2. Can't be worse, right?

235 20 3
                                    

Po nieudanym poranku u Ash'a, postanowiłem odpuścić sobie spotkanie z Brittany i jakiekolwiek wyjście gdziekolwiek tego dnia. Jedyne czego chciałem to wrócić do domu i zaszyć się w swoim pokoju do wieczora. Szybkim krokiem przemierzałem ulice Sydney, chcąc dotrzeć do domu. Wreszcie po dwudziestominutowym marszu dotarłem w upragnione miejsce. Jak na złość, deszcz przestał padać akurat wtedy kiedy znalazłem się pod drzwiami. Wypowiedziałem pod nosem wiązankę przekleństw i wszedłem do środka. Krzyknąłem tylko słowo oznajmiając, iż już wróciłem. Robiłem to zawsze chociaż szanse na to, że mama lub tatą będą w domu były praktycznie równe zeru. Oboje byli za bardzo zajęci pracą. Z boku, obok komody rzuciłem mokrą bluzę oraz buty, a plecak zarzuciłem na ramię i od razu pobiegłem po schodach na górę. Szedłem korytarzem szybko by uniknąć jakiegokolwiek spotkania z kimkolwiek, jednak nie dane mi to było ponieważ usłyszałem krzyk siostry.
- Calum!!! - Pisnęła, będąc jak mniemam w łazience, przez co stanąłem akurat przed drzwiami do własnego pokoju.
Klamka była już na wyciągnięcie ręki, jednak nie dane mi było jej nawet dotknąć. Stałem bez ruchu przed drzwiami do mojego małego królestwa, czekając na kolejny pisk. Westchnąłem ciężko kiedy usłyszałem za sobą kroki.
- Calum! - Krzyknęła dziewczyna, na co odwrociłem się w jej stronę.
Trzymała w dłoni jakąś kolorową butelkę, a jej mina wyrażała zażenownie.
- Tak? - Wydusiłem z siebie w końcu.
- Calum Thomas Hood! Ile razy ci powtarzałam żebyś nie dotykał moich rzeczy? A w szczególności szamponu? - Zapytała z żalem.
Nie mogłem uwierzyć, że robi tak ogromną aferę o jakiś środek czystości.
- Mali.. Błagam cię. Nie przejmuj się tak tym. To tylko głupi szampon, a mój już się skończył - odpowiedziałem spokojnie i chciałem znów odwrócić się w stronę pokoju, ale ręka brunetki na moim ramieniu, mnie powstrzymała.
- Co z tego, że to głupi szampon skoro ty nawet tego musisz się czepić żeby mnie zdenerwować! - wyrzuciła z siebie lekko wkurzona.
Ja natomiast myślałem, że w tamtym momencie ją zabije. Robiła aferę o coś tak mało ważnego, a w dodatku próbowała mi wmówić, że użyłem tego szamponu na złość jej. Nigdy nie zrobiłbym czegoś co miało zaszkodzić mojej młodszej siostrze celowo. Powinna przecież wiedzieć, że dla niej zrobiłby wszystko, natomiast jej nic. Ale najwidoczniej nie łatwo przychodziło jej zrozumienie tego. Mimo wszystko nadal starałem się trzymać emocje w środku.
- Myślisz, że robię to celowo? Żeby cię zdenerwować? - Spytałem zciskając dłonie w pięści.
No właśnie, starałem się być w miarę spokojny. Nie chciałem jej zrobić krzywdy, przez to, że miałem problemy. Jednak jej postawa nie pomagała mi w tym.
- Tak! Tak właśnie myślę! - Krzyknęła po raz kolejny tego dnia.
Ja jedynie westchnąłem ciężko na jej krzyk. Opanowałem się. Zrobiło mi się po prostu źle kiedy usłyszałem to z jej ust.
- Nie powinnaś - odpowiedziałem krótko i szorstko, po czym rozluźniłem zaciśnięte dłonie i zniknąłem za drzwiami pokoju, nie dając dziewczynie szansy na odpowiedź.
W środku uśmiechnąłem się lekko sam do siebie i rzuciłem plecak na podłogę. Jakieś trzy razy go kopnąłem i od razu było mi lepiej. Nagle zrozumiałem dlaczego ludzie mają takie problemy z emocjami... Jedni kryją je w sobie, bo nie chcą krzywdzić innych, mimo, iż to cholernie trudne, a potem sami przez to cierpią. Natomiast drudzy wyładowują swoje emocje. Na ludziach... Czy przedmiotach.
Można by powiedzieć, że należałem do drugiego typu, ale ja stałem dosłownie po środku. Moje emocje zależały od sytuacji, co było jeszcze trudniejsze niż ukrywanie ich w sobie. Starałem się być rozsądny i taktowny, co też dobijało się na mojej psychice. Odkąd zaczęliśmy się z chłopakami kłócić, czułem się jak tykająca bomba. W każdej chwili mogłem wybuchnąć, czego naturalnie nie chciałem... I wszystko dlatego, że nie potrafiłem obchodzić się z emocjami. Zaśmiałem się cicho i zmierzwiłem dłonią włosy. Chwilę jeszcze rozglądałem się po pokoju i myślałem co zrobić teraz, jednak mało przychodziło mi do głowy. W końcu zasłoniłem rolety i położyłem się na łóżku wtulając w poduszkę. Przymknąłem na chwilę oczy, ale przypominając sobie o mojej dziewczynie otworzyłem je i wyjąłem z kieszeni telefon. Zdecydowałem się na wysłanie sms-a.

Do Brittany: Hej Britt. Przepraszam ale nie wpadnę dzisiaj. Nie czuję się najlepiej. Może jutro.
Cal xo

Po wysłaniu tej krótkiej wiadomości poczułem się jeszcze lepiej niż po kopaniu plecaka. Mimo wszystko nie było mi źle z tym, że okłamywałem moją dziewczynę. Chociaż... Czy okłamywałem? Napisałem tylko, że nie czuję się najlepiej. Miałem na myśli stan psychiczny, więc... To było zgodne z prawdą. Miałem przestać o tym rozmyślać. Wstałem jeszcze z łóżka, po to by zdjąć wilgotną koszulkę, po czym znów wróciłem na mebel. Ułożyłem się wygodnie, wtulając w poduszkę, a po odłożeniu telefonu na szafkę, po prostu zasnąłem. Nie myśląc juz więcej. A przede wszystkim zapominając o zmartwieniach.
__________________
Mamy drugi! ;)

Fame | C.HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz