Obudziłem się późnym wieczorem. Ekran mojego telefonu po raz kolejny się zaświecił, a samo urządzenie zawibrowało. Nie liczyłem który to już raz, ale do setki na pewno doszło. Chłopaki wciąż dzwonili. Jeśli nie Luke to Ashton. Nie wiem dlaczego to robili, i tak nie miałem zamiaru zmienić zdania. Widocznie trudno im to przychodziło, najmądrzejsi przecież nie byli...
Miałem już dosyć. Kompletnie dosyć. Byłem zmęczony, tym, że ludzie mówili mi jak mam żyć. Wyciągnąłem dłoń i zdjąłem telefon z szafki nocnej. Wszedłem na twitter'a i omijając wszytskie możliwe powiadomienia, napisałem dwa krótkie tweety. Bałem się tylko reakcji fanów. Cholernie się bałem...Tweet: Chce was wszystkich przeprosić. Mam złe wieści na temat koncertu w piątek.
Tweet: To będzie mój ostatni koncert z 5SOS. Odchodzę.
W mojej głowę kłębiło się tysiące myśli. Oczywiście mogłem wszytsko odwołać. Usunąć tweety i napisać, że to Mike robi sobie ze mnie żarty, ale nie chciałem. Nie chciałem znów się w to wszytsko plątać. Z wahaniem wszedłem w ustawienia konta i zablokowałem je. Nie chciałem usuwać, więc to była jedyna opcja żeby na chwilę uwolnić się od zmartwień.
Przecież musiałem przygotować się na gorsze problemy.
__________________
Trzeci! :)