005

59 9 1
                                    

Rano obudziły mnie promienie słońca , miałam poczucie że nie ma tego wszystkiego jednak szybko zeszłam na ziemię.

Posłanie obok mnie było niestranie zaścielone co musiało oznaczać że "mama" już wstała.
Postanowiłam dłużej nie być bez użyteczna , i po szybkim "ogranięciu " się polegającym na zmianie ubrań i wyczesaniu włosów wyszłam z namiotu .

Słońce było już dość wysoko a obóz jak codzień tętnił życiem .

Pierwsza osoba jaką dzisiaj zobaczyłam była Sophia Czesła lalkę razem z młodsza od niej Dziewczynka, gdy tylko mnie zobaczyła szeroko się uśmiechnęła i mi pomachała na co odpowiedziałam tym samym.

-Madison !-Krzyknął Carl I podbiegł przytulając się do mnie.

-Hejka ! Długo spałam- Zapytałam z nadzieją na przecząca odpowiedź.

-Wzasadzie to nie wiem ! Sam dopiero co wstałem chodźmy na śniadanie !-Odpowiedział ciągnąc mnie tym samym za rękę cały grimes .

Przy stole przywitałam się z resztą obozu dowiedziałam się również że późno w nocy wrócił daryl i zadecydiwali wrócić się po Merla .

Na śniadanie standardowo kanapka z szynką cóż i tak jest super.

Każdy jadł spokojnie
Oczywiście oprócz mojego przyjaciela cały dżem zleciał mu z kanapki hah to było naprawdę śmieszne.

Minęło trochę czasu i każdy wrócił do swoich zadań , dowiedziałam się również że w grupie wracającej do Atlanty jest Rick Glenn I T-dog oraz oczywiście daryl.

Myślę że podczas apokalipsy więźi między ludzkie zacieśniają się o wiele szybciej Madiosn miała wrażenie że znają się całe życie mimo że tkwili tak niespełna tydzień.

-O czym tak myślisz ?-Wyrwał ją z transu jej niebieskooki przyjaciel z troska w głosie.

-Miałam jeszcze wiele planów chciałam nauczyć się lepiej gry na gitarze i dużo wiecej. Czasami mam wrażenie że to tylko sen że rano wstanę pójdę na autobus i usiądę w szkolnej ławce . Powiedziałam mówiąc szczerze.

- Mam tak samo-Przyznał z spuszczaoną głową.

-Ale w wszystkim jest jakiś pozytyw chociaż poznaliśmy siebie nawzajem- Powiedział po czym spojrzał na brunetkę i szeroko się uśmiechnął na co tej zrobiło się ciepło na sercu i niemal że odrazu uśmiech zagościł na jej twarzy.

Nie ważne gdzie i w jakiej sytuacji jesteś ważne z kim .

-Madison chodź no tu na chwilę!-Zawołał ją Dale na co to wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Carlem i podbiegła do mężczyzny.

-Co tam w czymś ci pomóc?-Spytałam z szczera chęcią pomocy.

-Wzasadzie to tak poswieć mi pod autem latarka , męcze się by naprawić camper a mamy wężyk z auta Glenna.

-Jasne dla mnie to żaden problem!-Uśmiechnęłam się co ten odwzajemnił.

-Aaa i przepraszam że przerwałem Ci tą słodką chwilę z twoim chłopakiem-Zarumieniłam się na to ale szybko pokiwałam głową na nie na co ten się uśmiechnął.

-No ja już wiem swoje dobrze możesz odronine latarkę w tą stronę o tak teraz idealnie-Uśmiechnął się mężczyzna co odwzajemnilam.

Minęła chwilką i Dale skończył to co miał skończyć .

-Zuch dziewczyna mam nadzieję że coś pożytecznego wyjdzie z naszej pracy-Zaśmiałam się lekko.

-Masz Rację oby tak było-Odeszłam od mężczyzny z szerokim uśmiechem , i postanowiłam udać się do matki ponieważ długo nie prowadziłam z nią dłuższej konwersacji.

Głośno westchnąłam i zamknełam oczy poczym udałam się do kobiety którą akurat piła wodę przy stole nie daleko stała Lori rozwieszając mokre bluzki.

-Cześć Kochanie. Uśmiechała się do mnie mama no cóż kto by się spodziewał raz jestem dla niej wszystkim a raz niczym straszne jest to w jak szybkim tempie się to zmienia.

-Cześć mamo.. jak tam co dzisiaj robisz mamy jakieś większe plany lub coś? .. -spytałam nie śmiało.

-Cóż grupa wracającą po starszego dixona właśnie wyjechała jak chcesz możesz usiąść z mną i mama Carla znalazłyśmy ciasteczka a propo Carla leć go zawołaj.

Pokiwałam głową I ruszyłam na "poszukiwania " mojego przyjaciela Carl gdy mnie zobaczył uśmiechnął się.

-Hej Carl ! chodź nasze mamy znalazły ciasteczka-Chłopak uśmiechnął się zatrzymal się na chwilę i krzyknął.

-Kto oststati ten zgniłe jajo !-Powiedział biegnac ile sił w nogach.

-Aha?jak mogłeś?-Powiedziałam udając oburzenie i biegnąc ile sił w nogach .

-Wygrałem !-Powiedział z zadowoleniem chłopak gdy dobiegł do stolika.

Na co ja wywróciłam oczy i udawała złość Dwie kobiety przyglądając się sytuacjy widziały ją zupełnie inaczej.

Mama Carla była raczej rozbawiona całą sytuacją , lecz moja wygladała raczej na zażenowana i rozłoszczona nie skutecznie próbując to ukryć Nic nowego.

-Panno Madison proszę pogodzić się z przegraną!-Niebieskooki był dosyć rozbawiony tą sytuacją.

-Nie pozwalaj sobie Grimes-Powiedziała brązowo włosa omal nie wybychajac śmiechem.

-Oh mad musisz się z tym-Dziewczyna spojrzała na niego otworzyła usta i na chwilę się zawahała po czym zaczęła łaskotać Chłopaka.

-Prze prze Przestań!-Powiedział śmiejąc się po czym oboje wywrócił się z krzesłami na ziemię .

Leżeli tak beztrosko z brzuchami bolącymi od śmiechu był to cudowny widok mimo otaczającego ich świata .

.........................................................................................................................................................

Dzisiejszy wieczór miał być jednak dowodem by niechwalić dnia przed zachodem słońca ...

no cześć!jak widać punktualność i systematyczność nie jest moja mocna strona 🙈 jednak z rokiem szkolnym mam dużo na głowie mam nadzieję że się podoba ❤️

Miłego dnia /wieczóru
Mad

I love you-carl grimesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz