Radosna atmosfera udzielała się wszystkim obecnym, ten moment był magiczny .
Chciałbym żeby moja rodzina była chociaż trochę jak ta Carla.
Naprawdę cieszyłam się, że mimo apokalipsy zombie udało mi się na trafić na takich cudownych ludzi , lepszych sobie nie mogłam wymarzyć.Ten wieczór mógł trwać wiecznie, lecz tą chwilę przerwał daryl wypowiadając słowa, które chwilę później rozpętały ogień.
-Gdzie do cholery jasnej jest mój brat?-Spytał z frustracją w głosie.
Rick puścił syna i głośno westchnął.-Zanim ci to powiem prosił bym cię o zachowanie spokoju.
-Nie żyje?-Przerwał mu Daryl.
-To nie do końca tak... -mężczyzna nie wiedział jak to dobrać w słowa.
-Przypiąłem go kajdankami do dachu!-Wtrącił się t-dog bardzo zakłopotany.
Daryl chciał się na niego rzucić ale Rick go powstrzymał.
-Słuchaj on stanowił dla nas nie bezpieczeństo chciał zabić T-Doga!-Odparł rick oschłym głosem.
-Kim ty kurwa jesteś żeby mówić mi czy mój brat jest niebezpieczny czy nie .
-Rick Grimes-Oznajmił.
-Rick Grimes?-Po tych słowach mężczyzna rzucił się na Ricka ale Shane mu przerwał.
-Uspokój się nie wiadomo czy nie żyje-Shane próbował uspokoić mężczyzn.
-Nie wiadomo ?-Prychnął Daryl.
-Zostawiliście go na dachu przypiętego a po za tym tak ciężko było wam go odpiąć ?-Powiedział na jednym wdechu.
-Próbowałem przysięgam ale ... kluczyki wpadły do studzięki-Powiedział t-dog z głową spuszczaoną w dół.
-Ale zabezpieczyłem drzwi sztywni nie powinny się przez nie przedrzeć .
Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko wziął kusze i poszedł do lasu Shane próbował go powstrzymać jednak z marnym skutkiem.
Minął jakiś czas i każdy wrócił do swoich zajęć ja z uśmiechem w patrzywakam się w Lori Ricka i Carla było to najsłodszą rzeczą jaką dziś zobaczyłam .
Po chwili rick coś powiedział Carlowi poklepał go po głowie i poszedł sobie , Carl chwilę błądził wzrokiem ale wkońcu zatrzymał się na mojej osobie pokiwałam mu a on zaczął iść w moja stronę.
Gdy usiadł obok poprostu się do niego przytuliłam.
-Carl tak się cieszę!-Powiedziałam szczerze na co on się uśmiechnął.
-Musisz poznać mojego tatę Mad napewno cię polubi .
-Jasne ! Mam taką nadzieję-Bardzo chciałam poznać się bliżej z rodzicami Carla wyglądają na kochanych ludzi.
-Napewno cię polubi skoro ja cię lubię!-Powiedział entuzjastycznie.
Chwilę jeszcze pośmiałam się z młodym grimsem po czym moja mama zawołała nas na kolację.
Carl poklepał mnie po plecach po czym już po chwili byliśmy przy ognisku .
Wzasadzie była to obiado kolacja no ale cóż wszyscy usiedliśmy na kłodach i piękach tylko Sophia I jej rodzice rozpaplli małe ognisko obok nas .
Przystaplismy do smażenia ryb Shane podał trzy ryby Ed'owi a następnie rozdał każdemu przy naszym ognisku .
Morales rozmawiał z żoną I dziećmi ,Lori przytulała się do Ricka, Jim rozmawiał z jacuqi , Moja mama rozmawiała z Dalem, Andrea i Amy śmiały się do siebie na wzajem , Shane i T-Dog poprostu pusto patrzyli się w ogień, a ja miałam głowę opartą na ramieniu Carla.
-Ed umowa była taka że ogień ma być minimalny, chcesz zwabić nam tu całą gromade sztywnych?-Zaczął rick na co ed wzruszył ramionami.
-Okej w takim razie Carol wyjmij to-Powiedział obojetnie rick spojrzał sie na niego z pogardą.
Carol siłowała się z pieńkiem nie mogłam na to patrzeć i po chwili zapytałam.
-Pomóc pani ?-Naprawdę nie mogłam patrzeć na kobietę która robi wszystko kiedy jej mąż zrobił by to z łatwością.
-Nie trzeba słońce dziękuję że pytasz-Powiedziala finalnie wyjmując pieniek.
To jak Ed traktuje żonę strasznie mnie irytuje Carol jest Bardzo dobrą kobietą i nie zasłużyła sobie na takie traktowanie .
-Hej dzieciaki i ty Dale!-Pojdzicie że mną na chwilę chce wam coś pokazać.
Frustracja zamieniła się w ciekawość byłam bardzo ciekawa co ta chce nam pokazać ja Carl I dzieci Moralesa szybko poszliśmy za kobietą Sophia też chciała ale ed jej stanowczo zabronił.
Kobieta zaprowadziła nas do kampera gdy wszyscy się zatrzymaliśmy zaczęła wyciągać coś z kieszeni.
-Wzasadzie to nic takiego ... Wybaczie że odciągnęłam was od ogniska , Amy ma jutro urodziny chciałabym żebyście doradzili mi czy mogę jej dać ten naszyjnik .
Po chwili wyjęła z kieszeni Bardzo ładny naszyjnik gdy tylko na niego spojrzałam iskierka w oku mi się zaświeciła ciocia kate miała podobny.
-Wiesz gdybys mi taki dała sam bym nie pogardził-Powiedział starszy mężczyzna powodując uśmiech na twarzy wszystkich.
-Jest naprawdę ładny!- Powiedziała Dziewczynka.
-Dziękuję wam bardzo to dużo dla mnie znaczy wracajmy do reszty-Oznajmiła kobieta.
-Jutro musimy cofnąć się po Merla nie możemy go tam zostawić-Powiedział rick.
-Do reszty ci odbiło?-Spytał Shane.
-Chcesz jechać tam na własną śmierć jestes aż takim skończonym idiota ?
-Przestańcie!-Nakazla im Lori.
-Carl Madison idźcie już spać-Kazała nam mama nie chciałam się z nią klucic a tym bardziej wysłuchiwać klutni Ricka I Shana więc wykonałam polecenie .
Szłam obok Carla w ciszy rozstawiając się przy naszych namiotach .
-Dobranoc Mad !-Powiedział z uśmiechem.
-Dobranoc miłych snów-Odpowiedziałam z tym samym wyrazem twarzy .
I tak zakonczyl się kolejny dzień apokalipsy zombie.
Cześć! To znowu ja rozdział miał się pojawić już 2 miesiące temu za co strasznieee przepraszam ale naprawdę dużo się u mnie działo.
Wracam już regularnie rozdziały co tydzień w niedziele!!!
Dobranoc ❤
CZYTASZ
I love you-carl grimes
RomanceNIE ZNIECHECJACIE SIE PIERWSZYMI ROZDIALAMI BŁAGAM opis pojawi się po zakończeniu! miłego czytania <3