Rozdział 5

906 25 68
                                    

Miałeś tego nie mówić idioto! Miałeś tego nie mówić!
-Ale... Jak to się głodzisz?- spytał Will.
Milczałem.

-Przecież jesteś chudy!- zauważył Dylan
-Masz dobrą formę.- mówiła Hailie
-Nie masz potrzeby się głodzić!- krzyknął Tony.

-Proszę, przestańcie...- szeptałem.
-Shane, masz w tej chwili zjeść obiad i jutro jedziesz na terapię. Prosto ze szkoły. Jeszcze raz spróbujesz się wymigać od jedzenia to podejmę bardziej radykalne kroki. - upomniał Vince.

Walnąłem pięścią w stół.
-Nic mi nie przejdzie przez gardło! Nie rozumiesz?! Gdzieś mam terapię! Nie potrzebuje jej! Ona mi nic nie da! Nie będę nic jadł, bo nic nie przełknę! Zrozum wreszcie!- wybuchłem.

Mój najstarszy brat patrzył na mnie swoim lodowatym wzrokiem i takim samym tonem oznajmił:
-Do pokoju.
-Bardzo chętnie!- znów walnąłem pięścią w stół tym razem tą ręką, którą miałem zabandażowaną. Poczułem przeszywający przez całą rękę ból.

Wybiegłem z kuchni i szybko wbiegłem do pokoju. Zamknąłem drzwi na klucz. Wbiegłem szybko do łazienki. Zamknąłem drzwi tak samo. Wyciągnąłem żyletkę zza lustra nad zlewem.

Ostrze błyszczało się w słońcu, którego promienie wpadały przez okno. Zasunąłem roletę i usiadłem na podłodze obok wanny.

Przyłożyłem sobie ostre narzędzie do skóry i zacząłem robić małe kreski. Z początku małe, a potem ogromne i głębokie aż do mięsa.

Powoli traciłem świadomość co się ze mną dzieje. Odwinąłem bandaż na drugiej ręce. Tam też zrobiłem ogrom kresek.

Straciłem dużo krwi i byłem blady. Nadal byłem rozpalony. Właśnie po zrobieniu kresek na nogach, rękach i plecach zacząłem robić na brzuchu.

W pewnym momencie żyletka za bardzo wbiła mi się w brzuch i nie mogłem jej wyciągnąć. Zacząłem się wykrwawiać. Kaszlalem krwią.

Wstałem, ale ledwo z podłogi i przytrzymałem się umywalki, ale upadłem z głośnym hukiem na podłogę.

Nadal bardzo się wykrwawiałem. Kaszlalem krwią i byłem w okropnym stanie. Ktoś z dołu musiał usłyszeć ten głośny huk, bo gdy już traciłem świadomość usłyszałem, że ktoś wali w drzwi.

Dylan wyważył drzwi bo to jego sylwetkę ujrzałem jako pierwszą gdy wparował do łazienki.

Usłyszałem tylko, że ktoś mówi, żeby mnie zabrać do szpitala, a ktoś jeszcze inny, że to jego wina. Usłyszałem płacz i krzyk:
-Shane! Nie zamykaj oczu!

Ale ja już straciłem świadomość i zemdlałem...

---------------------------------------------------------

Hejkaa! Wlatuje kolejny rozdział! Nabrałam weny i akurat mam trochę czasu. 6 rozdział może się pojawić dopiero za jakieś pół godzinki, ale też możliwe że za 10 minut. Pozdrowionka! Miłego dnia i miłego czytania wszystkim!💸❤️‍🔥

(350 słów ♥️)

Shane Monet. W potrzasku duszy (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz