialiana do gabinetu, bo nadeszla jego kolej. Szybko poszlo, dali mu antybiotyk i zwolnienie lekarskie z pracy. Gdy wychodzil z gabinetu pani markowicz bo zatrzymala:
- maks, chcialbys przyjsc na dni szkoly, 18 czerwca. Dla absolwentow i uczniow. Prosze zrob to dla mnie.
- No dobrze- zgodzil sie i wyszedl.