33

5.1K 159 84
                                    

C.D
————————————————————————
Kiedy w końcu, jakimś cudem znalazłam się w hotelu i jakimś jebanym fartem dotarłam pod drzwi od mojego pokoju, w końcu mogłam odetchnąć z ulgą.

Czuje się dosłownie, jak wrak po imprezie.

Zaczęłam szukać kluczy w torebce, ale jak na złość nie mogłam ich znaleźć.

Błagam, że je mam.

Całe szczęście znalazłam, ale już na nieszczęście kiepsko mi szło wkładanie go do zamku. Dosłownie moje zręczności zawodzą.

— Kurwaa - mamroczę pod nosem.

— Może pomóc, wiedźmo?

I jak cholerny zły sen musiał zjawić się on. Zdecydowanie powinnam wykonać kąpiel oczyszczającą, bo ten demon jest jak przydupas.

— Spierdalaj - mruknęłam, a chłopak westchnął.

Zrobił krok w moja stronę, przez co od razu uniosłam dłoń.

— Nie podchodź zmoro nieczysta. Kurwa brakuje tylko krzyża.

— Co? - zaśmiał się, a ja uniosłam brew.

— Jesteś idiotą. Jak mogłeś rozgadać, że mam jakiegoś pierdolonego ebola? Jesteś psychiczny.

Brunet ponownie się zaśmiał, a następnie pokręcił głową, przegryzając dolną wargę. Chwile zagapiłam się na niego, ale po dosłownej chwili znowu powróciłam do zamku.

Pierdolone badziewie nie chce wejść.

Jesteś tak schlana, że będziesz do rana wkładać ten klucz - rzekł, a mnie zrobiło się już duszno.

— Dam radę, a ty daj mi spokój i sobie idz - zacisnęłam zęby, ale po chwili zmieniłam zdanie. - Dobra, pomóż.

Chłopak wziął ode mnie klucz i jednym ruchem włożył go do zamku, przez co przewróciłam oczami. Odkluczył drzwi, a następnie otworzył je, wiec weszłam do środka. Jednak natychmiast wystawiłam dłoń w jego kierunku, by nawet nie myślał o wejściu.

— Nie, nie i nie. Ty idziesz do siebie. Ja idę do siebie, czaisz? - uniosłam brwi, a chłopak zmarszczył. - No nara, pajacu.

Chwyciłam za drzwi żeby je mocno zatrzasnąć, a następnie odwróciłam się, by dotrzeć do swojej sypialni. Jednak na moje nieszczęście (kolejne) jego noga w ostatniej chwili zatrzymała je i wszedł do środka.

Pierdolona makabra.

Mam ochotę jebnąć na niego jakieś czary. Abrakadabra jebac cię makabra.

— Czego chcesz? - odwróciłam się z założonymi rękoma. - Lepiej nie podchodź, bo ciebie zarażę.

— To zaraź. - Powiedział uwodzicielskim tonem, a mnie zmiękły nogi, gdy zbliżył się do mnie. - Możesz nawet ukarać, jeśli zechcesz.

— Dlaczego to powiedziałeś?

Chłopak westchnął i przejechał dłonią po swoich ciemnych włosach. Wlepił wzrok na podłogę i wzruszył ramionami.

— Po prostu.. kurwa nie wiem. Temu chujowi na jednym i tak zależało, wiec pozbyłem się szkodnika.

Że co prosze?

— Oh przepraszam bardzo, ale to nie twój interes kto mnie dotyka lub z kim mam zamiar coś robić, a szkodnikiem to ty kurwa jesteś.

— Ciekawe kurwa, wiesz? Bo gdyby nie ten szkodnik, którym mnie nazwałaś, to zostałabyś wykorzystana i to kurwa jebany drugi raz.

CorruptionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz