11. Walka

302 24 32
                                    

Mam nadzieję ,że mój przeciwnik będzie dobry.

Walka która aktualnie trwała właśnie się skończyła. Momo walczyła z kosmitką która nazywa się Mina i wydaje się nawet spoko. Mina zwyciężyła co było oczywiste raczej.

- To teraz ostatnia para czyli Denki przeciwko Deku.- powiedział All might-

- Panie All mightcie ja chyba nie chcę walczyć z nim... boję się co mi zrobi.- powiedział smutny Denki-

- Nie martw się chłopcze! On nie ma pewnie w ogóle umiejętności walki. Pokonasz go jednym ciosem.- pocieszył go-

- Tak mu zbiję pysk ,że go nie poznasz. Jeśli bym tylko mógł to i tobie bym najebał staruchu.- warknąłem-

- Spokojnie Izu, nie ma co się denerwować.- powiedział Dabi-

- Nie będę kurwa spokojny!- krzyknąłem i w moich dłoniach pojawiło się trochę mojego daru- Żaden jebany chuj nie będzie mówił ,że nie umiem walczyć! Najebę na ciebie do mojego ojca ,że obrażasz mnie łysa kurwo!- krzyknąłem ostatnie zdanie do All mighta-

- Uspokój się bo znowu będę ci wpychał na siłę tabletki na uspokojenie tak jak rok temu. Poza tym jak denerwujesz się to przypominasz swojego ojca. Wygląda jak by miał cię zabić oraz twoją całą rodzinę i jak się wkurzy to ci najebie. Pamiętam jak podczas jednego ataku walczyłem z nim... od tamtego momentu boję się tego faceta.- powiedział załamany Dabi-

- Współczuję ci Denki. Jak coś to nie odwiedzę cię w szpitalu.- powiedziała różowa dziewczyna do chłopaka-

- Kurwa właź i napierdalamy się bo mam dość już.- powiedziałem wchodząc na pole do walki-

Blondyn z błyskawicą staną na przeciwko mnie. Usłyszeliśmy sygnał zaczynający walkę. Chłopak zaczął biec w moją stronę s z jego rąk wydobywał się prąd. Kiedy miał mnie już dotknąć ja podskoczyłem do góry robiąc unik. Darem odepchnąłem się jeszcze bardziej w górę. Złapałem chłopaka darem i wybiłem go w powietrze wyżej ode mnie. Sam wylądowałem na ziemi ,a jego chwyciłem w locie ponownie darem i rzuciłem z całej siły na ziemię. O boże jak jego teraz wszystko boli pewnie. Na sto procent złamałem mu coś. Kiedy on nie mógł się pozbierać z ziemi ja podszedłem do niego niego i kopnąłem go w brzuch. Następnie schyliłem się i chwyciłem z jego rękę. Złamałem ją w pół a chłopak tylko wrzasnął. Jak ja mu współczuję. Ponownie złapałem go darem i podniosłem po czym rzuciłem go na drugi koniec pola bitwy. Chłopak nawet nie miał siły krzyknąć z bólu. Ja podszedłem do niego ponownie. Złapałem go po czym uderzyłem z pięści w klatkę piersiową ,że słyszałem jak żebra mu pękają. Słyszałem tylko krzyki uczniów do All mighta aby zatrzymał mnie zanim go zabije. Kiedy All might podchodził to mnie aby mnie odciągnąć od chłopaka ja chwyciłem go darem i tak jak wcześniej Denkim rzuciłem nim daleko.

- Denki nie mam zamiaru cię zabijać. Jesteś tylko nieszczęściem który na mnie trafił. Uleczę cię darem więc za godzinę powinno być już wszystko okej.- powiedziałem-

Podniosłem delikatnie chłopka do siadu i położyłem dwie ręce na jego głowie po dwóch stronach. Użyłem mojego daru leczenia i wszystkie rany zaczęły świecić na zielono. Jakieś światło próbowało się przebić z środka jego ciała czyli kości też zaczęły się zrastać.
Widziałem konta okiem jak na boisko treningowe na którym się znajdywaliśmy wbiega tata razem z pielęgniarką szkolną. Pielęgniarka podeszłe do nas i zapytała co robię.

- Używam mojego dary leczenia. Dość bardzo skrzywdziłem chłopaka więc go leczę. Mój dar jest szybki i dobry więc uleczę go w mniej niż godzinę.- powiedziałem-

- Aż tak bardzo pobiłeś go z darem leczenia?- zapytała-

- Mam też drugi dar. Podczas tej walki rzucałem go o ziemię i łamałem mu kości więc chłopkowi chyba starczy przygód.- powiedziałem-

- Dobrze chłopcze ja go już uleczę a ty zmykaj.- powiedziała miła staruszka-

Wstałem z kolan i podszedłem do mojego ojca drącego mordę na All mighta. Może rzeczywiście jesteśmy do siebie trochę podobni?

- CZY TY MYŚLISZ?! Jesteś bohaterem numer jeden. JEBANYM NUMER JEDEN I NIE WIESZ JAK MASZ W TAKIEJ SYTUACJI SIĘ ZACHOWAĆ?! Jeśli kurwa mój syn był by potencjalnym złoczyńcą i by czekał na monet aby kogoś zabić to zabił by Denkiego!  Widziałeś jak mu kurwa łamie kości i ogarnąłeś się dopiero jak uczniowie zaczęli krzyczeć?! Ty jesteś chujem a nie bohaterem! Jeszcze jak nieudolnie próbowałeś powstrzymać go to on cię zdołał cię jeszcze odepchnąć. Wiem ,że stać cię na więcej ale wiem też ,że Izuku umie walczyć i mógłby nawet z tobą walczyć i cię nieźle sprać fizycznie i też słownie. Powinieneś docenić przeciwnika a nie patrzeć na jego rangę. Teraz będę musiał zgłosić to do dyrektora bo to jest masakra z tobą. Nie nadajesz się kurwa!- opierdalał All mighta-

- Tatuś super ci idzie! A po za tym on mnie chciał ośmieszyć ,że nic nie umiem i mnie to bardzo obraziło... smutno mi przez niego tato.- powiedziałem smutny-

- O kurwa tak nie będzie!- krzyknął tata i zaczął wyjaśniać All mighta-

Do mnie podszedł Dabi i mnie przytulił.

- Nic ci nie jest słodziaku?- zapytał-

- Wszystko dobrze.- powiedziałem-

- Jak się czujesz ,że dodajesz oliwy do ognia?- zapytał Dabi-

- Bardzo dobrze. Należy się mu.- uśmiechnąłem się-

- Jak drzesz się na kogoś to wyglądasz i zachowujesz się jak twój ojciec. Tylko ,że on umie się opamiętać a ty byś już tego All mighta zadźgał.- powiedział-

- To nie moja wina ,że ja po prostu łatwo się denerwuje i nie panuję nad sobą.- powiedziałem-

- Polecę twojemu ojcu chyba te tabletki na uspokojenie to będzie ci je dawał.- powiedział Dabi-

- NIE! One były obleśne i nie fajne.- krzyknąłem-

- Ale wiesz jak słodko wyglądałeś jak byłeś spokojny i siedziałeś zwinięty tak słodko na kanapie prawie zasypiając. To było takie urocze!- zaczął się zachwycać-

Nie odezwałem się już. Po chwili mój tata uspokoił się i wszyscy poszliśmy do szkoły tylko ja przebrałem się ponownie w strój pokojówki.

Kiedy szliśmy poczułem się bardzo zmęczony. To pewnie od użycia daru leczenia. Jest bardzo dobry i szynki ale strasznie męczy. Złapałem za koszulkę Dabiego i lekko ją pociągnąłem-

- Co słodziaku?- zapytała-

- Spać bardzo.- powiedziałem ziewając-

Chłopak nic już nie mówiąc wziąłem mnie na ręce. Ja wtuliłem się w niego i zamknąłem oczy. Jutro wycieczka więc trzeba się spakować. Po krótkim czasie zasnąłem w jego rękach.

————————————————————————
1004 słowa. Znowu mam 1%! Mam nadzieję ,że rozdział wam się podoba a ja was żegnam pa pa!
Wiatraczek~~

Rodzina /dadzawa/bakudeku/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz