Rozdział 18

74 5 0
                                    

Pov Clara:

Próbowałam uciec, zobaczyć Emilliano, jeszcze raz pocałować jego usta, zobaczyć mojego ojca. Wyszyńskich swoich bliskich. Jeszcze więcej determinacji dodawały mi kłamstwa Josha o tym że nie żyje. Dotarło do mnie że muszę walczyć o swoją przyszłość o życie na wolności, że zrobię to dla mojego ukochanego dla mojego ojca. W końcu zakochałam się w Emilliano, moje serce bije przy nim szybciej, czuje to coś czego nie czułam przy żadnym innym mężczyźnie. Ociężale wstałam z łóżka wcale nie umożliwiała mi tego moja postrzelona noga, która powinna w tym momencie się nie przemęczać i odpoczywać. Zdecydowałam się że zrobię duży hałas i może ktoś przypadkiem mnie usłyszy. Słyszałam huki jakby ktoś cały czas strzelał. Czyżby ktoś napadał na mojego porywacza? A może to po mnie? Zrzuciłam już wszystkie książki z półek wazon, obraz. A to nic nie skutkowało tylko zabierało mi potrzebne siły. Pozostało mi tylko duże lustro obok drzwi, powoli już zaczynam tracić nadzieję na wyjście z tego bagna. Po moich polikach spływały łzy zacisnęłam mocno dłoń w pięść i walnęłam w stojące obok lustro. Syknęłam z bólu, bolała mnie cała ręka, która cała była pokryta kawałkami szkła. I na co ci to było Claro?

- Halo! Ktoś tam jest?! Potrzebuje pomocy?!- Usłyszałam męski miły pewny siebie głos, który był dla mnie znajomy.

- Tak, tak, pomóż mi proszę z stąd wyjść!- Od kiedy ja się stałam taka odważna? Może to przez serce bolące z tęsknoty a może pusty żołądek dobija się do mózgu?

- Odsuń się!- Usłyszałam głos za drzwiami. I tak właśnie postąpiłam, odsunęłam się na bezpieczną odległość.

Mężczyzna próbował wyważyć drzwi, gdy tylko drzwi powaliły się na ziemię dając mi zobaczyć mojego wybawiciela. Ucieszyłam, że po drugiej stronie stał Fin. Od razu rzuciłam się na niego aby go przytulić.

- Dziękuję ci Fin, tak bardzo ci dziękuję.- Podziękowałam Finowi, a jedna moja łza spłynęła po policzku.

- Ale..alee...ty nie żyjesz?

- No widzisz, nie tak łatwo się jest mnie pozbyć.- Powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.- Co się dzieje na hali? Słychać strzały.

- To właśnie ludzie Emilliano, choć na pewno ucieszy się na twój widok i weźmie ze sobą.

Fin wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i zabrał w kierunku hali. Fin odpowiedział mi o ich ganialnym planie i o ich współpracy aby wdrążyć go w życie. Ja dziękując mu za jego historię i pomoc opowiedziałam o swoim lekkim "zmartwychwstaniu". Nim się obejrzałam byłam już na miejscu. Przeraził mnie widok zastany w miejscu docelowym...

Genialny PlanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz