36

6.2K 137 89
                                    

Kiedy budzę się, czuję lekkie mrowienie w ciele i delikatne bóle oczu.

Spałam tylko 3 godziny.

Słońce powoli unosi się na niebie, a ja wdycham świeże powietrze, które dochodzi z otwartego okna.

Stawiam delikatnie kroki na miękkim dywanie, czując się tragicznie. Weszłam do łazienki, aby trochę doprowadzić się do porządku, a kiedy spojrzałam w lustro ujrzałam w nim zmęczoną życiem dziewczynę, która wygląda dosłownie, jak trup.

Wzdrygnęłam. się lekko na ten widok, przez co podeszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam kurek z ciepłą wodą.

Ciepłe krople deszczu spływające po moim ciele rozpływają się w miłym i relaksującym dotyku.

Odczułam niemałą ulgę, gdy woda zmyła ze mnie część zmartwień i tego ciągłego napięcia.

Delikatnie wylewam szampon na dłonie, a jego konsystencja gładko sunie przez moje palce.

Rozprowadziłam szampon po swoim ciele, zaciągając się jego malinowym zapachem.

Założyłam swój brązowy dres, który otula moje ciało w miękkimi, przyjemnym materiale. Czuje się, jak gówno i nawet założyłam dres o podobnym kolorze.

Ciekawie.

Owinęłam swoje włosy w ręcznikowy turban, aby wchłonąć nadmiar wody, a następnie wysuszyć je suszarką.

Moje myśli znów zaprząta list od Michaela i ta pieprzona wiadomość.

Spotkanie.

Przez jebane wścibskie ego, wplątałam się w popieprzoną grę ze złymi ludźmi. Niestety zdałam sobie z tego sprawę zbyt późno, a teraz odwrotu nie ma.

Do tego informacja o ślubie matki. Nie powiem, ze mnie nie zdziwiła, bo cholernie zszokowała. Jednak.. to w miarę dobra informacja. Niech biorą ślub. To jej życie i jej decyzje.

Drżącymi dłońmi chwyciłam suszarkę i zaczęłam je suszyć, a palcami przejeżdżałam po pasmach włosów, układając zgodnie z moimi upodobaniami.

Nie miałam ochoty myśleć o tym, co wczoraj przeżyłam. Nie chcę myśleć o Michaelu i o tym, jakie czeka mnie zadanie w ramach prawdy. Jednak.. to nie daje mi spokoju.

Zeszłam po schodach do kuchni, gdzie ujrzałam Caroline, czytającą gazetę.

Świetnie.

— O, Vi. - Zaczęła, a mnie zrobiło sie duszno. - Obudzilaś brata?

I to jeszcze jak.

Jednak nim odpowiedziałam zadzwonił jej telefon. Zmarszczyła brwi i odebrała.

— Halo? Tak, przy telefonie. Rozumiem. Że co?

Tym razem to ja zmarszczyłam brwi i odwróciłam sie w stronę blatu, gdzie zaczęłam robić kawę. Jednak uchem dalej podsłuchiwałam rozmowy.

— A nie możemy jakoś zapobiec tym wyścigom? Przecież to są jakieś kpiny! Czy wy jesteście na tyle ułomni, żeby pozwalać na takie rzeczy?

Cholera.

Mam to gdzieś. Ten wyścig nie ma się odbyć i macie tego przypilnować. Brakuje wam tragedii? Nie, teraz nie mogę rozmawiać. Porozmawiamy później, cześć. - Westchnęła. - Co jest z ta młodzieżą nie tak.

— Co jest? - zapytałam, odwracając się. Matka spojrzała na mnie pilotowanym spojrzeniem i już otwierała buzie, ale przeszkodził krzyk brata.

— Victoria! Zabije ciebie.

CorruptionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz