4. Ceremonia życia

143 4 0
                                    

Dzień przed ślubem

Caroline
Właśnie zakoczyłam z dziewczynami ostatnie poprawki . Dzień minął nam szybko - ja i Lena poszłyśmy z Hayley , aby wybrała sobie i nam bukiety ślubne . Zaskoczeniem było , że nie wybrała niebieskich , tylko biało - różowe . Sama zaś miała granatowe róże . Rebakah miała z nas wszystkich najwięcej pracy . Musiała ogarnąć gości , którzy zjeżdżali się z prawie każdego kontynentu- pannie młodej bardzo zależało , by każda wataha , która jest troszeczkę związana z nią, pojawiła się na ślubie. Większość z nich to były wilkołaki , ale zdarzały się hybrydy . Słowo mieszaniec przypomniało mi jednego - Taylera , który pewnie teraz pieprzy się w piekle. Byłam wkurzona , że tak mnie potraktował , zasługiwał na karę z rąk Klausa. Skąd wiem - od pierwotnej blondynki, kiedy jej się użalałam z tego co mi zrobił Lookwood . Wewnętrznie chciałam podziękować Mikaelsonowi za to , że go zabił , jakolowiek to okrutnie brzmi. Powstrzymywałam się, bo tak jak i pewnie on , chciałam go zobaczyć dopiero na ceremonii. Bałam się jego reakcji na mnie , co do mnie powie , czy czuje to samo co ja do niego ? Ale zaraz , przecież ja do niego nic nie żywię .

Klaus
Moje obrazy zabrał samochód dostawczy , który zawiózł je do rezydencji, w której Rebekah ma je odebrać nie pokazując nikomu . Nie ufam jej dokońca , ale nie było innego wyboru. Nie chciałem w to angażować Caroline , bo na niektórych obrazach widnieje jej podobizna, a wolę jej sam to pokazać , kiedy blondynka się zgodzi. Z coraz większą niecierpliwością czekam na ceremonię. W końcu to ja będę odprowadzać Hayley do ołtarza , gdyż nie ma tak bliskiej rodziny by komuś zaufać , a Elijha się uparł bym to był ja. Zbliżamy się do mojej wymarzonej chwilii od 3 lat ...

Rebekah
Zastanawiam się dlaczego mam tyle na głowie , w końcu to nie mój ślub do cholery!!! Caroline i Lena pomagają jak mogą, ale pracy jest po nasze możliwości. Biorę rolę organizatorki ostatni raz . Całe to zamieszanie i przygotowania przypomniały mi o przyjęciu , które organizowałam stodwadzieściaosiem lat temu. Moje postanowienie , które sobie postanowiłam , właśnie złamałam .

128 lat temu
Kol kończył wysyłać listy do zaproszonych gości , kiedy przyszedł Elijha .

- Wszystko gotowe na bal. Niklaus nie powinien się pojawić , zadbałem o to. - powiedział , a ja odetchnęłam z ulgą. Pierwotna hybryda miała przez ostatnie stulecie żądzę mordu i łatwo mógł zniszczyć moje przyjęcie.
Bal trwał już dobre pół godziny , kiedy przez okna wleciała oderwana głową od ciała jednego z zaproszonych . Większość wampirów uciekła, a my wiedzieliśmy , że to sprawka mojego brata . Słyszeliśmy kroki , które kierowały się w naszą stronę.

- Witaj siostro i bracie i bracie ? Gdzie zgubiliście Kola?- zapytał głupio Klaus.

- A no tak spotkałem go po drodze , był dla mnie bardzo nie miły , dlatego otrzymał najmniejszą z możliwych kar. - odparł dumny z siebie .

- Mam rozumieć, że zasztyletowałeś naszego brata , a teraz chcesz nam zrobić to samo? - zapytał Elijha.

- Nie to miałem na myśli. Po prostu zastanawiałem się dlaczego mnie nie zaprosiłaś , siostro ? - zapytał mnie a już nie wytrzymałam.

- Właśnie dlatego Klaus. Po byś wszystko zniszczył , to było dla mnie bardzo ważne przyjęcie. A ty je zepsułeś ! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego lecz ten szybkim ruchem wbił mi nienawidzony sztylet.

Elijha
- Mnie też zrobisz to samo Niklaus? Bo tak tylko potrafisz wyładować twój gniew , tak ? O co Ci znowu chodzi ? - zapytałem , trochę bojąc się o moje życie.

- Do ciebie mam trochę inne plany bracie. Jeśli nie chcesz skończyć jak naszą siostrzyczka to pomóż mi zabić watahę wilkołaków na wschodzie Brazylii. - powiedział , powoli zbliżając się do mnie.

TRUE LOVE ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz