6. Siła ,,Zjawy" 1/2

160 7 2
                                    

Cassidy siedziała na ławce i nie miała zamiaru sie nigdzie ruszyć. Zawodnicy ustawili sie na swych pozycjach po jednej stronie boiska. Druga była całkowicie pusta.
- I jak oni mają zamiar trenować ? - zaczeła sie zastanawiać dziewczyna. - W poprzedniej drużynie to dzieliliśmy sie na pół ,a oni bedą tak stać. - zdziwiła sie.

Nagle na połowie przeciwnika pojawiły sie z nikond roboty. Dziewczyne to bardzo zaskoczyło. Oparła łokcie o kolana ,a głowe położyła na dłonie.
- Dobra ,zaczyna sie robić ciekawie. - wyszeptała nie spuszczając chłopaków z oczu.
Trener zagwizdał i mecz sie rozpoczą. Tsurugi podał lekko do Hakuryuu'ego i ruszyli w strone bramki przeciwnika. Zrobili to tak szybko ,że Cass nawet tego nie zauważyła. Pomocnicy ruszyli zaraz za napastnikami.

Piłka została im odebrana. Można powiedzieć ,że rozpetała sie bitwa o piłke. Lecz piłka ani razu nie weszła na połowe ,,Zjawy". Walka była naprawde wyrównana. Po jakimś czasie brunetka usłyszała dwa gwistki na koniec meczu. Dziewczyna zaskoczona spojrzała na tablice wyników. Wynik to 2 : 0 dla ,,Zjawy" ,ale oprucz tego był również czas. Równo 90 minut.
- Jak to ...90 minut ...równo bez przerwy ? - wyszeptała zaskoczona. Spojrzała na wszystkich zawodników ,którzy zchodzili aby sie napić. - ...i dlaczego nie widze u żadnego opaski kapitańskiej na ramieniu ? - dodała.

Tym czasem wyżej przy boisku obok szklanej szyby stał białowłosy meszczyzna z morskimi końcówkami i czerwonym stroju. To był Ishido Shuuji (iszido szuji) , cesarz Piątego Sektoru. Meszczyzna obserwował cały mecz i również spoglondał na nową zawodniczke. Do niego podeszła o połowe głowy od niego niższa dziewczyna. Oczy miała rak samo ciemnobronzowe jak u Ishido. Włosy w kolorze jasnego blondu siegające do połowy ramion ,a do tego luźna bluzka w kolorze bladego błękitu i mocno fioletowa spudnica do kolan.

- Co tak ich obserwujesz ? - zapytała gdy wyrównała z nim krok. - Już od dawna tego nie robiłeś ,dobre kilka lat. - zwruciła uwage.
- Chciałem zobaczyć jak sie sprawuje nowa zawodniczka ,a tu sie dowiaduje ,że została celowo zkontuzjowana przez jednego chłopaka z drużyny ... - Shuuji przymróżył oczy mieszcząc wzrok na trenerze ,który coś tłumaczył grupie. - A do tego odpowiedzialny za spokój człowiek nic z tym nie zrobił ,tylko nakreca pozostałych i budzi negatywne emocje.
- Co do kogo ? Jak dla mnie drużyna zachowuje sie dobrze.
- To tylko tak wyglonda Omtin. Na dziewczyne pada dyskryminacja. - spojrzał na Cassidy. - Ze strony chłopaków narastają wotpliwości i nieufność. - tym razem zerkną na Tsurugi'ego i Hakuryuu'ego. - A u innych agresja i zazdrość bierze góre. - teraz patrzył na Jun'a.

- I co masz zamiar z tym zrobić ?
- Z drużyną ,,Zjaw" "nic. Nie zmieniamy składu lecz człowieka ,który trzyma nad nimi piecze. - objaśnił z iskrą w oczach Shuuji.
- Czy ty masz zamiar go zwolnić ? - upewniła sie Omtin.
- Owszem ,mam.
Blondynka westchneła delikatnie tak jakby sądziła ,że to niezbyt dobry pomysł.
- Ishido ,a ja ci przypominam ,że nie mamy trenera w zastępstwie i gdzie ty takiego znajdziesz ?
- Myślałem o poproszeniu pewnego znajomego z dawnrj drużyny.
- Endou Mamoru (endoo mamoru) ?
- Nie. - pokrecił głową.
- Kidou Yuuto (kido juto) ?
- Też nie.
- To o kogo ci chodzi ?
- Nie moge powiedzieć ,bo zapesze jego przybycie ,ale zdradze ,że jest tak samo świetnym strategiem co Kidou Yuuto. - odparł Ishido i spojrzał na blondynke. Położył swą lewą dłoń na jej lewym ramieniu. - Zrobiłabyś coś dla mnie gdy będę zciągał nowego trenera ? - zapytał.
- To zależy co takiego Gouenji (gooendźi).
Białowłosy sie lekko uśmiechną.

-I tak wiem ,że to zrobisz. - odparł i cmokną ją w policzek poczym wyszedł z pomieszczenia.
Omtin podeszła bliżej do szyby i spojrzała na trenera.
- Przyznam sie szczerze ,że chciałam go wymienić już dawno ,ale jestem ciekawa kogo Ishido znajdzie na to miejsce. Wszyscy odmawiają gdyż to Piąty Sektor. - odparła.
Na boisku już sie wszyscy rozeszli. Cassidy jakoś sie wyczołgała z boiska. Puźniej staneła przed sporymi schodami w dół. Brunetka złapała pare oddechów.
- Dobra ,dasz rade. Co dla ciebie takie schody Cass. - dodawała sobie otuchy i zaczeła powoli pokonywać przeszkode.

Gdy była już całkiem blisko to jak na złość potkneła sie o własne nogi i zaczeła spadać. Na szczeście lub i nie ,nagle zza ściany wyłonił sie granarowowłosy. Cassidy wpadła wprost na niego. Chłopak zrobił krok do tyłu aby nie wylondować na podłodze. Brunetka sie wyprostowała i prubowała złapać równowage.
- Przepraszam Tsurugi.
- Nic sie nie stało. A ty nie dobiłaś sobie kostki ?
- Nie ,wszystko jest dobrze.
- Idziesz na stołówke ?
- Tak.
- To chodź ,pujdziemy razem. Oprzyj sie reką o moje ramie ,to już nikogo nie staranujesz. - Odparł ,a Cassidy sie lekko zarumieniła zawstydzona.
- Gdybym sie nie potkneła to bym cie nie staranowała. - rozprostowała Cass i położyła dłoń na ramieniu znajomego.

Poczym ruszyli w milczeniu do stołówki. Chłopak był od niej wyższy o pół głoey ,a przez swoje milczenie i powage wyglondał na bardzo groźnego lecz chyba taki nie był.

 Nocne BłyskawiceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz