01

2.6K 37 7
                                    

- " Kryształowa kula, rzucam papierkami jakby były z monopoli, ona się przytula, ale za plecami dorzuca do wody Molly... " - teledysk nowej piosenki mojego idola migał mi przed oczami. Słowa nowej nuty, brzmiały w moim przytulnym mieszkanku. Siedziałam na beżowej sofie jeszcze w piżamie, chociaż za pół godziny miałam iść do pracy. Zgasiłam telewizor z uśmiechem na twarzy. Widok Tadka w teledysku mnie rozbawił.

Kocham SBM od niepamiętnych czasów. Moim ulubieńcem jest calutkie Gombao, ale oczywiście perełką tego wszystkiego jest Mata, którego losy śledzę od początku. Byłam na wielu koncertach, począwszy od trasy 100 dni do matury, aż do Maty tour. Na licznych SBM Festiwalach, również miałam okazję się pojawić. Tak naprawdę, nie wyobrażam sobie bez nich życia.

Wyłączyłam telewizor i pobiegłam w skarpetkach do swojej sypialni. Wskoczyłam w czyste ubrania od Local Heroes, bardziej z przymusu, ponieważ pracuję w ich Warszawskim sklepie ( dorabiam przez okres studiów. Zrobiłam szybki makijaż i usłyszałam w punkt dzwonek do drzwi. Chwyciłam telefon w dłoń i wrzuciłam go do bocznej kieszeni spodni cargo. Ruszyłam tanecznym krokiem w stronę drzwi, nawet nie zaglądałam przez tzw " Judasza ", by upewnić się czy to moja przyjaciółka i współpracowniczka Martyna.

- Gotowa do pracy Kochana? - powitała mnie z uśmiechem, również w koszulce od Local Heroes. Objęłam ją szybko jedną ręką i zniknęłam jeszcze w mieszkaniu by ubrać buty. Nasza znajomość trwa od dwóch lat, zaczęła się na studiach. Czasami się śmiejemy że los musiał dobrze przemyśleć naszą przyjaźń, ponieważ mieszkamy w sąsiednich kamienicach. - a tak apropos, idziemy dziś wieczorem na schodki? Czy gdzieś do baru? W końcu jesteśmy studenckimi singielkami w wakacje co innego mamy do roboty. - Weszła za mną do mieszkania, nie zamykając drzwi. Wiązała sobie włosy w kucyk u doły. Skinęłam tylko głową w zamyśleniu.

- No w sumie, a co innego mamy do roboty, są wakacje. - wzruszyłyśmy obie radośnie ramionami i wyszłyśmy z mieszkania.

- Słuchałaś nowej piosenki Maty? - zapytała gdy upuściłyśmy mury mojej kamienicy. Spojrzałam na nią wzrokiem mówiącym " chyba żartujesz, oczywiście że tak ".

- Oczywiście że tak. - gdy dowiedziałam się że tak samo jak ja kocha Gombao i SBM, wiedziałam że będziemy nie rozłączne. - Uważam że spoko nuta, spokojna. - odparłam w zamyśleniu spoglądając na przechodniów.

- Też tak sądzę. - odpowiedziała zdecydowanie tuż po mnie.

Po paru minutach rozmów, doszłyśmy pod sklep. Ogromne napisy z nazwą sklepu zawsze przykuwały moją uwagę. W dzień dzisiejszy pracowałyśmy tylko we dwie, co mnie cieszyło, ponieważ reszta współpracowniczek była nieznośna. Stanęłyśmy za ladą, po czym zaczęłyśmy rozpakowywać towar, chodząc po całym sklepie. Podobała mi się ta praca, głównie dlatego że to " Local heroes ", które sama bardzo lubię, ale nie mogę się doczekać pracy w swoim zawodzie. Architektura, tak jak Martynę zaczarowała dzięki The Sims.

***

- Dzień dobry, przyszedłem po paczkę. - siedziałam tyłem do lady, akurat kończyłam pakować ostatnią paczkę po odbiór. Od kilkunastu minut byłam sama, ponieważ Martyna poszła po lunch. Wstałam, odwróciłam się w stronę klienta uśmiechnięta jak zawsze. Był to chłopak prawdopodobnie w moim wieku.

- Jaki numer zam... yyy zamówienia? - spuściłam na chwilę wzrok, ale gdy spojrzałam jeszcze raz na klienta, zdałam sobie sprawę że to Tadeo z Gombao. - Boże, Tadeo? - zapytałam niepewnie gdy on śledził mnie wzrokiem.

- To numer, a tak to ja Tadeo. - oboje posłaliśmy sobie uśmiech, wyciągnął telefon w moim kierunku, spojrzałam na numer, potem na ekran laptopa i podałam mu paczkę. Na żywo wyglądał bardzo przyjaźnie.

- Proszę, można zdjęcie? - zapytałam znowu niepewnie. Byliśmy chyba oboje w transie, ja zszokowana nim, on mną? Wydało mi się to dziwne gdy uważnie patrzył mi w twarz.

- yyy kurwa, tak no jasne. - zapadła na chwilę cisza, potrząsnął głową, jakby zapomniał nagle gdzie się znajduję. Podałam mu po chwili telefon i cyknął nam kilka zdjęć.

- Dziękuję bardzo, ale nie wierzę normalnie w swoje szczęście, kocham calutkie Gombao. - dostałam z powrotem telefon i odpowiedziałam uprzejmie jak na pracowniczkę przystało.

- To bardzo mi miło w takim razie, Oliwio. - odrzekł z przebiegłym uśmieszkiem i posłał mi oczko. Zabrał paczkę i wyszedł. Przez szklane okna, widziałam że nie spuścił ze mnie oka. Jednak skupiłam się bardziej na tym że był tu, stał przede mną, jeden z moich idoli. Minęły dokładnie dwie minuty, do środka wpadła Martyna.

- Boże zejdę na zawał zaraz, wiesz kogo spotkałam po drodze? - przybiegła do lady prawie nie gubiąc za sobą naszego lunchu. Chwyciłam szybko pudełka w dłonie gdy prawie runęły na blat.

- Nie mów że Tadka z Gombao? - zapytałam, mając nadzieję że jego spotkała. Spojrzała na mnie przenikliwie, jej twarz zalała ciekawość. 

- Skąd wiesz? - pochyliła się nad ladą, jakby chciała sprawdzić czy jestem prawdziwa.

- Był tu tak samo przed chwilą, odebrał paczkę, widziałyśmy Tadka Martyna!!! - chwyciłam ją za ręce i zaczęłyśmy obie krzyczeć wniebogłosy że widziałyśmy jednego z naszych idoli.

- Ale też masz zdjęcie z nim, no nie? - zapytała po chwili, przypominając sobie że ma przecież z nim zdjęcie.

- Oczywiście. - odpowiedziałam pewna siebie. Wymieniłyśmy się telefonami i przeglądałyśmy zdjęcia. - dobra, to chyba była najlepsza niezapowiedziana wizyta w moim życiu, a teraz wracajmy do pracy. - schowałam swój telefon do kieszeni i schyliłam się po kolejne pudło z towarem.

- Coś myślę że nie zaśniemy dzisiaj. - skinęłam głową potwierdzając jej stwierdzenie. Zaśmiałam się jeszcze pod nosem z dzisiejszego przebiegu wydarzeń.



---------------

Dobra kilka słów.

W pierwszych rozdziałach będzie Tadeo, Mata będzie dopiero później.

Napiszcie czy spoko rozdzial, czy w ogóle ciekawie się zapowiada.

Powinnaś być moja // MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz