14

6.8K 165 73
                                    

Relaks I spokój, to coś czego każdy z nas potrzebuje. W ciągłym biegu, kiedy co chwilę musimy wykonywać zadania, być skupieni na odrabianiu lekcji I nauce do sprawdzianów, czy kartkówek.

Strach przed tym czy zaliczysz klasówkę, a następnie zdasz szkołę, właśnie przez takie rzeczy jest brak czasu dla siebie I ciężko znaleźć odrobinę chwili na odpoczynek, a kiedy już ten czas się znajdzie, to można go nazwać cudem boskim.

No przynajmniej u mnie.

— Boże, mam już dość! Zabijcie mnie - mruknął Li zakładając ręce na twarz.

— Zdałeś jełopie, już nie dramatyzuj! - westchnęła głośno Emi. Położyła dłoń na ramieniu chłopaka I zaczęła go klepać po ramieniu. - Kto jak nie ty?

Zaśmiałam się pod nosem I zaczęłam dalej czytać menu. Aktualnie znajduje się wraz z moimi przyjaciółmi w małej, przytulnej kawiarence. Jest to jedno z naszych ulubionych miejsc, gdzie przychodzimy w każdy piątek po szkole, aby odpocząć, wypić kawę I zjeść dobre ciasto. Kawiarnia nosi nazwę SMILE COFFEE. Wnętrze jest naprawdę przytulne, a jego kolory błękitu pomieszanego z bielą dodają fajnego klimatu. W środku znajdują się również Led-owe światła, które subtelnie oświetlają. Co najbardziej mi się podoba w niej, to wygodne, miękkie fotele w kolorze turkusu.  Na ścianach zawieszone są obrazy, a także gdzieniegdzie stoją doniczki z wielkimi kwiatami. Kelnerzy są również przesympatyczni, co dodaje większego komfortu.

— Mam ochotę wyjechać na wakacje. - mówi Liam z przygnębionym głosem. Wbija swój wzrok w jakiś niezidentyfikowany punkt I robi smutną minkę.

— Gdzie? - pytam spoglądając na niego zza karty. - Może się wybiorę z tobą.

— Hm.. Lecimy na marsa?

Spojrzałam najpierw na niego, później na blondynkę I razem po chwili wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Okej Liam, to totalny kretyn, ale nie wiedziałam, że z nim jest tak źle, bo w tym momencie pokazał, że jest jeszcze głupszy niż był.

— Nie ma sprawy. Ogarnie się jakoś ten temat - zażartowałam.

— Czemu akurat Mars? - zapytała Emily z uniesioną brwią

— Bo lubię batony Marsa i tak mi się jakoś skojarzyło. Może będzie tam multum tych batonów?

Przygryzłam dolna wargę, by nie wybuchnąć śmiechem.
Uwielbiam ich.

Kolejny ciężki tydzień szkoły za nami, ale za to przed nami cudowny weekend. Oczywiście cudowny w wersji ironicznej, bo muszę odbyć karę za kradzież ciuchów pewnego idioty. Jeszcze na domiar złego ciocia Alexis zaprosiła moją cudowną rodzinkę na kolację. Tak zwana rodzinna integracja, bo w końcu Noah, to mój chłopak, a nasze matki się przyjaźnią sporo czasu. Poza tym, ciocia chce nam przedstawić Hugo, którego zdążyłam już poznać.

Niestety.

— Vi?

Unoszę głowę zza menu I spoglądam pytająco na przyjaciela, który głową wskazuje na kelnerkę, która chwilę temu przyszła. Lekko zdezorientowana odchrząkuję I uśmiecham się do dziewczyny.

— Witam, co podać? - pyta uprzejmie z promiennym uśmiechem, który sprawia, że wokół panuje przyjemna aura.

— Oh. Poproszę Shake'a truskawkowego I biszkopt z kremem truskawkowo-śmietankowym, to wszystko.

Kiedy wysoka, szczupła dziewczyna z pięknymi brązowymi włosami i ciemnymi koloru oczami zapisuje w notatniku moje zamówienie, kątem oka spoglądam na przyjaciółkę, która szepcze coś do Liama podśmiechując się przy tym. Byłabym idiotką, gdybym nie skapnęła się, że temat jest o mnie. Od tygodnia nabijają się ze mnie I to jeszcze z tematów, które za każdym razem mnie dobijają, gdy tylko je poruszą. Przewróciłam oczami I oddałam kelnerce menu.

CorruptionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz