007

69 9 0
                                    

Madison od tamtej chwili towarzyszyła już tylko pustka.

Nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Była świadoma, że kiedyś się to skończy i, że nie zostaną w obozie wiecznie ale nie była świadoma jak szybko to nastąpi .

Carl dosiadł się do przyjaciółki i bez słowa położył głowę na jej ramieniu .

-Madiosn... -zaczął carl poważnym tonem głosu co było rzadko spotykane w ich rozmowach ta nie była w stanie nic powiedzieć tylko spojrzała na niego szklanymi oczami.

-Wiem że to trudne ale musisz być silna obiecuje że będę cię chronił ale .. musisz być silna okej?-Madiosn na to tylko pokiwała głową I wtuliła się w przyjaciela.

Dla Carla nie były to tylko puste słowa obiecał sobie że dotrzyma obietnicy i, że zawsze będzie dla niej choć by nie wie co .

Andrea wisiała płacząc nad ciałem zmarłej siostry łkając ten widok tylko bardziej dobił dziewczynę na co ta wtuliła się bardziej w przyjaciela i zamknęła oczy .

-Amy.. -zaczęła Andrea patrząc na Dale.

-Ona.. Dzisaj są jej urodziny-Powiedziała z ogromnym smutkiem w głosie i wyciągnęła drobny łańcuszek z jej kieszeni, a Dale spojrzał na nią smutno .

-Już wiem-Powiedział Jim i wszytkie oczy skierowały się w jego stronę.

-Już pamiętam mój sen .. kopałem właśnie grób dla Amy i pozostałych-Nikt nie zareagował na te słowa ponieważ każdy był zbyt pogrążony w żałobie.

Andrea założyła siostrze wisiorek i patrzyła na nią smutno .

Okazało się że w Atlancie nie znaleźli Merla jedynie jego odciętą rękę ale za to znaleźli torbę napchaną bronią którą Rick upuścił podczas szukania rodziny.

Nie był to koniec przygód grupy w atlancie bowiem napadli na nich ludzie oczekując od nich torby jednak Daryl przytrzymał jednego z nich jako zakładnika .

Ten jednak mimo wszelakich gróźb nie chciał zdradzić kryjówki przyjaciół.

Końcowo gdy mężczyźni pojechali odebrać glenna który był zakładnikiem okazało się że byli to dobrzy ludzie broniący starszych osób i rick oddał im sporo broni .

Jednak w tym momencie znajdowaliśmy się w obozie pod atlanta w tym obozie w którym rozlało się mnóstwo krwi.

Minęło parę godzin nikt nie odzywał się do siebie słowem grupa przenosiła ciała i kopała groby.

Andrea wciąż wisiała nad ciałem siostry jednak w jej oku nagle coś się poruszyło jednak nie była już to Amy. Była to śmierć w jej ciele .

-Andrea .. -zaczął Dale przerażonym głosem.

-To już nie jest ona ... -powiedział próbując wykonać w jej stronę ruch wraz z Shane jednak ta wycelowała w nich pistoletem.

-Amdrea..- powiedział Shane

Łza Andrei spłynęła na twarz Amy .

-Siostrzyczko ... -powiedziała po czym nie spodziewanie strzeliła jej w głowę.
Dale jedynie spojrzał na nią smutno i przeżywał żałobę po utracie Amy.

Mężczyźnie było teraz nie wyobrażalnie trudno po śmierci żony Amy I Amdrea stały się dla niego najważniejsze, dlatego utrata jednej z nich bolała go nie miłosiernie .

Carlowi przeszła przez głowę pewna symbolu na myśl chciał już zawsze być tym który pociesza Madison i który powoduje uśmiech na jej twarzy.


Minęło już trochę czasu I ciała sztywnych jak i bliskich obozowiczów osób były już uprzątnięte w obozie panowała grobowa cisza przerywana dźwiękami płaczu.

Madison już się uspokoiła I wraz Z Carlem I Sophia Która była w ogromnym szoku po utracie ojca siedzieli w kamperze przykryci kocami.

Długą ciszę Przerwała Lori wchodząc do kampera .

-Hej... -powiedziała spokojnym tonem głosu.

-Zdecydowaliśmy się że jeszcze dzisiaj popołudniu wyjedziemy-Powiedziała patrząc na zakłopotanych i smutnych "nastolatków ".

-Carl twój tata stwierdził że wyruszymy do centrum chorób, spakujcie się proszę.

Carl tylko przytaknął głową I bez słowa wyruszyliśmy do swoich namiotów.

W moim namiocie czekała już na mnie matka która już pakowała swoje rzeczy .

-O wkońcu jesteś-Powiedziała matka do córki.

-Pakuj się za niecałe trzy godziny wyruszamy -Dziewczynka na to przytaknęła i podeszła do swojej torby .

Westchneła głośno i zaczęła pakować nie wielką ilość ubrań jaką posiadała.

-Dobrze a więc to damy tu a to tu-Mówiła tak w ciągu do samej siebie kiedy się spakowała.

Po spakowaniu się dziewczyna podała matce torbę i nie chętnie wyszła z obozu .

-Dajcie mu wody ! -Krzyknęła jacuqi krążąc wokół kampera niedaleko Madison ujrzała glenna i postanowiła do niego podejść .

-Hej Glenn co się stało o co chodzi-Spytała wyraźnie zaciekawiona i zpeszona sytuacją .

-Jim oni.. go ugryźli coraz gorzej z nim dlatego musimy zaraz wyruszać-Powiedział na jednym wdechu nie patrząc na nastolatkę.

Ta na to posłała mu jedynie smutne spojrzenie i odeszła.

Rick siedział na klifie rozmawiaiajc przez krótkofalówke która znajdowała się w torbie z bronią a następnie napisał kartkę i położył ją za szybę dotychczasowego auta glenna.

Na kartce znajdowała się informacja do Morgana że nie jest to bezpieczne i aby udał się do centrum chorób.

-Panie grimes.. -powiedziła madiosn cichym tonem głosu.

-O Madison i nie mów do mnie proszę panie Grimes jestem Rick . Uśmiechnął się .

-Nie chce być wścibska ale z czystej ciekawości kto to Morgan ? -Powiedziala zaciekawiona.

-Oh Morgan to mężczyzna który pomógł mi odnaleźć Carla i Lori. Uśmiechnął się .

-A teraz Wybacz ale muszę wszystko sprawdzić za nim wyjedziemy-Powiedzial nie dając jej odpowiedzieć ponieważ odszedł.

-Wszyscy do aut musimy jechać nie mozemy dłużej czekać z Jimem jest coraz gorzej!

Podszedł do mnie Carl I pociągnął mnie za rękę do jednego z aut .

Jechaliśmy w jednym aucie z mama Carla moja Rickiem i iczywscie Carlem.

Z dziwnym uczuciem oglądałam jak opuszczaliśmy nasz obóz.

Jednak był to początek wielu nowych rzeczy o których jeszcze nie miałam pojęcia.


Cześć dzisaj krócej niż zawsze ale mam tyle nauki że nie pytajcie do następnego ❤️❤️

I love you-carl grimesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz